20

497 53 10
                                    

Bakugo

-umazałeś se mordę -mruknąłem pokazując na sos słodko-kwaśny na policzku chłopaka. Chłopak oblizał policzek jednak nie dosięgnął do sosu- no tu, trochę w prawo...jeszcze - pokazałem na swoim policzku-trochę wyżej...nosz kurde-zbliżyłem się i polizałem go po policzku-o właśnie tu

-to co mi nie mówisz, że liże zły policzek?-zmarszczył brwi

-bo wyglądałeś zabawnie- prychnąłem cicho. Jadłem sobie spokojnie frytki gdy Kiri popatrzył do kubełka. Wyszczerzył się patrząc mi w oczy-no co się tak szczerzysz? zjadłeś ostatniego kurczaka i co myślisz, że to jakieś cholernie zabawne? -nie zrozumiałem o co mu chodzi. Czasem nie rozumiem toku myślenia takiego idioty. Zajrzałem do kubełka i wyciągnąłem ostatniego kurczaka-czekaj...kurwa nie...nie zrobiłeś tego o czym myślę-popatrzyłem na niego jak na debila. Jednak zobaczyłem jego głupi uśmiech. Znów popatrzyłem do kubełka- ty se robisz kurwa jaja...-popatrzyłem mu w oczy, potem trochę niżej. Gdy już zobaczyłem talerz to wiedziałem, że zrobił to naprawdę. Przygryzłem wargę -jesteś kurwa debilem..

Deku

-mmm~ trochę niżej-szepnąłem wywracając oczy do góry. Chudymi palcami zjechałem na jego kark. Zacząłem bawić się jego włosami cicho pojękując gdy ten oderwał się od moich sutków, a jego ciepłe usta schodziły niżej po mojej tali i brzuchu. Doszedł na mój pępek, całował go czule jednocześnie w rękę łapiąc mój pośladek. Ścisnął go, a razem z moim jękiem zadzwonił dzwonek od drzwi wejściowych. Pisnąłem i odsunąłem się od niego. Nie spodziewaliśmy się nikogo...żadnych gości. Nie o takiej godzinie. Wstałem z łóżka i ubrałem swoje bokserki i biały szlafrok. Zawiązałem go dobrze by nie było widać mojego ciałka w świeżych malinkach. Popatrzyłem na swojego chłopaka-zobaczę kto to-ktoś bardzo się spieszył prawdopodobnie. Bo nie dawał odpocząć dzwonkowi naciskając go jak oszalały. W tym czasie gdy ja schodziłem po schodach Shoto się powoli ubierał-tak?-zapytałem, otwierając drzwi i patrząc na brązowo włosą kobietę. Oprócz wózka, który był tyłem tak, że nie widziałem dzieciątka zauważyłem, że kobieta była w zaawansowanej ciąży-przepraszam co panią tu sprowadza?-przechyliłem głowę w bok patrząc na nią 

-przyszłam do tatusia -mruknęła  kołysząc wózek, a ja naprawdę nie wiedziałem o co kobiecie chodzi. Może chodziło jej o sąsiada? Był typem imprezowicza więc to bardziej do niego należały te dzieci prawda? Prawda Sho...?

-chyba to pomyłka. nikt kto tu mieszka nie ma dzieci...

-tak? No to przepraszam...ale-popatrzyła na kartkę, którą mi pokazała -wydaje mi się że to ten adres-zmurowało mnie

-tak...

-ach więc znajdę Shoto? Super bo mnie plecy już bolą.-bez żadnego słowa wpuściłem ją do środka

-Shoto! to do ciebie!-krzyknąłem by ten zszedł na du 

-ciiii-popatrzyła na mnie i pokazała na wózek-obudzisz shojo- mruknęła 

-tak? Kto przyszedł skarbie?-zszedł po schodach i zatrzymał się patrząc na kobietę -Tome...?-szepnął cicho marszcząc brwi

-cześć Shoto ile my się już nie widzieliśmy? Hm?-usiadła na kanapie kładąc rękę na brzuchu -musze z tobą pogadać.

-Shoto...o co tu chodzi?-popatrzyłem siadając na fotelu. To nie dzieci shoto..nie jego prawda nie zdradził mnie...nie

-izuku... posłuchaj..

///

Może Osobno było by lepiej?|kiribakuTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang