6

764 85 15
                                    

Będąc już trochę dalej od bloku, wyciągnąłem z kieszeni paczkę fajek. Zapaliłem jedną idąc przed siebie. Jak zwykle omijałem ludzi co jakiś czas wypuszczając dym. Po kilku minutach byłem na miejscu. Wyrzuciłem papierosa na ziemię przygniatając go nogą

-hej!-podbiegł do mnie wkurwiający jak cholera debil.

-ta...cześć-warknąłem na zielonowłosego i udałem się do pokoju dla pracowników. Tam się przebrałem w strój roboczy i wyszedłem na salę zbierać zamówienia. Nienawidzę pracy kelnera, te wszystkie kobiety wzdychające do mnie i zostawiające numer telefonu na rachunku przy napiwku, obleśne stare dziady macające moje koleżanki z pracy. Wkurwiający szef, który nie płaci na czas....ogółem wkurwia mnie to.

-dzień dobry-mruknąłem podchodząc do stolika, gdzie dopiero usiadła para. Podałem im karty z menu, starając się być ''miły''

-boże jak tu drogo...powinniśmy wybrać inną restauracje-pisnęła patrząc na ceny. Tu...drogo?...chciałem wyśmiać jej się w twarz i powiedzieć, że  jak na trzy gwiazdkową restauracje mamy tanio. Ale odezwał się jej kochaś

-ja za płace-uśmiechnął się perfidnie-bierz co chcesz

-no dobrze-wyszczerzyła się do mnie podając zamówienie. Po chwili zapisałem zamówienie faceta i poszedłem przekazać je do kuchni.

Kiri

Po kilku godzinach po wyjściu mojego chłopaka z domu postanowiłem się na coś przydać. Chodziłem po całym domu i zbierałem jakieś ubrania. To nie fer, że Katsuki pracuje ciągle...szczerze moim zdaniem za dużo pracuje...wiem musi nas utrzymać ale to ja jestem w tym związku mężczyzną! Powinienem go chodź trochę obciążyć...Po włączeniu prania, a wcześniej sprawdzeniu chyba z dziesięciu razy czy czegoś znowu nie pofarbuje i czy nie skurcze. Poszedłem do kuchni, gdzie w zlewie czekała na mnie sterta naczyń do umycia. Nie mogę być ciężarem dla Katsu.

Katsuki

Po kilku godzinach dostałem wymarzoną przerwe. Szedłem z ostatnim zamówieniem do kuchni, gdy nagle poczułem jak ktoś mnie klepie po dupie. Wzdrygnąłem się, ale po chwili chciałem strzelić faceta w ryj, lecz zobaczyłem kto to. Warknąłem na trójkę mężczyzn i poszedłem do szatni. Z kieszeni ubrań wyciągnąłem papierosy i zapalniczkę wyszedłem na tyły.

-witaj blondyneczko~-zaśmiał się obrzydliwie w moją stronę

-ta, część-warknąłem pod nosem

-chyba wiesz po co przyszliśmy?-uśmiechnął się drugi

-jestem w pracy jak nie widzicie więc spierdalajcie-warknąłem wkładając fajkę do buzi.

-jakoś nas to nie interesuje! Dawaj kasę-mruknął

-nie mam-wypuściłem dym-za cztery dni mam wypłatę-mruknąłem

-ale nasz szef chce dziś!-krzyknął gestem wskazując na trzeciego mężczyznę, który w restauracji klepnął mnie po dupie

-nie mam! czego kurwa nie rozumiecie!-krzyknąłem przez co dostałem z pięści w brzuch. Zgiąłem się w pół, a pet spadł mi na ziemię. Zacząłem kaszleć nieźle mi przywalił.

-bądź lepiej grzeczny Bakuś-drugi przyszpilił mnie do ściany - albo dobrze wiesz jak zaopiekujemy się twoim chłoptasiem -zaśmiał się oblizując wargę- z tego co widzieliśmy ma lepszy tyłeczek od ciebie

-nie mieszajcie go w to!-warknąłem odsuwając go od siebie-on o niczym nie wie!

-oj blondyneczka nie powiedziała swojemu chłopakowi, że pali trawkę-prychnął śmiechem, a ja dostałem kolejny cios w brzuch. Z takimi kolesiami nawet nie opłaca mi się walczyć

-na jutro Trzy tysiące pięćset

-przecież byłem winny trzy tysiące!-krzyknąłem trzymając się za brzuch

-pięćset za zewlekanie ze spłatą długu-zaśmiał się i podszedł gdzieś ze swoją świtą

///

Może Osobno było by lepiej?|kiribakuWhere stories live. Discover now