28

556 59 28
                                    

*Kilka dni później*

Kirishima jak i Bakugo nie mieli ze sobą od tamtego dnia kontaktu. Było ciężko nie tylko dla bakugo który przez te jedenaście dni był sam i przeżywał stratę ukochanego, ale i dla Kiriego który też stracił przecież miłość swojego życia. Ale przy nim była Mina jego przyjaciółka.

Odetchnął ciężko patrząc sobie na herbatę co chwila, wkładając do kubka kolejną kostkę cukru. Przez co już dawno nie był w stanie tego normalnie wypić

-ej, nie za dużo tego? cukier nie jest tani -zmarszczyła brwi patrząc na niego-myślisz o nim?-napiła się swojej herbaty, której nie posłodziła

-tak...

-o czym dokładnie?-popatrzyła na niego decydując którą babeczkę zje teraz. 

-...że nadal go kocham...

-ale?-uniosła brew odkładając kubek biorąc babeczkę, która była specjalnie cała w lukrze i posypce by nie było widać spalenizny. Chłopak sam wziął babeczkę i popatrzył na uśmieszek na niej, zrobiony jako ozdoba i westchnął cicho

-ale znów wpakował się w długi....jak chcemy zostać rodzicami...kupić sobie mieszkanie, żyć normalnie... jeśli przecież będziemy mieć ciągle długi?

-no teraz... to nie będziecie nikim i nie będziecie mieć mieszkania, w końcu zerwaliście -mruknęła gryząc babeczkę.

-... mówisz, że źle zrobiłem?-popatrzył na nią odkładając słodycz na talerzyk

-mówię, że jak zerwaliście to już nie będzie waszej przyszłości. Kirishima... po prostu powiedz co czujesz teraz?

-czuje...się źle -mruknął przymrużając oczy

-a jak myślisz, jak on się teraz czuję?

-on...

-ma problem, jest uzależniony, ma długi, jest sam, stracił cię. 

-on...on czuje się gorzej niż ja

-to, co chcesz zrobić?

-wrócić do domu i z nim pogadać-wstał

-co chcesz? -uśmiechnęła się. Patrząc na niego z nadzieją

-chce z nim pogadać

-no to na co jeszcze czekasz? Drzwi są tam -zaśmiała się, a on od razu poszedł tam ubierając buty

-pójdę do niego... muszę z nim pogadać-powiedział pewnie 

-mówię to ci od dziewięciu dni przecież-wywróciła oczami

-pójdę z nim do psychologa. Na pewno nam pomoże-złapał za kurtkę i zarzucił ją na siebie -dzięki Mina!-krzyknął otwierając drzwi, by po chwili wybiec z domu.

-ja wiem, że jestem cudowna -zachichotała gdy ten zamknął drzwi

Od razu gdy tylko znalazł w się w samochodzie pojechał do swojego domu gdzie był Katsu, a przynajmniej miał nadziej, że tam będzie. W końcu był już wieczór. Większość okien w bloku się świeciła, w ich kuchni też było jasno. Czyli baku jeszcze nie spał. Poszedł do klatki schodowej omijając jakiś ludzi. Zadzwonił domofonem naciskając nr 5, lecz jego były nie odebrał. Dlaczego, jeśli nie spał? Zasnął z włączonymi światłami? Czasem mu się to zdarzyło. Chciał zawrócić do domu Miny. Już mówił sobie, że jutro przyjdzie ale....

-przecież ja mam klucze-prychnął i wyciągnął z tylnej kieszeni klucz, by otworzyć brązowe drzwi od klatki schodowej. Od razu zaczął się wspinać po schodach. Stanął przed drzwiami  Katsu sprzątał? Przed drzwiami przy ścianie był worek ze śmieciami. Zapukał do drzwi jednak po chwili, nie słysząc by ktoś miał mu otworzyć, otworzył drzwi kolejnym kluczem. -Katsuki? Przyszedłem porozmawiać-zdjął kurtkę i rzucił ją do szafy by wejść do małej kuchni ściągając buty, gdzie paliło się jedynie światło. Jednak nie zdążył ich zdjąć...-Katsuki?!-serce mu zabiło poczuł strach nie, przerażenie Szybko pobiegł do łazienki po apteczkę. -cos ty zrobił?!-wrzasnął widząc chłopaka, który siedział oparty o ścianę w ręku trzymał nóż a druga ręka mu krwawiła. Podciął sobie żyły. Kirishima szybko zaczął tamować krew. Szukając w kieszeni spodni telefon

-eiji?...eiji wróciłeś-uśmiechnął się do niego

-oczywiście, że wróciłem! Coś ty najlepszego zrobił?!-wyciągnął telefon

-bez ciebie... nie miałem po co żyć...-mruknął słabo puszczając nóż na ziemię. Popatrzył mu w oczy z słabym uśmiechem

-co się głupku uśmiechasz?! Jezu!-popatrzył na telefon gdzie miał dwa procent a po chwili telefon zgasł -gdzie masz telefon?! -był zdenerwowany. W końcu jego chłopak umierał mu. Wykrwawiał się

-ten świat zawsze był do dupy...ale z tobą czułem... czułem, że mogę wszystko...-dotknął jego policzka, po którym spłynęły łzy. -ej kotek... weź płacz...nie jest męski

-nie umrzesz mi tu!-krzyknął chcąc wstać, by znaleźć telefon no i znalazł. Szybko wykręcił numer. Pogotowie zostało wezwane. Blondyn popatrzył na niego blado.-czemu przyszedłem tak późno?!

-eiji... pocałuj mnie-popatrzył mu w oczy jakby to miał być ich ostatni pocałunek a może będzie?. Przysunął się i delikatnie pocałował go w jego miękkie wargi. -byłem szczęśliwy z tobą-szepnął mu w usta i oddał ledwo pocałunek

-nie umrzesz.. mi tu... nie!.. Katsuki patrz mi w oczy. Jestem tu...jestem kocham cię kochanie...nie chciałem z tobą zerwać! -pocałował go znowu w usta -gdzie ta karetka?!-serce waliło mu jak szalone liczyły się teraz sekundy. Gdy ręka blondyna zaczęła lekko zsuwać się na du złapał ją by ten cały czas dotykał jego mokrego policzka.

-kocham cię...też.. -  Kiri otarł łzy a gdy popatrzył na niego zobaczył jego oczy....oczy, które były już bez wyrazu...były martwe, a jedna łezka spłynęła mu po policzku

-Katsuki ...? Katsuki! Nie...-zapłakał patrząc na niego znów go pocałował. Lecz nadal...on już się nie ruszał. -Katsuki ...nie...nie zostawiaj mnie przepraszam...-przytulił go mocno płacząc. A wręcz krzycząc-....może osobno było by lepiej?...-szepnął cicho biorąc nóż do ręki. Który był we krwi ukochanego -NIE! OSOBNO NIE BĘDZIE NAM LEPIEJ!-wrzasnął i pod wpływem emocji po prostu przejechał mocno ostrzem po swoim gardle. Z łzami po prostu po chwili zakrwawiony padł na kolana ukochanego. Zginąć za miłość.
To była prawdziwa miłość. Dołączył do ukochanego.

KONIEC

///

I dotarliśmy na koniec naszej historii.
Chciałabym podziękować wszystkim ludzikom, którzy tu dotarli, czyli do końca książki. Mam nadzieje, że zostaniecie ze mną przy innych moich dziełach, a może będzie ich jeszcze więcej! 

No zapomniałabym:

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.


BONUS

Stał na urwisku. To była górka dookoła były drzewa, i inne krzaki. Pamiętał jak tu się całowali. Uśmiechnął się pod nosem patrząc na miasto z góry. Oparł się o barierkę. Miasto było piękne stąd. Nigdy nie żałował, że Kiri go wtedy tu pierwszy raz wyciągnął. Każdy dom czy blok się świecił jasno, była noc. Piękna noc, gwiazdy pięknie świeciły, a niektóre spadały

-Katsuki ...-popatrzył na blondyna, który odwrócił się do niego

-Eijiro?... jesteś idiotą..-warknął patrząc na niego, ale wyciągnął rękę do niego-chodź ty mój idioto

-nie musiałeś na mnie długo czekać-podszedł do niego i złapał jego dłoń ze swoim uśmiechem 

-chodźmy podbić jebane niebo naszą gejozom - zaśmiał się wrednie ciągnąc go za sobą

///

Może Osobno było by lepiej?|kiribakuWhere stories live. Discover now