13

531 65 11
                                    

Bakugo

Huk od strzału był bardzo głośny więc naturalny było, że ktoś zauważy naszą "bójkę" albo usłyszy i zadzwoni po odpowiednie służby. Nie było szansy bym uchronił się jakoś przed strzałem. Sparaliżowało mnie całkowicie, więc czekałem tylko na pocisk, który wbije się w moją klatkę piersiową dając mi ogromne obrażenia i taki sam ból. Jednak mimo czekania na taki ból nie dostałem go. Zamiast bólu na klatce piersiowej, czułem jak walnąłem tyłem głowy i plecami o chodnik, a ciężkie ciało mojego chłopaka przygniata mnie. Chwile zajęło mi przeanalizowanie wszystkiego...ten debil osłonił mnie..

-k...kurwa!...ty zasrany zidiociały idioto!-wrzasnąłem patrząc jak ten złapał się za krwawiącą ranę z głupim uśmiechem w moją stronę-jak można być aż tak głupim!?-nie słuchałem co mówią dokładnie nasi napastnicy. Po prostu się z nas śmieli, a bardziej z poświęcenia Kirishimy. Położyłem go na chodniku i ściągnąłem bluzkę, by przyłożyć mu do rany. Miałem w dupie to, że teraz z łatwością mogliby mnie zabić-jełopie!-warknąłem, a on się cicho zaśmiał a z ust popłynęła mu krew.

-masz lojalnego kundla-zaśmiał się wrednie.

-mordy!..zamknijcie paszcze! Zajebie was!-zawarczałem przecierając oczy by łzy nie popłynęły przy nich, nie chciałem pokazać słabości. Wstałem i nagle i szybko przywaliłem jednemu w twarz-nie..macie żadnych praw go jeszcze obrażać! Wypad albo was zajebie!-warczałem, gdy nagle sam dostałem pięścią w twarz. I tak chwile się z nimi szarpałem. Zdekoncentrowało mnie ciche szepnięcie. Po patrzyłem tam...na mojego chłopaka, który próbował dociskać materiał do rany..

-bl...asty..-uśmiechał się ciągle, a krew z jego ust, jak i rany na klatce nie przestawała płynąc.

-nic nie mów...jebany mój..kochany..wykurwiu!!-warknąłem będąc na niego cholernie zły. Chciałem przywalić im jeszcze raz, ale się odwróciłem i zauważyłem , że ich już nie było, bo w tle było słychać sygnały policji, jak i karetki. Jebane dziady stchórzyły. Szybko klęknąłem przed czerwonowłosym.- debilu!-przycisnąłem koszulkę do jego rany.

-k...ko..cham cie..-uśmiechnął się lekko śmiejąc się i nagle kaszląc krwią. Podniósł rękę, którą pomiział mnie po policzku przymrużając oczy

-nie zamykaj tych swoich jebanych radosnych wyłupów! Słyszysz!? Do cholery coś mówię! Nie zamykaj oczu! Kirishima! Kurwa..Eijiro!...eiji..!-jego ręka spadła na ziemię, a sam zrobił się bladszy najpewniej z utraty krwi. Bo mimo tamowania dalej krwawił.-n..nie rób mi tego!-akurat, gdy stracił przytomność podeszli do nas szybko ratownicy, którzy siłą mnie odciągnęli, by pomóc chłopakowi- jeśli zdechniesz...przysięgam, że cię wskrzeszę! i brutalnie pobije..!-warknąłem, gdy karetka na sygnale pojechała z nim, a mnie policja trzymała bym nie zrobił czegoś głupiego.

////



Może Osobno było by lepiej?|kiribakuWhere stories live. Discover now