| 46 |

4.5K 170 326
                                    

Tak, wszystko mam. Jak będziesz jechała do mnie, możesz wlecieć po sushi, zamówiłam wcześniej, to jedynie odbierzesz. – Podparłam telefon ramieniem, mieszając w międzyczasie drinki, które musiałam odstawić niedługo do lodówki, żeby mogły się schłodzić.

Okej. Będę za dwie godziny. – Po tych słowach usłyszałam tylko dźwięk, jak moja przyjaciółka się rozłącza, a ja odłożyłam urządzenie na blat w kuchni, słysząc za sobą pikanie lodówki, której drzwi do końca nie domknęłam. Wróciłam się i dodatkowo wyciągnęłam z niej syrop malinowy, który był mi potrzebny do trunków.

Był weekend. Trzy dni temu wróciliśmy z Włoch, a ja po raz pierwszy od dłuższego czasu miałam cały piątek, sobotę i niedzielę tylko dla siebie, z czego skorzystała oczywiście Melody, która nie widząc mnie już od dłuższego czasu, postanowiła, że wpadnie do mnie na wieczór, żeby pogadać. Albo prędzej coś wypić. I w sumie na dobrą sprawę to cieszyłam się, bo potrzebowałam napić się czegoś mocnego i pogadać z nią od serca na tematy, na które mogłam oczywiście mówić. Czułam, że po tym wszystkim, co zdarzyło się w Turynie musiałam odreagować, ponieważ przyniósł mi on tak wiele wrażeń, że było brak mi słów.

Dolałam syropu do wódki wymieszanej z cytryną i miętą w proporcjach, jakie były wyznaczone na jednej ze stron w internecie. Barmanką zawodową nie byłam, dlatego wolałam, żeby nas nie otruć, wszystko robić zgodnie z wytycznymi. Zdecydowanie wolałam pić samą wódkę lub drinki od samego piwa, za którym nie przepadała też Melody. Collins była z tych dziewczyn, która jak miała pić, to z rozmachem, przez co często musiałam mieć na nią oko, bo potrafiło ją ponieść. Nie była alkoholiczką i nigdy nie szukała na siłę okazji do picia, jednak gdy przychodził taki czas, gdzie po prostu potrzebowała tego, wtedy piła tyle, na ile pozwalał jej żołądek i zdrowy rozum.

Wyrwałam ręce o ręcznik, który przewieszony był przez moje ramię i spojrzałam w stronę piekarnika, aby zobaczyć, czy babeczki są już upieczone. Wyglądały naprawdę dobrze, przez co byłam zdziwiona, bo miałam tendencję do spalania tego, co piekłam, dlatego upewniając się, że ciasto w środku nie jest surowe, wyciągnęłam je, a zapach czekolady rozniósł się po kuchni. Przymknęłam oczy i zaciągnęłam się nim, jednak nie trwało to długo, bo po chwili usłyszałam za sobą dźwięk przychodzącego połączenia. Podeszłam do telefonu i zagryzłam wargę, widząc, że Neymar próbował połączyć się ze mną na FaceTime.

– Czego dusza pragnie? – Uniosłam brew, poprawiając włosy i odwróciłam się w stronę okna twarzą, żeby było lepiej mi widać.

Neymar uśmiechnął się leniwie, a ja zobaczyłam, że znajduje się akurat w łazience, a w tle za nim znajduje się ogromny nieład na jednej z szafek. Co dziwne, porozrzucane były po niej najróżniejsze kosmetyki, co kompletnie mi się z niczym nie zgadzało.

Mam mały problem. – Podrapał się po karku, a następnie kamerą wycelował w swoje nadal poharatane czoło, a ja domyśliłam się częściowo, o co może chodzić z tymi kosmetykami. – Wychodzę z domu po raz pierwszy od przyjazdu i nie wiem, jak mam to zakryć.

Parsknęłam głośno, odchylając głowę do tyłu. Od bijatyki z Philippe minęło kilka dni i tak jak przypuszczałam, po ranach, które zafundował mu Coutinho, nie zostało już zbyt wiele oprócz czerwonych przebarwień, jednak wielkie, fioletowe limo, które pokryło jego lewe oko, dopiero teraz zaczynało się ukazywać i wyglądało naprawdę gorzej z każdym dniem. Wiedziałam o tym, ponieważ Brazylijczyk praktycznie codziennie wysyłał mi swoje zdjęcie, żebym mogła ocenić, jak bardzo jest źle.

– Co tam masz?

Moja siostra przywiozła mi coś, jednak nie wiem nawet, co to jest. Jedno jest w takim długim, szklanym pojemniczku, drugie ma jakiś śmieszny pędzel, a trzecie wyglada na jakieś prochy. – Łapał po kolei wszystko i pokazywał mi, robiąc przy tym minę, jakby nie miał dosłownie żadnego bladego pojęcia o tym, co właśnie trzymał w dłoniach. Wyglądał jak zagubione dziecko, przez co tylko chciało mi się z niego śmiać. – Jesteś pewna, że nie są to żadne dragi? To coś co tak się sypie? Jeszcze brakuje, żebym trafił do Leo, Gerarda i Luisa.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz