| 5 |

7.5K 289 95
                                    

– Jesteś pewna? – powiedział łamiącym głosem Pep, kiedy szybkim krokiem przemierzaliśmy korytarz, by dotrzeć do jego gabinetu, w celu odszukania dokumentów z aktami wszystkich ludzi, którzy pracowali dla FC Barcelony.

– Nie będę cię kłamać, sam widziałeś wyniki, Josep. To nie przypadek, że akurat ta trójka ma najgorsze wyniki z nich wszystkich. W dodatku prawie identyczne jak dwa lata temu u Jamesa. Nie jestem lekarzem i nie będziemy pewni w stu procentach, dopóki tego nie zaniesiemy do profesjonalisty, ale daję sobie rękę uciąć, że ktoś faszerował ich przez ostatnie dwa tygodnie środkami psychoaktywnymi. Możliwe, że to jeden z czynników, przez który jesteście, gdzie jesteście. – Stwierdziłam, otwierając z hukiem drzwi i usiadłam na skórzanym fotelu przy wielkim, czarnym biurku.

Włączyłam laptopa i szybko wpisałam do wyszukiwarki „skutki substancji psychoaktywnych". Kliknęłam pierwszą lepszą stronę i zjechałam kursorem myszki w dół, zaczynając czytać cały artykuł.

– Zaburzenia snu, wychudzenie, bóle głowy, trudności z koncentracją, przekrwienie spojówek... – Zaczęłam wymieniać na głos, nie spuszczając strony z oczu, podczas gdy trener wyciągał stos najróżniejszych teczek oraz folderów i zaczął wertować je według poszczególnych lat.

Westchnęłam rozdrażniona, stukając palcami o blat biurka. Już od dłuższego czasu zauważyłam, że coś niedobrego dzieje się z Gerardem. Tak jak zawsze tryskał radością, nie zawracał sobie głowy małymi bzdetami, miał niesamowity kontakt z Milanem, tak teraz nie potrafiłam w nim czasami odnaleźć osoby, która była mi tak bardzo bliska. Był ciągle zmęczony i jadł mniej niż zawsze. Zabawy z Milanem nie wyglądały już tak jak kiedyś, kiedy to biegali po całym ogrodzie, śmiejąc się i krzycząc na cały głos, że są jednorożcami. Był jakiś nieobecny, często nie docierało do niego to, co ktoś mówił. Jedynie patrzył pusto przed siebie. Były czasami jednak momenty, w których zachowywał się tak, jak kiedyś. Normalnie rozmawiał, miał czasami nawet napady głodu, gdzie potrafił zjeść więcej ode mnie. Teraz, wiedząc, że coś jest na rzeczy nie potrafiłam stwierdzić, czy naprawdę wtedy dobrze się czuł, czy po prostu robił dobrą minę do złej gry.

Całego dziwnego zachowania nie zauważyłam tylko ja, bo Shakira stwierdziła już wcześniej ode mnie, że Gerard nie zachowuje się tak, jak kiedyś. Błędem było uznanie, że przyczyną najwyraźniej są częstsze treningi i stres związany z nadchodzącą Ligą Mistrzów. Gdy teraz o tym myślę, boli mnie serce, że wcześniej nie podjęliśmy żadnych kroków w celu chociażby dowiedzenia się, czy to normalna reakcja organizmu na nowe zmiany. Wszystko kumulowało się w nim, co również odbijało się na drużynie pod względem fizycznym i psychicznym. Komuś najwyraźniej mocno zależało, by drużyna przegrała już na samym starcie, dając mu jak największą satysfakcję.

Nie było również powiedziane, że niestabilna pozycja klubu na szczeblu międzynarodowym to tylko i wyłącznie skutek zażywania środków psychoaktywnych. Mogły być one jednym z czynników, które miały wpływ na formę drużyny.

– Dzwoniłem już do lekarza i prawników. Jeszcze dzisiaj się tym zajmą – wydyszał ciężko oddychający Ernesto-menedżer klubu, wychylając się zza drzwi.

Przytaknęłam tylko głową i uśmiechnęłam się w geście podziękowania.

– To niemożliwe, żeby zrobił to ich dietetyk. Znamy się już od ośmiu lat. Nie wyobrażam sobie, że mógł być zdolny do takiego czynu, zwłaszcza że sam przyczynił się do tylu wygranych. – Guardiola splótł palce za głową i utkwił pusty wzrok w obraz wiszący naprzeciwko niego.

– Wcale nie jest powiedziane, że to musi być on. – Wzruszyłam ramionami i zaczęłam obracać się na fotelu. – Równie dobrze może być to każdy z personelu. Nawet sprzątaczka tutaj pracująca. Wystarczy, że chłopaki dosłownie na chwilę wyszli z szatni.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz