| 9 |

7.8K 259 297
                                    

– Prądu nie ma – powiedział Neymar, ruszając pstryczkiem od światła. – Trzeba jakieś świeczki potem rozstawić czy coś. – Wzruszył ramionami, a ja skinęłam głową i oparłam się lekko o blat kuchni, rozglądając się.

Dom Neymara był wielki. Przeogromna powierzchnia, która wyglądała, jakby nie miała końca, była utrzymana w minimalizmie, gdzie przeważała biel, czerń i szarość, co dość mi się podobało. Nigdy nie lubiłam, kiedy w mieszkaniu było wszystkiego po trochu. Będąc w domu, którego dodatki i ściany na każdym kroku miały całkowicie inny wzór i kolor, wprawiałam się w niemałe rozdrażnienie, przez co często nie byłam w stanie się skupić, ponieważ cały nieład odciągał mnie od tego, o czym powinnam w tamtym momencie tak naprawdę myśleć. Nic nie mogłam poradzić na to, że byłam perfekcjonistką, co czasami potrafiło utrudniać życie.

Dom sam w sobie był odzwierciedleniem dosłownie mojego domu, który wyglądał tak samo pod względem kolorystycznym, jak i umeblowania oraz dodatków. Jedyną różnicą była wielkość, bo mimo że mój dom był dość duży to i tak posiadłość bruneta biła wszystko na kolana. Nie rozumiałam jednak, po co Neymarowi był tak ogromny dom, skoro z tego, co słyszałam, mieszkał w nim sam.

Weszliśmy do salonu, a mnie wmurowało w podłogę, kiedy zobaczyłam wielką szybę z widokiem na Barcelonę. Przez okno można było zobaczyć każdy skrawek tego pięknego miasta, który był teraz pogrążony w ciemnej otchłani burzy. Co chwilę ogromne błyskawice rozjaśniały czarno-szare niebo, tworząc różnorakie wzory. W duchu byłam niesamowicie zazdrosna, zdając sobie sprawę z tego, że chłopak mógł patrzeć na ten widok codziennie, co odbierało mi powietrze w płucach.

Kochałam niebo i uważałam je za coś niemożliwie pięknego i niesamowitego. Zachwycało mnie w nim to, że patrząc w górę, tak naprawdę patrzyliśmy w wielką otchłań, która nie miała końca. Patrzyliśmy w nicość, której część potrafiła przybierać najróżniejsze kolory, tworząc obraz, w który mogłam wpatrywać się godzinami. Jadnak najlepszą rzeczą w niebie było to, że nie ważne jak byliśmy porozstawiani po całej Ziemi, patrzyliśmy w tę samą, jedną rzecz.

– Chodź się przebrać. – Usłyszałam głos za sobą i spojrzałam lekko oszołomiona na chłopaka, który wskazywał na moje przemoczone ubrania, a ja nagle wyrwałam się z transu, uświadamiając sobie, że stoję na środku salonu cała przemoknięta.

Skinęłam głową i udałam się za Neymarem, wchodząc czarnymi, drewnianymi schodami na piętro, gdzie po chwili stanęliśmy przed jednymi z drzwi. Weszliśmy do środka sypialni, która szybko przypadła mi do gustu. Na środku pod szarą, pikowaną ścianą stało ogromne łóżko, przyozdobione różnymi poduszkami. Zaraz przy nim stała kanapa, przed którą mieścił się duży telewizor. Naprzeciwko wejścia do pokoju znowu znajdowało się wielkie okno, które pełniło funkcję ściany.

Chłopak podszedł do jednych drzwi, które mieściły się przy oknie i kiwnął ręką, żebym za nim poszła. Weszliśmy do ogromnej garderoby, gdzie mieściły się wszystkie ubrania Neymara. Otworzyłam szeroko oczy i zamrugałam kilka razy, widząc ilość ubrań, butów i akcesoriów, które posiadał.

– Mówił ci ktoś, że masz więcej rzeczy od niejednej dziewczyny? – wydukałam z siebie, zakładając ręce na piersi i lekko bujając się na palcach, kiedy Neymar otworzył jedną z szuflad i wyjął z niej parę bokserek.

– Ta, moja siostra często podbiera mi ubrania, bo twierdzi, że jeśli nie ma swoich to musi od kogoś pożyczać. Kiedyś często tu nocowała, więc dałbym ci coś jej, ale kiedy wyprowadziła się do chłopaka do innego miasta to wzięła wszystkie swoje rzeczy. Mam tylko jedne dresowe spodnie, bo reszta jest w praniu, więc będziesz musiała się zadowolić tylko moją koszulką, ale myślę, że będzie wystarczająco długa. Trzymaj. – Odwrócił się i podał mi koszulkę z logiem Supermana i czarne bokserki, na co szybko pokręciłam głową.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz