| 71 |

6K 339 234
                                    

Co ja robiłam?

Powtarzałam te samo pytanie w głowie, mając wrażenie, jakby było płytą, która właśnie zacięła się w odtwarzaczu i powtarzała w kółko te same słowa.

Co ty robiłaś, Maddie?

Powtarzała moja podświadomość, starając się wykrzesać ze mnie ostatki zdrowego rozsądku.

Cóż, byłam już i tak na straconej pozycji. Szczególnie w momencie, kiedy drzwi do mojego pokoju hotelowego otworzyły się z hukiem, a my na oślep, nieprzerwanie się całując, próbowaliśmy dojść do mojego łóżka. Wraz z dotykiem moich pleców o materac wiedziałam, że było już za późno na łapanie się jakiejkolwiek deski ratunku.

Czy tylko aby jej na pewno chciałam? W zasadzie chyba trochę chciałam, żebym w nim utonęła. Całkowicie się oddała temu, co wisiało nad nami już od dłuższego czasu. Żeby w końcu wszystko z nas zeszło, opadła ta napięta atmosfera. Z każdym jego pocałunkiem pragnęłam go jeszcze bardziej.

Boże, czy byłam naprawdę tak głupia, że w tamtym momencie mógł ze mną zrobić cokolwiek bym chciała?

– Davies... – Usłyszałam nad swoim uchem, za które zahaczył zębami. – Odpłynęłaś.

Uniosłam spojrzenie, aby wtopić je w jego poczerniałe oczy, które były wyraźnie większe niż zwykle. Wpatrywał się we mnie bezprzerwanie, krążąc wzrokiem po moich oczach, policzkach, aby następnie zatrzymać je na samych ustach, na których złożył delikatny pocałunek.

Oczywiście, że odpłynęłam. Mój mózg nie był w stanie przyswoić teraz żadnych informacji, które napływały z każdej strony. To działo się tak szybko, że sama zdążyłam się zgubić. Jedyne, z czego zdawałam sobie sprawę to to, że właśnie leżałam pod Neymarem na swoim hotelowym łóżku, podczas gdy jeszcze kilkadziesiąt minut temu miałam ochotę go zamordować i posiekać na kawałki. Nienawidziłam tego, jak bardzo skrajne emocje we mnie wywoływał.

Jednak gdy na niego patrzyłam... nie byłam w stanie opisać tego, co czułam. Mój brzuch był ściśnięty na sama myśl tego, co za chwilę byliśmy w gotowości zrobić. Ponieważ nie oszukujmy się, wszyscy wiedzieli, że stanie się to prędzej czy później. Nawet mogłam się przyznać, że głęboko z tyłu mojej głowy, szczególnie po słowach Melody i tego, jak zasugerowała, że powinnam iść z nim do łóżka, aby pozbyć się tej presji, już wtedy wiedziałam, że się to stanie. Coś ciągnęło nas do siebie tak mocno, że zawsze na końcu kończyliśmy ze sobą, nieważne w jakich okolicznościach.

Coś nas do siebie przyciągało.

Otrząsnęłam się. Położyłam dłoń na jego karku, po czym przeciągnęłam go do siebie, szepcząc:

– Na co czekasz, Neymar?

Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu, po czym przywarł nimi do mnie tak mocno, że syknęłam cicho, czując, jak przygryza moją dolną wargę. Następnie chwycił mnie za biodra i przesunął na środek łóżka z taką lekkością, że byłam zaskoczona, że było to możliwe. Moja skóra paliła się pod jego dotykiem, krzycząc, że chce więcej. Jego pocałunki sprawiały, że miałam ochotę złapać za jego włosy i je wyszarpać, tylko po to, żeby przestał się ze mną drażnić.

– Czemu pachniesz zawsze tak dobrze... poziomkami... zawsze tak pachniesz... – Mój kręgosłup przeszedł lodowaty dreszcz, kiery pocałunkami zjechał na szyję, jednocześnie wbijając palce w moją talię.

Jego palce przejechały po mojej talii, zniżając się coraz bardziej. Opuszkami palców dotknął moich spodenek, ciągnąc za ich sznureczki. Oderwał się ode mnie na chwile, zaprzestając mnie całować, aby zbliżyć się do mnie i nie przerywając kontaktu wzrokowego, uchylić rąbek materiału, po czym wkraść się pod jego. Mój oddech stał się płytki. Obserwowałam, jak powili ściąga je z moich ud, po czym rzuca gdzieś na drugi koniec pokoju. Po chwili dołączyła do nich moja bluzka, a ja zostałam przed nim w samej bieliźnie. Jego oczy powili zlustrowały moje ciało, wywołując tym mały uśmieszek na jego ustach.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz