| 32 |

4.9K 160 411
                                    

– Kto będzie dzisiaj na kolacji? – Zagryzłam wargę i uniosłam wzrok znad deski do krojenia w stronę rodzicielki, która w tamtym momencie wkładała ciasto do piekarnika.

Kuchnia była wypełniona mieszającymi się ze sobą różnymi zapachami. Można było wyczuć faszerowanego kurczaka, szarpaną wołowinę, a także najlepsze ciasto na ziemi, czyli tartę truskawkową. Za każdym razem, kiedy przyjeżdżałam z Barcelony, moja mama specjalnie mi ją piekła, ponieważ sama mi ona nigdy nie wychodziła tak dobrze, jak właśnie jej. Uwielbiałam wszystko w tym cieście i tylko czekałam, aż znowu będę mogła go skosztować. Ogólnie mówiąc, moja rodzicielka była znacznie lepszą kucharką niż ja, mimo że sama siebie uważałam za całkiem dobrą.

Dźwięk nastawionego piekarnika dotarł do moich uszu, a kobieta otrzepała ręce z mąki, zakładając je późnej na swoje biodra.

Georgia Davies była istną petardą. Zawsze miała swoje zdanie, a inni ją nie obchodzili. Kobieta twarda, niedająca sobie wejść na głowę, lubiąca mieć wszystko pod kontrolą. Jednocześnie kochająca matka dwójki dzieci, z którymi może nie do końca czasami się dogadywała, ale zawsze się przynajmniej starała. Nigdy nie ukrywałam, że to z tatą miałam lepsze relacje, jednak ona nigdy nie była mi obca. Czasami się kłóciłyśmy, jak to w każdej rodzinie bywało, jednak były to przeważnie rzeczy niewarte uwagi. Jak na kobietę, która raczej pochodziła z niskiej rodziny, była dość wysoka, szczególnie kiedy zakładała swoje ulubione szpilki. Zawsze upięte w koka ciemnobrązowe włosy i wielkie, tego samego koloru oczy. Była naprawdę piękna i za młodu przebierała w chłopakach, jak leciało, dopóki nie poznała mojego ojca, który cóż, na tamten czas był jej kompletnym przeciwieństwem. Ale jakoś tak się stało, że koniec końców, mimo innego podejścia do życia, ich drogi się ze sobą zeszły. A potem po prostu kwestią czasu było zawarcie małżeństwa, trzy lata później urodzenie Jake'a, a potem mnie.

– Więc, dzwoniłam do babci i powiedziała, że na pewno się zjawi. Szczególnie dla ciebie odwołała wieczorne wyjście z koleżankami na kręgle. – Na moje usta wkradł się mały uśmiech. Ta kobieta była po prostu złota. – Dzwoniłam również do brata twojego ojca, jednak wraz z Aną, Valerią i Nikolasem są na wakacjach w Rzymie.

– Jake się na pewno ucieszy – parsknęłam i przekręciłam oczami na dźwięk imienia mojego kuzyna, który jak już kiedyś wspominałam, miał „odbić" szkolną miłość mojemu bratu, którą była Valeria.

Sięgnęłam po kawałek marchewki, którą w tamtym momencie kroiłam i wsadziłam ją sobie do ust.

– Co z innymi?

– Inni, czy ciotka Celia z wujem i dzieciakami będą. Myślisz, że dlaczego tyle tego gotuję? – fuknęła, rozkładając bezsilnie ręce. – Uwielbiam gotować, ale czasami mnie to po prostu przerasta.– Zarzuciła ręcznik kuchenny na swoje ramię i wróciła do szykowania kolejnej sałatki, która wiedziałam, że już nie będzie mi smakować, ponieważ zawierała curry, którego nienawidziłam.

Umyłam ręce i wytarłam je, po czym oparłam się o blat, wpatrując się w plecy Georgii, która jeszcze nie wiedziała, że oprócz rodziny zjawi się jeszcze jedna osoba, którą cóż, darzyła chyba zbyt dużą sympatią. Jednak w którymś momencie musiałam jej o tym wspomnieć, ponieważ jeśli Alex przyszedłby do naszego domu, o czym moja mama by wcześniej nie wiedziała, pewnie musiałabym słuchać jej kazania wraz z Jake'em.

– Na kolacji będzie jeszcze jedna osoba – wypaliłam, zaczynając się bawić swoimi palcami. Lepiej było powiedzieć jej prosto z mostu, nie bawiąc się w nic. – Jak byłam w sklepie spotkałam przypadkowo... Alexa.

Usłyszałam tylko, jak kobieta odkłada nóż i powolnie patrzy na mnie zza barku ze ściągniętymi brawami.

– Jaki Alex?

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz