| 68 |

3.6K 200 319
                                    

– Rafaella. Ty już tutaj?

Nerwowy chichot Neymara, który swoją drogą był absurdalny w tamtym momencie, wypełnił obszerny salon, przerywając głuchą ciszę.

Przełknęłam ślinę, mając wrażenie, że wszyscy w salonie to usłyszeli. Niezauważalnie przejechałam dłońmi po skrawkach sukienki, opuszczając ją bardziej na uda, czując, jak fala wstydu, zażenowania i niedowierzania oblewa każdy skrawek mojego ciała, które nerwowo chwiało się na prawo i lewo, nie potrafiąc ustać w miejscu.

– Tak, miałam wcześniejszy samolot. Rodzice też już są, tylko pojechali do znajomych i nadal ich nie ma.

Dziewczyna o długich, prostych, ciemnych włosach wstała i wyprostowała się. Musiała być dość niska, ponieważ z około dziesięciocentymetrowymi szpilkami, które miała w tamtym momencie na sobie, była mojego wzrostu. Jej pełne, duże usta były muśnięte czerwoną szminką, a mocno wyrysowane brwi i sztuczne rzęsy wyraźnie podkreślały jej dość ostry wyraz twarzy.

Nigdy nie sądziłam, że będę miała możliwość poznania rodziny Neymara, szczególnie jego siostry, o której często opowiadał. Z tego co słyszałam, dziewczyna była jego oczkiem w głowie i chłopak był bardzo z nią zżyty, jednak w tym momencie, jedyne co między nimi widziałam, to dziwne napięcie i zmieszanie.

Czemu ja się w ogóle dziwię? Przecież to nie tak, że właśnie nakryła swojego brata na tym, jak szedł przespać się ze swoją trenerką.

Boże, to tak bardzo źle brzmi.

– Och, to... wspaniale – zaczął się jąkać i w tamtej chwili mogłam przysiąc, że nigdy nie widziałam Neymara tak bardzo zawstydzonego, jak wtedy. Jego ręce trzęsły się lekko, a górna warga drżała. Wyglądał trochę, jakby miał popłakać się z nerwów, a jednocześnie zacząć rzucać wszystkim wokoło. W zasadzie ja odczuwałam te same emocje. – My... właśnie wracaliśmy z kolacji świątecznej... – Tak właśnie było. Po prostu wracaliśmy z kolacji. Nic, a nic nie mieliśmy w planach ze sobą robić. – Właściwie ze szpitala też, bo Shakira urodziła – dodał szybko, jakby chciał odciągnąć ją od głównego wątku.

Rafaella wydęła wargi, przestępując z nogi na nogę. Z jej mowy ciała można było wywnioskować, że też czuła się niekomfortowo przez ten incydent. Szkoda, że to my byliśmy w sto razy gorszej sytuacji.

– Tak? Tak szybko?

– Wcześniak, ale wszystko z nim w porządku.

– To najważniejsze. – Uśmiechnęła się, po czym nasze spojrzenia spotkały się pierwszy raz tego wieczora. Dreszcz poraził całe moje ciało. Czułam, jak mięśnie zaczynają niekontrolowanie w nim drgać, kiedy obserwowałam, jak wolnym krokiem, stukając swoimi obcasami w podłogę, podchodzi do mnie. – Cześć, jestem Rafaella. Siostra Neymara. – Wyciągnęła w moją stronę wypielęgnowaną dłoń, którą niepewnie uścisnęłam. – Ty zapewne musisz być Maddison. – Jej kącik ust drgnął ku górze, przez co na chwilę przestała wyglądać tak przerażająco. Nie, żeby była nieatrakcyjną kobietą. Po prostu byłam wtedy tak roztrzęsiona, że miałam wrażenie, jakby stał przede mną kat, który miałby zaraz ściąć moją głowę.

– Tak, jestem Maddie. Miło Cię poznać. – Mój głos zadrżał i zapewne wyglądałam wtedy jak zagubiona dziewczynka, której mama właśnie zniknęła z oczu w supermarkecie.

– Ciebie również. Neymar dużo mi opowiadał o swojej trenerce.

Spojrzałam się kątem oka na bruneta, który gdy tylko to usłyszał, posłał jej mordercze spojrzenie, zaciskając usta w linię.

– Zapewne same złe rzeczy – zaśmiałam się nerwowo tak głośno, że chłopak aż  wybałuszył oczy, patrząc na mnie z lekkim niepokojem.

Ale ty jesteś durna, Maddie.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz