| 52 |

4.5K 188 294
                                    

– Czujesz już jakieś ruchy, czy jeszcze jest na to za wcześnie? Nie znam się za bardzo na dzieciach, przerażają mnie jakoś. – Dłoń drobnej blondynki powędrowała w stronę już dość zaokrąglonego brzucha Shakiry, siedzącej na fotelu i popijającej herbatę.

Parsknęłam cicho pod nosem, kręcąc głową na wyznanie Melody, która faktycznie nigdy za bardzo nie miała do czynienia z dziećmi i ciężko było jej się do nich zbliżyć tak, aby ani ona ich nie wystraszyła, ani one jej. To nie tak, że ich nie lubiła, bo sama widziałam po tym, chociażby jak traktuje Milana, który był w nią zapatrzony bardziej, niż chyba we mnie, że darzyła je sympatią. Po prostu w większości nie potrafiła się nimi zajmować, ale to raczej było oczywiste. Skąd miała to umieć, jeśli nigdy nie miała okazji się tego nauczyć? Była jedynaczką, a posiadanie rodzeństwa, szczególnie młodszego zawsze było dobrą lekcją życiową, z której wyciągało się dużo przydatnych informacji. Może właśnie przez to nie za bardzo myślała o posiadaniu dzieci w przyszłości, a w dodatku jeśli spojrzeć by na nią z boku, nie wiedziałam, czy dziewczyna by się do tego w stu procentach nadawała. Chodziło mi tu bardziej o to, że nienawidziła rutyny i żyła z dnia na dzień, a do bycia matką raczej potrzeba byłoby się ustatkować, żeby nie wyrządzić krzywdy dziecku i nie narażać je na niepotrzebny stres. Melody ledwo co na tą chwilę radziła sobie ze swoim życiem miłosnym, a co dopiero miałaby myśleć o swoich małych kopiach biegających po domu.

Faktem było też to, że dużo osób w naszym wieku była już dawno po ślubie i miała potomstwo w drodze, co mnie trochę mieszało. Czasami czułam się, jakbym robiła coś źle, zboczyła z jakiejś ścieżki, którą podążają ludzie, jednak później przypominam sobie, że właściwe taki styl życia, jaki prowadziłam teraz, pasował mi chyba najbardziej ze wszystkich, z jakimi dotychczas dane było mi się zmierzyć. Miałam dwadzieścia cztery lata, byłam młoda, miałam skończone studia, własny dom, samochód i pracowałam aktualnie dla jednego z najlepszych klubów piłkarskich na świecie. Dlaczego miałabym to zaprzepaścić na rzecz czegoś, czego w danym momencie wcale nie czułam potrzeby posiadać? Pewnie, posiadanie męża na pewno musiało być wspaniałe, w końcu stanie ku boku osoby, którą kocha się całym sercem zawsze będzie chyba jednym z najlepszych uczuć i na pewno chciałabym to kiedyś doświadczyć, jednak na dzień dzisiejszy... nawet tego nie chciałam. A gdzie tu jeszcze dzieci. Cieszyłam się z tego, co miałam teraz i najważniejsze było to, że po prostu mi się to podobało.

– Nie jakoś szczególnie, ale czasami da się coś poczuć. – Dziewczyna z burzą loków na głowie podciągnęła koszulkę ku górze, aby Melody mogła dźgnąć ją palcem w brzuch, co od razu z ciekawości zrobiła, przybliżając się do niego i z zaciekawieniem i uwagą obserwując, czy dziecko wykonuje jakiś ruch.

– A jak z baby shower? Nadal chcecie połączyć to z przyjęciem ujawniającym płeć? – Wzięłam łyka herbaty, podkulając pod siebie nogi.

Z tego co pamiętałam, Gerard mówił, że ani on, ani Shakira nie chcieli bawić się w dwie osobne imprezy, bo jak wiadomo, przy tylu gościach, ilu oni musiałby akurat zaprosić, zaplanowanie wszystkiego nie było takie łatwe, dlatego stwierdzili zgodnie, że po prostu zrobią jedno przyjęcie, gdzie dowiemy się, czy będą posiadać kolejnego chłopczyka czy może dla odmiany dziewczynkę z bociankowymi.

– Tak, myśleliśmy, aby zrobić to jakoś na początku listopada po urodzinach Melody albo w jego połowie, kiedy będziecie mieli przerwę po zakończeniu drugiej kolejki w Lidze Mistrzów. Później jest ślub Carmen, to też każdy wyleci z kraju to wiesz, nie byłoby sensu. – Wzruszyła ramionami, a ja przytaknęłam, doskonale rozumiejąc, o czym mówiła.

Wszystko wymagało czasu, aby zająć się każdą potrzebną rzeczą. Wiadomo było też, że pewnych spraw sama Shakira nie będzie w stanie już załatwić i przyda jej się pomoc, dlatego obstawiałam, że największy obowiązek spocznie właśnie na Gerardzie, który będzie musiał jeździć i dzwonić wszędzie, aby jego narzeczona się nie przemęczała. Jeśli miałabym tylko wolną chwilę, to z chęcią zawsze byłabym gotowa im pomóc. Sama zawsze uwielbiałam planować, ba, kiedyś chciałam nawet zostać konsultantką ślubną, ponieważ to właśnie śluby i wesela chyba najbardziej uwielbiałam ze wszystkich rodzajów imprez, ale później jakoś zapał to tego zgasnął, ale dobra ręka do organizowania najróżniejszych przyjęć została.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz