| 37 |

4.1K 207 300
                                    

Bo widzę, jak się na ciebie patrzy."

Gdzieś w oddali rozbrzmiał odgłos głośnych, podekscytowanych, a nawet mogłabym powiedzieć, że przerażonych wrzasków ludzi, którzy zjeżdżali na jednej z kolejek górskich. Po mojej lewej stronie wybuchały co jakiś czas gromkie śmiechy, kiedy to grupka znajomych próbowała nieudolnie wygrać bilety na darmowe drinki w pobliskim barze. Z kolei na prawo jakaś dziewczyna krzyczała na swoją młodszą siostrę, bo ta na jakiś czas zniknęła jej z oczu, a ona nie mogła jej znaleźć.

Bo widzę, jak się na ciebie patrzy."

Uniosłam wzrok na widok przed sobą. Wszyscy byli tak bardzo zadowoleni. Z ust Philippe nie schodził uśmiech, Rafinha cały czas żartował z innymi, Ivan nagrywał wszystko swoim telefonem, a Luis starał się udawać twardego, mówiąc, że wcale nie ma lęku wysokości. Wszyscy od dłuższego czasu po raz pierwszy odstresowali się i w tamtym momencie czerpali jak najwięcej z wolnego wieczora.

„Bo widzę, jak się na ciebie patrzy."

No i byłam też ja. Trochę we własnym świecie, trochę w wesołym miasteczku. Oderwana od rzeczywistości, nadal mająca mętlik w głowie. Starająca nadążyć się nad rozpędzonym światem.

No i nad tym, co powiedział Milan.

Cieszyłam się, że Neymar tego nie słyszał. Nie chciałam podejmować na nowo tematu, który dawno powinien być skończony. To, co powiedział syn Pique sprawiło, że poczułam się, jakbym dostała z liścia w twarz. Dzisiejszego wieczoru nie potrafiłam się skupić na niczym innym niż na odtwarzaniu tego w koło w mojej głowie. Nawet jeśli starałam się oderwać od natrętnych myśli, za każdym razem, kiedy spojrzałam na bruneta, one uderzały we mnie z podwójną mocą.

Udawanie przed Neymarem całkowicie normalnej do czasu, kiedy Alex po mnie nie podjechał, było cholernie trudne. Nie dosyć, że samo siedzenie u niego w domu wywoływało u mnie dziwny ucisk w podbrzuszu, to jeszcze w duchu musiałam się modlić, aby Milan nie zaczął drążyć niczego, ponieważ dobrze widziałam, że moje zignorowanie tego, co wyjawił, nie za bardzo mu się podobało.

– Halo? Ziemia do Maddie. – Przed moimi oczami ktoś zaczął wymachiwać ręką.

Wyrwałam się z letargu, zamglonymi oczami spoglądając w stronę Alexandra. Wymusiłam lekki uśmiech, zdając sobie sprawę z tego, że jestem zbyt zamyślona i nieświadomie zamknęłam się na chwilę na innych. Co do Alexa, to musiałam przyznać, że chyba świetnie się bawił. Byłam nawet zdziwiona jego zapoznaniem się z chłopakami, na których punkcie nie oszalał i tak jak przystało na normalnego człowieka, przedstawił się wszystkim ze spokojem, a potem dał się porwać w wir ich szaleńczych pomysłów. Miałam nawet wrażenie, że momentami mnie trochę nawet zostawiał, jednak w tamtym momencie nie miałam mu tego za złe, bo sama nie byłam obecna i ciężko było ze mną nawiązać dzisiaj jakąkolwiek dłuższą, sensowniejszą rozmowę.

Chłopacy przywitali się z nim przyjaźnie i od samego początku praktycznie starali się z nim rozmawiać o wszystkim. To mi pasowało, ponieważ nie było niezręcznie i wszyscy czuli się świetnie. No może oprócz jednej osoby, która do Alexa podeszła trochę z chłodnym nastawieniem. O kim mówiłam, to każdy wiedział, jednak nadal nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego Neymar okazywał takie trochę zniesmaczenie, irytację, nie wiem do końca nawet, jak to nazwać, wobec moich znajomych. Jedną osobą, którą jako tako zaakceptował bez problemu była Melody i nadal nie miałam pojęcia, dlaczego akurat ona. Tutaj przy Castillo zgrywał tego samego dupka, jakiego znałam. Może nie dogryzał mu, tak jak zawsze miał w zwyczaju, na przykład jak w stosunku do mnie, jednak widziałam, że patrzył trochę na niego spod przymrużonych oczu. Przez cały pobyt w miasteczku zamienił z nim może dwa zdania, jednak to był Neymar. On po prostu taki już chyba był.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz