"Pierwsze dni w Straży"

89 6 216
                                    

- Hej Jamon! - zawołałam wchodząc do kuźni. Ogr stał na środku i polerował jeden z sztyletów. Widząc mnie wstał i uśmiechnął się przyjaźnie.

- Witaj Hania! Potrzebować czegoś? - podszedł do mnie przez co musiałam podnieść wysoko głowę żeby muc spojrzeć mu w twarz.

- Potrzebuję dwóch tępych mieczy. - odpowiedziałam. Jamon wyglądał na zaskoczonego moją odpowiedzią. Fakt, trochę głupia prośba. - Najlepiej jeszcze żeby były małe

- Po co Hania dwa tępe miecze? - zapytał kładąc dłonie na boki. 

- Cóż... - zaczęłam - Mam mieć pierwszy trening z Niną i Julią, aby przynajmniej opanowały podstawy zanim wyślą je na jakąś misję. Rozmawiałam już o tym z Ezarelem i Valkyonem, wyrazili zgodę. 

- Pierwszy trening - zaśmiał się. - Jamon wykuć niedawno kilka pięknych mieczy idealnych na pierwszy trening. - podszedł do wielkiej szafy stojącej w rogu pomieszczenia i wyjął dwa długie i ostre miecze. Wszystko kuł z sercem więc nie brak im było uroku i blasku, ale też ostrości.

- Ale, nie. Ja potrzebuje takich jak najbardziej tępych i zużytych. - powtórzyłam. - Są naprawdę bardzo ładne, ale boję się że zrobią sobie krzywdę, albo je zepsują. - westchnął i odłożył je do szafy. Raczej wątpie aby dziewczyny rozwaliły żelazne miecze, jednak dla nich wszystko jest możliwe.

- Jamon mieć też kilka starych mieczy na zbyciu - odpowiedział ewidentnie smutny. Podał mi dwa, widać że już tępe i zużyte miecze. - Jamon rozumieć twój strach. Kiedy dziewczyny nauczyć się już walczyć Jamon czekać na nie w kuźni, żeby wykuć im piękne miecze. - uśmiechnął się. Nie było już w ogóle widać wcześniejszego smutku. 

- Dziękuję, przekażę im - odpowiedziałam i wyszłam z kuźni.  

•••

- Więc... - zaczęłam podając dziewczynom dwa miecze - ...miecze. - dziewczyny z uwagą oglądały bronie, które im dałam. 

- Myślałam że będą ładniejsze - powiedziała w pewnym momencie Nina. 

- To tylko zastępcze. Jak nauczycie się podstaw, Jamon powiedział że wykuje idealnie dostosowane do was. - odpowiedziałam z uśmiechem. 

Przeszłyśmy do pracy. Najważniejsze aby umieć się obronić i ewentualnie zaatakować. Zaczęłyśmy od pierwszego etapu, czyli naśladowania.  Dziewczyny dokładnie obserwowały każdy mój ruch, a później starały się mnie naśladować. Chociaż za pierwszym razem nie wychodziło im to i szczerze mówiąc nadal nie wychodzi, to widzę w nich nie jaki potencjał. Wiadomo nie jestem ekspertem i dopiero Valkyon bądź Cameria, mogą określić czy coś z tego będzie jednak na ten moment i nie sprawują się najgorzej. Kiedy opanowały mniej więcej podstawowe ciosy, nadszedł czas na drugi etap - pojedynek. Fakt ten bardzo ucieszył oby dwie i nie dziwię im się. Oczywiście nie będą walczyć pomiędzy sobą, a ze mną. Będę musiała być o wiele łagodniejsza i spokojniejsza. Chciałabym im przedstawić kilka sprytnych trików na polu bitwy i ewentualnie pokazać podstawowe błędy, które początkowi wojownicy popełniają, a później kończą w przychodni. Tak więc na pierwszy ogień poszła Nina, gdyż sama się rwała.

- ŹLE! - wrzasnęłam siódmy raz w ciągu pięciu minut. - Za szybko wymierzyłaś cios i miałam czas go przewidzieć. - westchnęła męczeńsko.

- Hania to pierwszy trening! Nie musi być wszystko perfekcyjnie! - odpowiedziała siadając na ziemi.

- Jasne tak, nie musi, gorzej kiedy będziesz walczyła z prawdziwym wojownikiem, który nie będzie patrzył na to czy umiesz walczyć. - powiedziałam patrząc w niebo.

TRZY FILARY - czyli najbardziej porąbana książka z Eldaryi ツDonde viven las historias. Descúbrelo ahora