Rozdział 28

599 48 8
                                    

 W poniedziałek odbywały się praktyki. Cała klasa szła za Aizawą.

-Hej nie gadać tam! – krzyknął Aizawa po czym wszyscy zamilkli. – Słuchajcie, na dzisiejszych zajęciach będziemy patrolowali ulice. Będę wam dawał wskazówki skąd najlepiej obserwować i jak reagować w sytuacjach krytycznych. A teraz za mną! – powiedział i szedł przed siebie.

Profesor opowiadał nam o tym aby dostosowywać położenie i odległość do zasięgu naszych darów. Fumi spojrzała na Bakugo. Wyglądał jakby mało go obchodziło to co mówi Aizawa jednak wiedziała, że tak naprawdę słucha i analizuje każde słowo. Natomiast Izuku robił notatki tak szybko jak mógł zapisując każde usłyszane słowo. Jego poczynania obserwowały Asui i Uraraka lekko się śmiejąc. Mina i Denki jak zawsze się wygłupiali. Iida natomiast próbował ich uspokoić. Reszta klasy łącznie z Fumi, po prostu szła i słuchała w ciszy tego co mówi nauczyciel. Skręcili  trochę w boczną alejkę. Aizawa zaczął opowiadać im, że podczas patroli muszą zwracać szczególną uwagę na poboczne uliczki. Mówił także, że ważniejsze od pokonania złoczyńców jest ochrona cywili co czasem łączy się z drugim. Nagle cała klasa usłyszała krzyk kobiety. Dochodził z jednej z bocznych uliczek obok nich.

-Słyszeliście to? – powiedział Mineta ze strachem.

-Ja pójdę pierwszy, wy za mną, wszyscy mają trzymać się razem. Iida wróć na główną ulicę i sprowadź więcej profesjonalistów. – rozkazał Aizawa.

Iida szybko pobiegł a reszta klasy szła za Aizawą. Kazał poczekać im obok uliczki a sam skierował się w głąb jednej z nich. Stał tam mężczyzna, który przykładał nóż do krtani kobiety. Wyglądał na zwykłego obywatela, a na jego twarzy widniało przerażenie. Od razu jak Aizawa to zauważył krzyknął do uczniów – Uciekajcie!

Jednak zanim ktokolwiek zareagował, pojawił się przed nimi złoczyńca w masce. Zmusił ich do wejścia w głąb uliczki. Fumi wiedziała co to za maska. Była przerażona. Nagle za mężczyzną z nożem i kobietą stanął kolejny złoczyńca w masce.

-Już się nie przydacie, jesteście wolni – powiedział z szyderczym uśmiechem.

Dwójka ludzi z przerażeniem zaczęła biec jednak przed nimi pojawił się kolejny mężczyzna w masce. Wyjął sztylety i za jednym zamachem przebił im serca. Wszystkich zamurowało. Nawet nikt nie zdążył zareagować.

-Czego chcecie!? – krzyknął Aizawa.

-Drogi wychowawco 1A, widziałeś jak skończyły te biedaczyska. Chyba nie chcesz aby tak skończyli twoi uczniowie? – powiedział mężczyzna stojący na środku uliczki.

Fumi czuła jakby miała deja vu. Spojrzała się na Bakugo, który aż kipiał ze złości. Aizawa podniósł rękę co miało oznaczać, żeby nic nie robili i zostali tam gdzie byli.

-Skończ się bawić i powiedz! – powiedział z dużą złością Aizawa.

-Hmm...Zimny i do tego nie umie się bawić. No dobrze, powiem ci. Potrzebujemy jednej osoby z twojej klasy. Nazywa się Shoto Todoroki.

-Głupi jesteś. Myślisz, że ci na to pozwolę? – powiedział.

-Nie ale chyba nie będziesz miał wyboru. – powiedział złoczyńca po czym pstryknął palcami.

Mężczyzna stojący za cała klasą, ze swoich rąk wytworzył macki, którymi pochwycił w sekundę, praktycznie wszystkich uczniów. Tylko niektórym, łącznie z Fumi udało się odskoczyć. Złoczyńca ze sztyletami wytworzył dziwną fioletową barierę.

-Teraz większość twoich kochanych uczniów jest pochwycona, a nawet jeśli ktoś jest wolny to nie przejdzie przez barierę ani nikt do niej nie wejdzie. I co teraz zrobisz? – zapytał złoczyńca z jeszcze większym szyderczym uśmiechem. Fumi, Midoriya, Bakugo, Todoroki i Kirishima jako jedyni stali wolno, zszokowani tym co się dzieje. Aizawa miał kamienną twarz. Wszyscy wiedzieli jak w złej sytuacji się znaleźli.

-No cóż...-zaczął Aizawa.

Aizawa próbował odwrócić się szybko w stronę mężczyzny, który wytwarza barierę, aby wymazać mu dar, jednak z góry zeskoczył kolejny mężczyzna w masce, który swoimi węzłami związał i zasłonił oczy Aizawie. W tym momencie Fumi jak i reszta wolnych uczniów zrobiła odruchowy krok w przód jednak zatrzymali się kiedy złoczyńca krzyknął, że jeśli się ruszą ich nauczyciel straci głowę. Wszyscy zastygli. Fumi trzęsły się nogi. Nie miała pojęcia co ma zrobić. Popatrzyła się na swoich kolegów z klasy. Nie byli przestraszeni, byli sfrustrowani. Dziewczyny myślała o tym czemu nie boją się tego, że wszyscy za chwilę zginą. Nagle Bakugo złapał się za prawe ramię. To był jeden ze znaków Aizawy, który mówił o tym, żeby atakować. Potem po chwili zacisnął pięść i wszyscy rzucili się do ataku. Fumi, Kirishima i Todoroki rzucili się na złoczyńcę od bariery. Jeśli uda im się go powstrzymać będzie mógł ktoś pobiec po pomoc albo chociaż Iida będzie w stanie ich znaleźć. Bakugo i Izuku rzucili się na złoczyńcę, który był na środku. Wiedzą, że muszą ich powstrzymać, bo inaczej ktoś zginie. Todoroki zamroził nogi złoczyńcy, wtedy Fumi zaczęła wypuszczać śnieżne pociski w jego stronę. Trafiła go w ramię, co wprawiło go w zdezorientowanie, wtedy Kirishima miał się utwardzić i uderzyć, jednak zanim zdążył to zrobić złoczyńca z mackami chwycił go. Wtedy złoczyńca od bariery tupnął nogą co wytworzyło drganie, nawet osłona z lodu Todorokiego nie dała rady. Chłopak oraz Fumi zostali zepchnięci na bok. Chcieli szybko wstać jednak ich kończyny odmawiały posłuszeństwa.

-Moje drgania bardzo rozluźniają, prawda? – odparł złoczyńca z uśmiechem.

Bakugo i Izuku nadal walczyli z szefem złoczyńców, jednak nie zdołali ani razu go trafić.

-Giń! – krzyczał Bakugo

-Już się boje! – krzyknął z szyderczym uśmiechem.

Nagle złoczyńca pojawił się za jego plecami i uderzył go z całej siły, aż potoczył się kilka metrów. Natomiast Midoriya chciał wykorzystać jego nieuwagę i uderzyć go noga jednak złoczyńca z linami zapał go. Trzymał Izuku i Aizawe tak mocno, że nie byli w stanie się ruszyć, natomiast cała klasa była trzymana tak mocno w mackach, że niektórzy stracili przytomność.

-Ah piękne. Szybko poszło! – powiedział szef złoczyńców z jeszcze większym uśmiechem.

Już zbliżał się do Todorokiego, kiedy kula eksplozji przeleciała mu przy twarzy niszcząc mu maskę i robią mu dużą ranę na głowie. Bakugo stał na środku uliczki z wyciągniętą ręką , ledwo trzymając się na nogach. Miał całą zakrwawioną twarz.

-Ty mały gnojku! – krzyknął już bez szyderczego uśmiechu, aż kipiał ze złości.

-I kto tu jest gnojkiem?! – wrzeszczał Bakugo – Nigdy nie przegrałem!

-Zapłacisz mi za to!

Złoczyńca ruszył na Bakugo. Chłopak choć bardzo chciał uniknąć uderzenia nie był stanie. Został uderzony prosto w twarz przez co osuną się na ziemie. Nagle złoczyńca ze swojego długiego czerwonego płaszcza wyciągnął pistolet. Fumi poczuła, że odzyskała czucie w nogach. Wiedziała co musi zrobić. Bardzo się bała. Była wręcz przerażona ale nie mogła pozwolić aby kolejna bliska jej osoba została zabita na jej oczach. Chwiejnym krokiem rzuciła się w stronę złoczyńcy i Bakugo.

Tenya Iida z oddali usłyszał dźwięk pistoletu.

Zagubiony płatek śnieguWhere stories live. Discover now