1.

13.4K 183 12
                                    

Lucy:

Nostalgia, która dopadała mnie, co rano była nie do zniesienia. Nienawidziłam jej i nigdy nie pomyślałabym, że aż tak będę za nią tęsknić.

To ten dzień.

Dzień, w którym nostalgia zniknie.

Dzień, w którym zostanie postawiona na mojej drodze zagadka.

Tylko, że rano jeszcze o tym nie wiedziałam.

Gdyby ktoś powiedział mi jak bardzo zmieni się moje życie, nie uwierzyłabym. Nie byłabym w stanie.

***

Po długich namowach mojego budzika, w końcu postanowiłam się podnieść. Godzina 8.30. Jak zawsze wzięłam zimny prysznic, który pobudzał mnie do działania jak nic innego. Szybko zrobiłam codzienną, rutynę i zjadłam śniadanie. Gdy wybiła godzina 9.30 stwierdziłam, że to mój czas na przebranie się z mojej ukochanej piżamy w coś elegantszego. W moim zawodzie, mianowicie, w zawodzie psychologa niestety nie mogę przyjść w dresie, czy też w zwykłych jeansach. Ubiór, jakiego w gruncie rzeczy sama od siebie wymagam miał być precyzyjny. Profesjonalny. Nie dlatego, iż chciałam komuś zaimponować. Tylko dlatego, że w końcu chciałam pokazać powagę z jaką podchodzę do mojej profesji. Większość ludności wychodzi z założenia, że gdy dziecko ma zamożnych rodziców wszystko jest takie łatwe, banalne. Bogaci ludzie nie mogli wymarzyć sobie lepszego życia, prawda? Może i prawda, lecz dzieci tych ludzi. Oni? Oni mieli po prostu przejebane. Przedstawiane jako pasożyty żerujące na pieniądzach rodziców, które nie osiągnęłyby nic same. Oczywiście są tacy, którzy potrafią tylko i wyłącznie wykorzystywać bogactwo rodziców, lecz akurat ja się do nich nie zaliczam. Od dziecka uczono mnie, że na każdy pieniądz trzeba sobie zasłużyć. Nic nie jest za darmo i nigdy nie będzie. Moja własna poradnia psychologiczna to tylko i wyłącznie moja zasługa. Nie przeczę, rodzice bardzo mnie w tym wspierali. Nie byliby sobą gdyby czegoś od siebie nie dołożyli. Byli surowi, owszem. Ale rodzina zawsze była najważniejsza.

Zawsze.

Gdy uznałam, że prezentuje się nienagannie, wyszłam z domu w pośpiechu. Przecież mieszkałam w Vegas, a tu mogło wydarzyć się wszystko. Musiałam być na czas. Poradnia nie mogła czekać. Kochałam swoją prace, pragnęłam to robić całą sobą odkąd pamiętam. Podczas jazdy do docelowego miejsca, telefon zaczął dzwonić.

-Madison, czy to coś ważnego? Prowadzę. - Nie lubiłam rozpraszania podczas jazdy, nie lubiłam gdy ktoś zabierał mi chociażby jeden stopień poczucia bezpieczeństwa.

-Przepraszam, że tak nagle Cię z tym dopadam, ale nie mamy nikogo innego. Wiem, że nie za bardzo lubisz mieszać się w te sprawy, ale jesteś jedynym psychologiem, który mógłby nam pomóc. Kolejne zabójstwo. Ofiarą jest kolejna osoba z nieczystym kontem. Mogłabyś przyjechać na komisariat i mniej więcej stwierdzić, jaki jest motyw mordercy? - Nie chciałam się godzić, nie lubiłam tego świata. Świata zabójstw i innych podobnych spraw, ale kocham Madison jak siostrę i nie byłabym w stanie jej odmówić.

-Tak, jasne. Chociaż w zamian oczekuje kawy. - Zaśmiałam się.

-Robi się szefowo! Czekam. - Po tych słowach nastąpił koniec połączenia.

Gdybym tylko wiedziała, jak bardzo ta sprawa namiesza w moim życiu...

MYSTERYWhere stories live. Discover now