12.

4.7K 115 14
                                    

Lucy:

O cholera.

I co ja teraz zrobię?

Powiem mu, że bez wstydu podsłuchiwałam?

Nie.

Nie ma takiej opcji.

Wymyśl coś, Hellman.

No dalej.

Już miałam zacząć wymyślać jakąś zapewnie bezsensowną wymówkę, lecz Christian mnie uprzedził.

-Masz 3 sekundy. - Warknął rozwścieczony.

Gdzie podział się ten miły Christian?

-Co? - Zapytałam zaskoczona.

-Teraz już dwie i dobrze Ci radzę, Hellman. Mądrze je wykorzystaj.

Nie myśląc wiele zaczęłam biec.

Kurwa, tylko gdzie? Przecież ja całkowicie nie znam tego domu.

No pięknie, Lucy. Pierwszy dzień a ty już wpakowałaś się w jakieś gówno. Pokierowałam się do salonu, myśląc, że może uda mi się znaleźć jakąś kryjówkę. Bingo! Wysoka doniczka, w której znajdowała się równie wysoka palemka. Gdybym dobrze wciągnęła brzuch i ustała za rośliną, może nie byłoby mnie widać? Przecież to moja jedyna szansa, czegoś muszę spróbować. Schowałam się, wstrzymując oddech na odgłos kroków. Black szedł w moją stronę, a ja modliłam się tylko żeby coś mu teraz przeszkodziło.

Pff, poważnie?

Modlić mi się teraz zachciało?

Och, ironio.

Dobrze wiemy, że ten, do którego miałabym się modlić zawsze jest po stronie Szatana o imieniu Christian.

Nagle kroki ucichły. Sylwetka Black'a zniknęła. Czyżby naprawdę chociaż raz mi się poszczęściło? 

Moja radość szybko została przerwana, gdy podczas wychodzenia z mojej kryjówki coś, a raczej ktoś szarpnął mnie do tyłu.

-Naprawdę, Lucy? Myślałem, że stać Cię na coś lepszego. - Powiedział, prosto w moją szyję.

Jego ciepły oddech odebrał mi mowę. Co miałam począć? Nie miałam żadnego wyjścia z tej jakże piekielnej sytuacji. Ręce Christiana na mojej talii definitywnie przeszkadzały mi w trzeźwym myśleniu.

-Może po prostu chciałam żebyś mnie znalazł? - Odgryzłam się.

-Przerażenie wymalowane na twojej twarzy wraz z tempem biegu mówiły coś zupełnie innego. - Odpowiedział. - Niezła próba, Hellman. - Moje plecy opierały się o jego klatkę piersiową, ale mogłam przysiąc, że na jego twarzy widnieje teraz ten pewny siebie uśmiech.

Musiałam to jakoś przerwać.

Ale jak?

-Puść mnie, Christian. Koniec zabawy. Jestem zmęczona, chce iść spać. - Zaczęłam pewnym siebie tonem.

-Naprawdę myślałaś, że Cię nie zauważę? - Zaczął pretensjonalnie. - Mówiłem, że wszystko ma swoje konsekwencje, a ty, jak zawsze musiałaś zrobić mi naprzeciw. - Oznajmił szorstko. - Cóż... Doigrałaś się.

O czym on mówi?

Nie zdążyłam dobrze pomyśleć, gdyż Christian nagle podniósł mnie, kierując się w nieznanym mi kierunku. Po dosłownie kilku sekundach znaleźliśmy się w mojej sypialni.

Nie, nie, nie, nie, nie!

Black rzucił mnie na łóżko, dołączając do mnie w sekundę. Jego ciało napierało na moje. Zaczął całować moją szyję, usiłując przy tym zedrzeć ze mnie granatową sukienkę. Krzyczałam, błagałam, prosiłam. Nie przestawał. Próbowałam się wyrwać. Próbowałam wszystkiego. Wiłam się pod nim, oczekując uwolnienia. Christian miał natomiast wobec mnie inne plany.

MYSTERYWhere stories live. Discover now