9.

5.1K 139 9
                                    

Lucy:

Nerwowo, co jakiś czas spoglądałam na zegar. Odkąd przeczytałam wiadomość od Black'a jestem dość poirytowana. Nie chce się z nim widzieć. Nie teraz, gdy muszę sobie wszystko poukładać.

Znowu spojrzałam na tykający zegar.

Tym razem wskazywał 16.00. Stwierdziłam, że na dziś koniec mojej pracy w klinice. Nie potrafię się skupić. Myślami jestem zupełnie gdzieś indziej, a nie chce żeby tak było. Została tylko dwójka pacjentów, z którymi na spokojnie poradzi sobie Alan. Dziś i tak na moje barki spadła papierkowa robota.

Wzięłam torebkę, nałożyłam na siebie płaszcz, po czym wyszłam.

Droga do domu zajęła mi około 15 minut. Gdy weszłam do środka pośpiesznie zdjęłam buty i pokierowałam się do kuchni. Umieram z głodu! Stwierdziłam, że mam ochotę na gofry. Ugh, tak dawno ich nie jadłam... Wyjęłam potrzebne składniki, lecz nagle spojrzałam na koszyczek, w którym zawsze znajdowały się owoce. Pustka. Nic tam nie było. Ponownie ubrałam buty, pośpiesznie wychodząc z mieszkania.

W pobliskim sklepie zdecydowałam się na kupno bananów, borówek, malin, truskawek i obowiązkowo włożyłam do koszyka jeszcze bitą śmietanę wraz z nutellą.

Spojrzałam na moje potencjalne zakupy. Po stwierdzeniu, że na pewno wszystko mam, pokierowałam się do kasy. Ktoś niestety skutecznie mi to uniemożliwił, mocno szarpiąc mnie za rękę. Podniosłam głowę, by zobaczyć mojego oprawcę. Przez chwilę miałam wrażenie, że być może to Christian, lecz niestety się myliłam. Masywny, bardzo dobrze zbudowany mężczyzna, o niebieskich oczach i brązowych włosach. Wyglądał na około 40 lat. Zaczęłam się szarpać, ku mojemu rozczarowaniu na nic.

-Przestań się szarpać, do
cholery! - Warknął nieznajomy, wzmacniając uścisk na mojej ręce.

Miałam zacząć krzyczeć, zadawać pytania, cokolwiek. Jednak nagle zobaczyłam jego. Christian Black szedł w naszą stronę i niemal rzucając się na mężczyznę, który mnie szarpał, wysyczał:

-Puść ją. - na co tamten jedynie prychnął. - Nie będę się powtarzać. - Oznajmił, a następnie delikatnie odsłonił swój elegancki, czarny płaszcz, pokazując przy tym broń, która znajdowała się dokładnie za nim.

-Myślisz, że jestem sam, Black? Masz mnie za głupiego? - Wyśmiał go mój oprawca.

Nie wiedziałam co mam czuć, co robić, komu ufać.

Cóż.

Napewno nie nieznajomemu.

Facet jest obstawiony. My z Black'iem jesteśmy tylko we dwóch.

Niewiele myśląc wzięłam dość spory zamach nogą, uderzając przy tym mężczyznę w kroczę. Zgiął się w pół, po czym upadł. Christian parsknął śmiechem oraz powiedział:

-Owszem, mam.

Następnie chwycił mój łokieć, biorąc do drugiej ręki mój koszyk z zakupami, kierując nas do kasy.

-Co to miało być? - niemal wrzasnęłam roztrzęsiona.

-Nic, o co musisz się narazie martwić. Więcej wyjaśnię Ci na naszej późniejszej kolacji. - Mówiąc to, zapłacił za zakupy, ponownie szarpiąc mnie za łokieć.

Wyrwałam mu się, gdy znajdowaliśmy się już przed sklepem. Wzięłam od niego również swoje zakupy, po czym powiedziałam:

-Dzięki za zakupy. - A następnie odwróciłam się do niego plecami, ruszając w swoją stronę.

Mężczyzna jednak nie zignorował moją obojętność i pokierował się do mojego mieszkania razem ze mną. Wywróciłam tylko oczami i szłam dalej. Można powiedzieć, że przywykłam już do takiego zachowania z jego strony. Zazwyczaj był dość małomówny, co nie powiem. Wkurzało mnie. Chciałam poznać odpowiedzi na męczące mnie pytania, a cisza z jego strony tylko mnie dobijała.

Po 5 minutach znaleźliśmy się w moim mieszkaniu. Próbowałam zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, lecz niestety brunet był ode mnie sprytniejszy i sprawnie zablokował wejście stopą. Nie zwracając na niego uwagi pokierowałam się do kuchni, aby skończyć to co zaczęłam wcześniej. Zabrałam się za robienie ciasta do gofrów. Natomiast Christian usiadł przy kuchennym blacie, nie spuszczając ze mnie wzroku.

Rozpraszało mnie to. Jego wzrok mnie wręcz palił.

Onieśmielał.

Przez moją nieuwagę i jego spojrzenie niefortunnie wylałam na siebie mleko.

-Cholera! - Warknęłam. - To Twoja wina. - Powiedziałam już ciszej.

-Moja? - Zapytał.

-Gapisz się. - Mruknęłam poirytowana, wycierając plamy mleka z podłogi oraz blatu.

-I co z tego? - Zapytał wymownie, na co wywróciłam tylko oczami.

No bo co miałabym mu odpowiedzieć? Sorry, jesteś tak gorący, że nawet jak się patrzysz to mnie rozpraszasz? Nie dzięki.

Brunet chyba to zauważył moje zdenerwowanie, gdyż niebezpiecznie zaczął zmniejszać odległość między nami.

-Czy ty właśnie wywróciłaś na mnie oczami? - Zapytał ponownie.

-Może. - Odpowiedziałam wymijająco, cały czas się cofając.

Nagle dostrzegłam niebezpieczny błysk w jego oczach, co raczej nie należało do dobrych znaków.

Nie zdążyłam nic zrobić, a brązowooki już był przy mnie. Dzieliło nas dosłownie kilka centymetrów, a ja stałam nieruchomo, oczekując jakiegokolwiek ruchu z jego strony.

-Na mnie się nie przewraca oczami. Zapamiętaj to, Lucy. - Mruknął mi do ucha, składając na nim delikatny pocałunek.

Ciarki przeszły całe moje ciało. Co on robi? Do czego zmierza?

-Niezbyt mnie to obchodzi. - Odpowiedziałam, udając, że wcale mnie to nie ruszyło.

To podziałało na niego, jak płachta na byka. Nagle całkowicie zmniejszył odległość między nami, wpijając się w moje usta. Na początku nie odwzajemniłam pocałunku. Nie wiem co poczułam. Zaskoczenie? Złość? Podniecenie? Stałam sztywna jak deska drewna, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Bez dalszych rozmyśleń odwzajemniłam pocałunek. Całował namiętnie i żarliwie. Nasze języki tańczyły ze sobą zgodnie. To uczucie było tak niewłaściwie dobre... Nie żałowałam i właśnie to dało mi do myślenia. Otrząsnęłam się zakłopotana. Co ja, kurwa, robię?! Ten facet spowodował wypadek samochodowy Twojej najlepszej przyjaciółki, kretynko! Natychmiastowo odsunęłam się od niego, rzucając szybkie:

-Powinieneś już iść.

-To ja decyduje o tym kiedy wychodzę, a aktualnie mam ochotę na... - Zaciął się chwilowo. - ...gofry. - Dodał.

-Możesz sobie pomarzyć, Black. - Prychnęłam.

-Jesteś moja, Lucy. Mam Cię na papierze. Na dobrą sprawę mógłbym robić z tobą co chce, gdzie chce i jak chce. - znów szepnął do mojego ucha. - A teraz chce żebyś zrobiła mi gofry.

Nie odpowiedziałam.

Odsunęłam się tylko, po czym na nowo zaczęłam robić gofry, próbując przyswoić do siebie to co właśnie się stało.

MYSTERYWhere stories live. Discover now