Rozdział 2

152 13 4
                                    

Mikasa

Dzisiejszy dzień spędziłam większość czasu rozmawiając z Erenem na przerwach, zresztą, na lekcjach również szeptaliśmy ze sobą gdy nadała się do tego okazja. Mogę chyba nawet powiedzieć, że się zakolegowaliśmy, tak przynajmniej myślę. Chłopak był miły, zabawny i takie tam różne, zawsze nienawidziłam płci męskiej, tylko ze względu na moją starą szkołę. Dziwiło mnie to, że go nawet polubiłam. Na przerwie obiadowej oprowadził mnie po szkolę o co go nie prosiłam. Rozmawiałam z większością klasy, ale mało porównując to ile naopowiadałam się z Erenem, fajnie się z nim rozmawiało jak tak teraz o tym myślę. Obecnie wracam do domu wraz z Arminem i Erenem, okazało się, że wracamy w tym samym kierunku. Nie mieszkali daleko szkoły podobnie jak ja, byli sąsiadami czyli pewnie ich przyjaźń jest od dzieciaka, tak przynajmniej sądzę, tego nie wiem, nie będę pytać. Pożegnaliśmy się gdy oni już wchodzili do swoich domów, żegnając się z Erenem ten mnie zatrzymał na chwilę, poprosił o mój numer telefonu mówiąc że moglibyśmy razem popisać gdyby nam się nudziło, nie miało to najmniejszego sensu ale ostatecznie dałam mu mój numer, następnie pożegnałam się już ostatni raz i trochę szybszym krokiem niż tym podobnym do spaceru zaczęłam wracać do swojego domu. 

Gdy już przekroczyłam drzwi domu ściągnęłam trampki zostawiając je ułożone na podłodze i udałam się do kuchni, jeszcze rano widziałam zostawiony na kuchennym blacie jakiś liścik oraz leżące obok niego pieniądze. Wzięłam go do rąk i zaczęłam czytać. Zawartość zapisana na kartce była krótka, tata ją zapisał z prośbą czy gdy wrócę już ze szkoły do domu to mogę wstąpić do jakiegoś sklepu kupić parę rzeczy oraz wstąpić do apteki po swoje leki bo się kończą, dodał też, że wróci do domu trochę wcześniej. Odłożyłam liścik na miejsce w którym leżał i poszłam do swojego pokoju by odłożyć na miejsce torbę z zeszytami oraz spiąć długie włosy w niskiego kucyka. Ponownie wróciłam się do kuchni biorąc pieniądze z blatu i poszłam ubrać buty, następnie wyszłam z domu kierując się w stronę sklepu. 

Mijałam dom Erena, był na swoim podwórku z tego co mogłam zobaczyć i wywieszał pranie, wpatrywałam się chwilę w chłopaka, nagle tak znikąd nasze spojrzenia się spotkały. Pomachał do mnie szczerząc się, również posłałam mu lekki uśmiech i pomachałam, spadło mu z rąk pranie prosto na ziemie, zaśmiałam się cicho pod nosem, ten również widziałam że się śmiał podnosił pranie. Przypomniałam sobie, że miałam iść do sklepu więc kontynuowałam swoją drogę.

Automatyczne drzwi się otworzyły a ja weszłam do środka i wzięłam do ręki koszyk. Udałam się na dział gdzie były produkty, które tata chciał abym kupiła. Gdy już miałam wszystko poszłam do kasy gdzie zapłaciłam za to wszystko, zapakowałam rzeczy do reklamówki i odłożyłam wózek na jego miejsce, następnie udałam się do apteki, podałam aptekarzowi kartkę z potrzebnymi mi lekami, mimo tylu lat brania ich nadal wszystkie te nazwy mi się myliły. Podał mi leki zapakowane już do reklamówki, podziękowałam mu i zapłaciłam. Ruszyłam z powrotem do domu. 

Znowu mijałam dom Erena, tym razem nie było go już na dworze a pranie wisiało na sznurku zamiast leżeć na ziemi. Szłam do domu przeglądając telefon, zauważyłam wiadomość od nieznanego mi numeru. Odczytałam ją.

***: Hej stalkerko, to ja Eren.

Mikasa: Hej.
Stalkerko?

Zapisałam jego numer w kontaktach jako po prostu 'Eren'. Nie musiałam czekać długo aż odpisze. Już po chwili usłyszałam powiadomienie.

Eren: Tak, nie jesteś dobra w stalkowaniu skoro cię zauważyłem. 

Mikasa: EKHEM. Nie stalkowałam cię tylko przechodziłam, jak się ma twoje pranie?

Eren: Świetnie, umie latać sobie wyobraź

Mikasa: Wow, może nawet uda ci się zostać treserem koców

Eren: A no może.
*Eren wysłał zdjęcie*
Stalkerka phi. 

Spojrzałam w okna domu Erena, co prawda stałam już daleko więc dokładnie nie widziałam go, ale udało mi się zauważyć go w jednym z okien, ha! I nawet udało mi się zauważyć, że uśmiech na twarzy.

Mikasa: Teraz to ty wychodzisz na stalkera.

Zaśmiałam się. Usłyszałam jeszcze dźwięk powiadomienia, ale chciałam już wrócić do domu więc po prostu schowałam go do kieszeni spodni i zaczęłam iść dalej. Weszłam przez drzwi bramki robiącej za ogrodzenie, a następnie weszłam do domu. Ściągnęłam buty i udałam się do kuchni rozpakowując produkty przeze mnie kupione. Niektóre rzeczy włożyłam do lodówki a niektóre do szafek. Poszłam do swojego pokoju, rozpakowałam lekarstwa wkładając do szafki i usiadłam przy biurku, zaczęłam odrabiać zadania domowe.

***

Odłożyłam zeszyty na swoje miejsce, była godzina 19:30 a na dworze nawet jasno jak na tę godzine, postanowiłam, że się przejdę i poznam bardziej tę okolice. Założyłam na siebie bluzę z myślą, że później może się zrobić zimniej. Naładowany telefon włożyłam do kieszeni i wyszłam z pokoju, ubrałam trampki i wyszłam z domu zamykając go na klucz.

Zaczęłam spacerować ulicami tak po prostu, rozglądałam się z miejsca na miejsce. Nawet nie wiem kiedy zleciało pierwsze 30 minut a byłam już w parku. Usiadłam na ławce obok jakiegoś jeziorka i zaczęłam wpatrywać się w pływające w nim kaczki i łabędzie. Jakoś mnie to uspakajało bardzo. Poczułam na swoim nosie coś mokrego, następnie na ręce. Spojrzałam na niebo i zrozumiałam, że zaczęło padać. Chciałam założyć na głowę kaptur ale przypomniałam sobie, że ta bluza nie ma kaptura. Zaczęłam biegnąć w stronę ulicy z której wyszłam. Jednak gdy tak teraz na to wszystko patrzyłam nie wiedziałam jak wrócić. Cholera. Próbowałam jeszcze się rozglądnąć i znaleźć tę drogę. Na marne. Wróciłam na ławkę na której siedziałam wcześniej i na niej usiadłam ponownie. Czułam lekki ból w płucach, to nie był letni deszcz tylko taki typowy zimny. Rozpadało się na dobre.

Siedziałam tak z podkulonymi nogami na tej ławce gdy po około 20 minutach zauważyłam jakiś cień i że deszcz na mnie nie leci. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam Erena który pochylał nade mną swój parasol.

_______________

Podoba wam się?

Do następnego we wtorek! <33

Ostatni Oddech | EremikaWhere stories live. Discover now