Rozdział 4

133 17 12
                                    

Mikasa

Czekałam na tatę aż wróci z pracy. Miał podobno wrócić wcześniej, a była godzina 22:09. Leżałam na kanapie patrząc na drzwi z nadzieją, że w końcu wróci. Nigdy nie lubiłam gdy się przemęczał. Po chwili usłyszałam dźwięk powiadomienia telefonu który leżał na stoliku obok kanapy. Chwyciłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz.

Eren: Śpisz już?

Mikasa: Nie.

Eren: Czemuu?

Mikasa: A czemu zadajesz głupie pytania? Mówiłam, tata pracuje do późna.

Eren: Boisz się zasnąć?

Mikasa: Nie. A ty? Czemu nie śpisz?

Eren: Nie mogę zasnąć, zresztą jest jeszcze wcześnie.

Mikasa: Yhym, rozumiem cię.

Eren: Nie idź za późno spać.

Mikasa: Wiem. Piszemy bezsensu. Zdajesz sobie sprawę?

Eren: Zdaję. Na tym polega pisanie z przyjaciółką ;))

Przyjaciółką? Zastanawiałam się dlaczego tak mnie nazwał. Ten dzień dzisiejszy jest tak bardzo dziwny.. Boże mam dość tego dnia. Podniosłam się na kanapie do siadu i zauważyłam wiszący na oparciu jej szalik którym Eren mnie owinął. Zaciągnęłam się jego zapachem. Pachniał Erenem. Czy to dziwne co robię? Postanowiłam mu odpisać zmieniając temat.

Mikasa: Zostawiłeś szalik.

Eren: Ahh.. Możesz go zatrzymać, nie potrzebuję go.

Mikasa: Yhym. Dziękuje.

Eren: Proszę bardzo.

***

Nawet nie zauważyłam kiedy minęło pół godziny, a my z Erenem pisaliśmy na różne tematy.

- Jadłaś coś? - podskoczyłam na kanapie gdy usłyszałam to pytanie. Jakim cudem mogłam nie zauważyć kiedy tata wrócił.

- N-Nie strasz mnie! Kiedy wróciłeś? - zapytałam i poprawiłam się na kanapie.

- Jakieś 20 minut temu. Zauważyłabyś gdybyś nie uśmiechała się cały czas do telefonu. - zaśmiał się i usiadł obok mnie. - Wracając do mojego pytania. Wszystko w lodówce tak samo jak wcześniej. Nie jadłaś.- powiedział.

- Po co bym miała? Piłam, to mi wystarczy nie martw się. - uśmiechnęłam się delikatnie do niego.

- Dziecko musisz jeść. - odgarnął mi włosy za ucho. - Czemu tak uważasz?

- Umieram z każdym dniem jak mama, nie widzę w tym sensu ani nadziei dla mnie. Wiem, że którejś nocy po prostu się uduszę, nic mi już nie pomoże.- spuściłam głowę w dół, cały wesoły nastrój który zrobił mi Eren nagle prysnął, tata złapał mnie za ręce.

- Mika.. Nie gadaj głupot. Przeprowadziliśmy się tutaj abyś wyzdrowiała. Mama.. ona źle była leczona.. - lekko zaszkliły mu się oczy. - Nie chcę ciebie również stracić rozumiesz? - przytuliłam go.

- Przepraszam tato. - wolałam już nic nie mówić.

- Zjedz coś i idź spać. - kiwnęłam głową, że rozumiem.

Ostatni Oddech | EremikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz