Rozdział 10

142 11 11
                                    

Mikasa

Wracaliśmy z Erenem do domu. A raczej to ja wracałam do swojego, Eren się uparł, że chcę mnie odprowadzić do niego. Co miałam zrobić skoro tak ładnie prosił. Już miałam wchodzić do domu, gdy nagle Eren mnie zatrzymał i przyciągnął do siebie.

- Eren? O co chodzi? - spojrzałam mu w oczy.

- Wiesz Mikasa, może to nie najlepszy moment, ale czuję, że długo tak nie dam rady siedzieć bez mówienia tego.. czy coś. - powiedział jakoś tak.. dziwniej. Zaśmiałam się cicho.

- W takim razie zamieniam się w słu.. - przerwał mi tym co zrobił.

Czy ja śniłam? Czy to jest sen? Co. Do. Cholery. Się. Właśnie. Stało.
Chłopak wbił się swoimi ustami prosto w te moje obejmując mnie w talii. Nie wiedziałam co się dzieje. Znaczy wiedziałam. Byłam rozkojarzona tym co się właśnie stało. Ktoś w kim się zakochałam właśnie mnie całował. Byłam 100 procent pewna, że jest to sen, a za chwilę zadzwoni budzik. Jednak to się nie stało. Starałam oddawać się ten pocałunek. W końcu nawet całować się nie umiałam. Skradł mój pierwszy pocałunek. Moje myśli szalały, policzki piekły, a serce biło zdecydowanie szybciej. Gdy już oderwał się ode mnie, ja patrzyłam przed siebie nie wiedząc za bardzo co się stało. Zdecydowanie za długo. Zacięłam się.

- Mikasa? - pomachał ręką przed moimi oczami. Mrugnęłam i szybko przeanalizowałam to wszystko z przed chwili. - Wiesz.. jestem do dupy w wyznaniach, ale wiedz, że ja.. em.. kocham cię. Ta dziewczyna o której mówiłem czas to jakby.. byłaś ty. Ja myślałem, że się domyślisz i no.. - nastała chwilowa cisza. - Przepraszam jeśli.. - przerwałam mu.

- Nie, nie, nie, spokojnie ja już.. ja już muszę chyba iść wiesz? D-Do zobaczenia! - powiedziałam na jednym tchu pewnie nie zrozumiale bo za szybko, następnie weszłam do domu zamykając drzwi i się o nie opierając.

Przeanalizowałam to po raz kolejny. Jestem totalną kretynką! Chłopak do którego darzyłaś uczucia, właśnie wyznał ci miłość, a ty po prostu zwiałaś. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię tak bardzo, że nikt by mnie nie odkopał normalnie.. 

Lekko się uśmiechnęłam palcami dotykając swoje usta. Usta Erena były takie.. delikatne. Miałam nadzieję, że nic nie zepsuje mi tego dnia. No właśnie. Miałam. Do momentu w którym przyszedł Levi.

- Coś ty taka uchichana? - zapytał.

- Mam dobry dzień. Chyba. Tak sądzę. - wysłałam mu uśmiech.

- Nie cieszyłbym się na twoim miejscu. - odpowiedział z nutką.. smutku? W głosie.

- Czemu? - uśmiech zniknął z mojej twarzy.

- Wiesz. Święta bywają różne, czasami weselej, czasami gorzej.. - westchnął. - Co ja będę cię owijał w bawełnę zresztą. Twój tata.. miał w nocy poważny wypadek, w czasie w którym starał się wrócić do domu, żeby móc spędzić z tobą święta. - to co powiedział, kompletnie zrujnowało mi dzień.

- W jakim leży szpitalu!? Muszę się z nim zobaczyć. - buty które przed chwilą ściągnęłam zaczęłam zakładać ponownie, cała zszokowana.

- Mikasa, przykro mi. - gdy usłyszałam te słowa, tak jakby świat zawalił mi się pod nogami.

- Nie masz na myśli tego, że.. - to jedno słowo nie było w stanie przejść przez w gardło.

- Nic na to nie poradzisz.. ani ty, ani nikt inny. Tak bardzo mi przykro. - powiedział i podszedł do mnie przytulając. 

Moje oczy wypełniły się łzami, które już po chwili ulotniły się z moich oczu, cieknąc po policzkach. Levi powoli prowadził mnie do mojego pokoju, a ja po prostu cicho szlochałam. Straciłam już matkę.. nie byłam w stanie pogodzić się z tym, że dzisiejszego dnia straciłam również ojca. Nie miałam już rodziców. Dwójki najwspanialszych osób na tym świecie. Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku. Levi nadal mnie przytulał głaszcząc po tyle głowy próbując uspokoić.

- Nie dasz rady sama. Przenieś się do nas na jakiś czas.. - spojrzałam na niego przez zapłakane oczy.

- Przestań.. nie rób ze mnie dziecka.. już około 2 miesiące będę pełnoletnia.. dam sobie radę.. sama. Tutaj. Bez nikogo. - podczas wymawiania ostatniego słowa mój głos się załamał.

- Zapewniam cię, że nie dasz. Pomogę ci we wszystkim.. młoda.. głowa do góry będzie dobrze. - ucałował czubek mojej głowy nadal tuląc mnie.

- To drugi najgorszy dzień jaki może istnieć..

_____________________________

Ktoś się spodziewał, że wszystko może tak nagle szlag trafić? Hihihi..

Drugi rozdział jeszcze dzisiejszego dnia wstawiłam. A zrobię wam taki mini dzień dziecka XD 

Jest krótszy trochę, ale czy to jest ważne?.. Dobra kij wstawiamy hihi

Można obstawiać co w kolejnym będzie. 

Do następnego! 

(Rozdział nie sprawdzany, sory za błędy gołąbki moje kochane)

Ostatni Oddech | EremikaKde žijí příběhy. Začni objevovat