Rozdział 15

168 9 4
                                    

Mikasa

Otworzyłam oczy, a pierwsze co mi się ukazało to był Eren który przede mną stał trzymając bukiet białych róż. Moich ulubionych..

- Mówiłam ci, żebyś niczego nie wymyślał.. - powiedziałam cicho i się do niego przytuliłam.

- Oj tam oj tam, jest lepsze. - spojrzałam na niego ze swoją pytającą miną. Złapał mnie za rękę i poszliśmy do salonu gdzie zobaczyłam naszych przyjaciół, Armina i Annie. Wysłałam Erenowi błagalne spojrzenie, mówiłam mu żeby nic nie wymyślał. Nawet nie posłuchał. - Zaraz wrócę. - wysłał mi uśmiech i poszedł gdzieś.

- Miiiikaa! Wiedziałam i nawet mówiłam że będzie ci prześlicznie w jakiejś sukience. - podeszła do mnie moja przyjaciółka, a w międzyczasie Armin dołączył do Erena. - Wszystkiego najlepszego staruszko nasza. - zaśmiałyśmy się cicho po czym mnie mocno przytuliła.

(dop. autorki. -- prosze nie bić XD Ja wiem, że Annie nie zachowuje się jak ta w anime, ale to fanfik cnie? haha..)

- Dziękuje Annie.. udusisz mnie. - zaśmiałam się pod nosem.

- A tak no tak! Wybacz! - zachichotała wypuszczając mnie ze swoich objęć.

- Wiesz może gdzie oni poszli? - spojrzałam na nią.

- Eeeee.. ja nic nie wiem. - zniknęła mi z pola widzenia. Co oni wszyscy knują..

Po jakimś czasie Eren wrócił, tylko nie tak jak bym chciała. Znaczy się, było mi bardzo miło, a zarazem głupio. Eren trzymał tort z zapalonymi świeczkami stojąc przede mną. Spojrzałam mu w oczy. 

- Wszystkiego najlepszego gwiazdeczko. - uśmiechnął się. - A teraz pomyśl jakieś życzenie i zdmuchuj. - dodał.

Nie mogłam uwierzyć, że to się działo naprawdę. Nie obchodziłam urodzin, nigdy ich nie lubiłam, wręcz nienawidziłam, dalej tak jest, ale nie jak kiedyś. Po co świętować je skoro to tylko data urodzenia, która przyniosła mękę. Nie mogłam uwierzyć, że udało mi się znaleźć przyjaciół, a najbardziej w to, że Eren i ja jesteśmy razem. Wyprowadzka tutaj, dała mi szczęście jak i zarazem nie szczęście. Stojąc tak w końcu się ocknęłam i spojrzałam Erenow w oczy raz jeszcze. Kochałam ten szmaragd.. wróć. Kochałam jego całego. Uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam na osiemnaście zapalonych świeczek na torcie. Wymyśliłam życzenie, które miałam nadzieje, że kiedyś się spełni i je zdmuchnęłam. Eren odłożył go na stolik i podszedł do mnie bliżej, ręce położył mi na biodrach, a następnie swoje usta ułożył na tych moich. Całowaliśmy się krótką chwilę. Przytuliłam się do niego, w framudze drzwi stał Armin z Annie klaskając.

- Ahh.. nasze gołąbeczki się migdalą. - rozmarzyła się Annie.

- A-Annie! - na moją twarz wdał się leciutki rumieniec.

***

Siedziałyśmy z Annie w salonie gadając o tym i owym, Eren i Armin jakieś pół godziny temu wyparowali do sklepu, żeby kupić "coś na nudy". Była godzina 21, nie wiem jak ten czas tak szybko zleciał, nie dawno jeszcze była siedemnasta. Otworzyły się drzwi, a w nich ukazali nam się uśmiechnięci Eren z Arminem, trzymający jakieś reklamówki.

- Jeeeesteśmyy. - przeciągnął Eren. - Iii wraz z Arminem wymyśliliśmy, że skoro każdy tutaj jest już pełnoletni too. - oboje wyciągnęli z reklamówek alkohole. - Zagramy sobie w "Nigdy Przenigdy.." , popijane. - chytrze uśmiechnęli się Eren i Armin.

- Ja nie pije. - powiedziałam patrząc na niego. 

- To samo. - powiedziała blondynka siedząca obok mnie.

- Oj no Mikaasa. Proosze. - pobłagał mnie Eren.

- Annieee proosze. Odmówisz mi za kupienie ci donutów? - grzecznie się uśmiechnął Armin w stronę Annie.

- Wchodzę w to. - szybko odpowiedziała i wstała.

- Mikaa. A ja ci dam.. - przerwałam mu podchodząc.

- Nic nie dawaj, pisze się na to. - zaśmiałam się pod nosem. - Kiedyś musi być ten pierwszy raz prawda? - poklepałam go po głowie jak małe dziecko.

Chociaż wiedziałam, że do alkoholu mam słabą głowę i tak się zgodziłam, wiedząc, że na drugi dzień będę mieć mocnego kaca. Eren wyciągnął cztery kieliszki z szafki, a potem gdy już wszyscy usiedliśmy przy stoliku zaczęliśmy grę. 

Jeden kieliszek.

Drugi.

Trzeci..

Piąty..

***

Nikt z nas nie miał siły już grać. Minęły zaledwie dwie godziny od zaczęcia gry, obecnie jest 23:30. Aż uwierzyć, że sam Armin się schlał, a nawet nie wypił tak dużo. Nie uwierzyłabym gdyby ktoś mi to powiedział. Jeśli chodzi o Annie i mnie to, byłyśmy na równi pijane, wypiłyśmy tyle samo. Prawie. Annie zasnęła z Arminem na kanapie, A Eren jakoś jeszcze się trzymał. Był pijany bo był alee.. chodził, chodził no i się nie kiwał aż tak. Ja się pytam jak.

- Eeeeereeen.. - przeciągnęłam jego imię swoim pijanym głosem i wstałam z krzesła. - Ja wracam do.. do domu. Dobranooc. - zaczęłam iść do drzwi wejściowych ale po chwili poczułam ręce oplatające moją talię.

- Nie idziesz, jeszcze pod coś mi wpadniesz. Chodź, prześpisz się u mnie. - pocałował mnie w szyje.

Zaczęliśmy iść na górę, mało nie spadłam ze schodów. Gdy już weszliśmy do pokoju Erena, położył mnie na łóżku i usiadł obok mnie. Pochylił się nade mną i delikatnie pocałował. No właśnie, delikatnie. A ten nasz delikatny pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz bardziej agresywniejszy. Podniosłam się do siadu, kładąc ręce na jego ramionach. Po chwili trwającego nadal pocałunku usiadłam na nim okrakiem. Eren ułożył swoje dłonie na moich plecach, głaszcząc je co jakiś czas. Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie uzupełniając oddech. Kiedy już to zrobiliśmy kontynuowaliśmy nasz pocałunek...

______________________

Nie wiem co to jest- 

I'm so stupid okay- please..

Tak czy inaczej, za błędy przepraszam jak są. Mam nadzieję, że wam się podobało. 

No cóż, mamy za dwadzieścia drugą więc idę spać, dobranoc kochani. Lub dzień dobry!

Do następnego!

Ostatni Oddech | EremikaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora