Rozdział 5

144 13 5
                                    

Mikasa

Obudziłam się o wpół do siódmej. Szczerze to nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Podniosłam się do siadu i poczułam okropny ból brzucha oraz głowy. Ja to mam prawdziwe szczęście. Powoli zwlekłam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Zobaczyłam tatę, nie spał już. Postanowiłam o coś zapytać.

- Tato? - zaczęłam patrząc na niego.

- Słucham. - uśmiechnął się do mnie lekko.

- Mógłbyś.. no wiesz. Napisać mi usprawiedliwienie? - odwróciłam głowę w bok, spojrzałam za okno.

- Nie ma problemu, a co się stało? - spojrzał na mnie. Nie odpowiedziałam, po ciszy mógł się domyślić o co chodzi. - Boli brzuch i głowa? - kiwnęłam mu głową w znaku że tak. - Wracaj do łóżka, zaparzę ci herbatę. Dzisiaj zostaniesz w domu. - podeszłam do niego.

- Nie trzeba, sama sobie ją zaparzę. Dziękuje i przepraszam. - poszłam do kuchni. Wyjęłam z szafki torebkę z herbatą i wrzuciłam ją do kubka. Nalałam do czajnika wody i go postawiłam.

- A właśnie, wiesz może czyj to szalik? - wziął do rąk szalik którym Eren mnie owinął wczorajszego dnia.

- Kolegi. - krótko odpowiedziałam i zalałam herbatę wrzątkiem który właśnie skończył się gotować.

- Wow, Mikasa, znalazłaś kolegę. - uśmiechnął się.

- Yhym. Chyba tak. - spojrzałam na niego trzymając kubek w rękach.

Poszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Herbatę postawiłam na półce a z szafki wyciągnęłam książkę mojej mamy, którą przeczytałam już wiele razy, gdyby nie to, że historia zawarta w tej książce jest tak bardzo ciekawa już dawno bym ją odstawiła zamiast kilkukrotnie czytać. Opowiadała o zwiadowcach, murach, tytanach. Mury skrywały wiele tajemnic do których odkrycia dążono przez cały czas.

***

Siedziałam w poczekalni w szpitalu wraz z tatą. Dzisiaj jest moja pierwsza wizyta w tutejszym szpitalu. Tata mówi, że uda mi się wyleczyć jeśli będę w to wierzyć, robię właśnie tak jak mówi, bo nie chcę go zawieść, tylko dlatego nadal chodzę na te kontrole. Po chwili z pomieszczenia wyszła jakaś dziewczyna przekazując, że kolejny numer może wejść. Zapatrzyłam się w ścianę, dopiero tata mi przypomniał, że teraz ja mam iść poprzez szturchnięcie.

- Tak więc jak ci mówiłem, przyjadę po ciebie do godziny lub mniej. Zaczekasz? - zapytał tata.

Kiwnęłam głową że zrozumiałam. Wstałam z krzesła i weszłam do środka witając się z lekarzem zamykając drzwi.

- Więc z tego co słyszałem jesteś Mikasa i masz alergię na zimno. Rzadka choroba, nie miałem z nią za dużo pacjentów, ale postaram ci się pomóc. Usiądź. - wskazał na krzesło. - Kiedy duszności pojawiły się ostatni raz? - zapytał wyciągając coś.

- Dzisiejszej nocy. - krótko odpowiedziałam.

- Jadłaś coś zimnego albo miałaś kontakt z zimnym? - dopytywał.

- Nie zdążyłam wrócić do domu przed ulewą. - spojrzałam na niego. W tym momencie czułam się jak kretynka to mówiąc.

- W takim razie nie dziwię się, że wystąpiły duszności. Odwróć się i jeśli możesz podwiń koszulkę do góry. - zrobiłam jak kazał, poczułam się w tym momencie niczym dziecko, ponieważ do moich pleców, ich górnej części przyłożył stetoskop i kazał powoli oddychać. - Możesz opuścić ją już w dół. - zrobiłam tak jak powiedział.

Wykonywał mi jeszcze pare badań, podobnych do tych w Liberio. Zeszło się w 30 minut, obecnie pobierał moją krew która miała być badana dokładniej, a później miałam dostać informacje na temat stanu zdrowia.

- Nie chcę cię martwić, ale mój obowiązek jest taki by być szczerym. - spojrzałam na lekarza.

- Jeśli uda mi się dożyć do 40 lat będzie cudem tak? Lekarze mi już mówili.. - powiedziałam.

- Wiesz, nie wiadomo czy uda ci się wyleczyć. Gdybyś dożyła 40 lat byłby to wielki cud. Twoje ciało jest osłabione, płuca tym bardziej. Ale.. - przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi. Zauważyłam w nich stojącego Erena.

- Tato znajdziesz chwile po.. - nasze spojrzenia się spotkały. - Mikasa co tu robisz? Nie było cie.. - przerwał mu.

- Eren, powtarzałem, pukaj. Tak znajdę chwile, a teraz pozwól, trochę prywatności. - chłopak kiwnął głową, wysłał mi uśmiech i opuścił salę. - Na czym to ja.. a No tak. Jak na tak młody wiek, twoja choroba jest dość silna, i z przykrością mi to mówić są szanse, że cię pokona w ciągu nawet i 5 bliskich lat. Jednak jeśli będziesz bardziej ostrożniejsza, dasz sobie pomóc to jest szansa, że wyjdziesz z tego. - skończył i wyjął igłę z mojej ręki, a dokładniej to żyły. - To tyle na dziś, widzimy się za tydzień na kolejnej wizycie, wyniki z krwi powinnaś otrzymać około za miesiąc. - wstałam z krzesła i podeszłam do drzwi.

Pożegnałam go i wyszłam z sali, do której zaraz wszedł Eren. Wymieniliśmy się krótkim spojrzeniem i słowem „Hej". Zeszłam po schodach i udałam się do wyjścia. Gdy zobaczyłam pogodę jaka panowała napisałam do taty, żeby nie przyjeżdżał po mnie. Dam radę sama wrócić. Opuściłam budynek i zastanawiałam się czy mam płakać czy śmiać. Co prawda nic nie było pewne, ale z niewiadomego powodu łzy same cisnęły mi się do oczu, a następnie zlatywały po policzkach. Usiadłam na ławce w parku i postanowiłam się uspokoić. Oparłam łokcie na kolanach, a twarz położyłam na dłonie, zaczęłam tępo wpatrywać się w auta przejeżdzające ulicą, myśląc o tym wszystkim. Nagle podskoczyłam na tej ławce i wydałam z siebie cichy pisk, poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.

- Ej spokojnie! - zaśmiał się cicho.

- Eren ty mnie albo na zawał chcesz sprowadzić albo nie wiem.. - spojrzałam na niego poprawiając się na siedzisku.

- Oj tam oj tam. Mogę? - wskazał na miejsce obok mnie. Kiwnęła twierdząco głową, a ten już po chwili usiadł obok mnie. - Wszystko dobrze Mikasa? - zapytał.

- Yhym. - wzrok odwróciłam znowu na auta przejeżdzające ulicą.

- Przecież widzę, że nie jest. - położył mi dłoń na mojej. - Gdyby nie było nie przechodziłabyś do lekarza i byłabyś dziś na lekcjach. Możesz mi powiedzieć, spokojnie. - uśmiechnął się lekko.

- To nic wielkiego Eren, nie musisz wiedzieć. Przepraszam. - przypadkowo pociągnęłam nosem.

- Płakałaś? - złapał mój podbródek i spojrzał w twarz. Pokręciłam przecząco głową spuszczając głowę. - Widzę właśnie. - złapał mnie za rękę. - Będzie dobrze. A teraz chodź, odprowadzę cię do domu dobra? - kiwnęłam twierdząco głową i wstaliśmy z ławki na której siedzieliśmy.

Nie wiem dlaczego Eren tak bardzo za mną chodzi, z jednej strony to miłe a z drugiej lekko czuje podirytowanie, zawsze lubiłam spokój, byłam małomówna, a szczególnie to nie miałam ani jednego przyjaciela, przyjaciółki, nikogo przed kim mogłabym się otworzyć, wyżalić. Mimo iż znaliśmy się z Erenem dopiero drugi dzień jakoś polubiłam go, był naprawdę miły. Ufam mu trochę. Staram się mu ufać.

________
1020 słów nxhsh

Jak wam się podoba?

Ja zmykam spać, papapa dobranoc/miłego dnia/wieczoru! ❤️

Ostatni Oddech | EremikaWhere stories live. Discover now