Rozdział 18

111 10 3
                                    

Mikasa

- Ale ja, nie chce pomocy. - dodałam szybko.

- Ale jej potrzebujesz. Nie mówię tutaj tylko o chorobie. Z psychiką nadal masz.. A zresztą nieważne chciałaś o tym nie gadać więcej. Zostanę tutaj, jak to przemyślisz powiedz mi, a pojedziemy do Liberio.. Na jakiś czas, muszę mieć w końcu na ciebie oko. - powiedział kobaltooki.

- Czyli długo poczekasz na decyzję. Nie chce opuszczać szkoły, szczególnie że to moje ostatnie miesiące. - krótko odpowiedziałam i zaczęłam iść na górę do swojego pokoju.

Weszłam do swojego pokoju i pierwsze co zrobiłam to podeszłam do półki i wyjęłam z niej tabletki przeciwbólowe. Wzięłam jedną na szybko i rzuciłam pudełko na biurko. Spojrzałam na lustro wiszące na ścianie, miałam jeszcze trochę mokre włosy od tego leżenia na deszczu. Chwyciłam telefon do rąk i oparłam się o biurko, weszłam w wiadomości gdzie było kilkanaście powiadomień.. głównie od Erena. Weszłam w konwersacje i zaczęłam czytać..

Eren:
Gdzie poszłaś podczas lekcji?

Ten nowy też gdzieś z tobą polazł

Żyjesz ty tam?

Mikaaasa wyświetl chociaż wiadomość żeby dać mi znać, że jest okej

Wszystko okej?

Nie odpisujesz.

Martwię się

Odpisz proszę

I wiele tego jeszcze było.. Nawet dzwonił wiele razy, a ja przez ten czas nawet nie miałam okazji mu odpisać.. wyświetlić wiadomości nawet, a on się martwił. Ja naprawdę nie nadaje się nawet na dziewczynę.

Mikasa: Przepraszam, że nie odpisałam ci, nie miej mi tego za złe. Na lekcji zrobiło mi się trochę słabo, Hiroshi tylko zaprowadził mnie do pielęgniarki choć nawet o to nie prosiłam. Nic więcej się nie stało.

Odpisałam szybko i zobaczyłam inne powiadomienia. Mniej ważne więc je zignorowałam. Odłożyłam telefon na biurko, a sama położyłam się na łóżko. Odczuwałam jakieś takie.. zmęczenie, nawet nie wiem czym to zmęczenie mogło być spowodowane, tak więc drzemka nie powinna mi raczej zaszkodzić. Zamknęłam oczy i już po jakiejś chwili odpłynęłam.

***

Czułam, że ktoś mnie szturcha i coś tam szepta. Otworzyłam oczy i zauważyłam Levia. 

- Wstawaj i rusz tę dupę, ktoś do ciebie. - powiedział jak to zwykle oschle.

- Powiedz temu komuś, że mnie nie ma.. chce spać. - odpowiedziałam rozbudzonym jeszcze głosem i odwróciłam się na drugi bok. 

Usłyszałam jego ciche westchnięcie, a następnie poczułam jak ktoś mnie podnosi i przerzuca sobie przez ramię.

- Levi, puść! - klepałam go rękami po plecach będąc cholernie rozespana. Wiedziałam, że już wyszedł z pokoju ale nie wiedziałam tego w którym jest miejscu, ostatecznie wyszarpałam się z jego ramion po czym DOSŁOWNIE z hukiem poturlałam się po schodach. 

- Mikasa jaka ty jesteś nieznośna tch.. - szybko zszedł na dół i pomógł mi wstać. - Właśnie dlatego powinnaś się posłuchać i wstać za pierwszym razem. A teraz otwieraj te drzwi, a ja wracam do sprzątania. - wrócił do salonu.

Tak jak kazał poszłam otworzyć. Szczerze mówiąc to ten upadek ze schodów aż taki bolesny to nie był, zresztą, sama się w sumie do spadania ze schodów przyzwyczaiłam. Ziewnęłam zasłaniając usta dłonią i otworzyłam drzwi przecierając rozespane oczy. Zauważyłam stojącego w nich Erena. Tylko czemu o tej godzinie, jest pewnie po 20 a on tutaj.

- Eren? Co tu robisz wieczorem? - spojrzałam na niego i przesunęłam się dając znak aby wszedł do środka co zrobił.

- Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz, no i przy okazji przyniosłem coś dla ciebie. A właśnie, mógłbym wiedzieć co przed chwilą tak huknęło? - patrzył na mnie.

- To tylko pewien KTOŚ kto rozbudzony spadł ze schodów. - powiedział Levi na tyle by z salonu było to słychać. 

- Czyli cię obudziłem.. wybacz ja już pójdę w takim razie może i.. - przerwałam i złapałam go za rękę.

- Nie nie nie, to nic i tak miała być to drzemka więc.. Chodźmy na górę do mnie może. - posłałam szatynowi delikatny uśmiech, a następnie poszliśmy na górę. Weszliśmy do pokoju i usiedliśmy na łóżku.

- No to.. Jak się czujesz? W końcu zasłabłaś, byłaś w tym szpitalu i w ogóle wiesz.. - zaczął wypytywać. 

- Skąd wiesz, że byłam tam, nie mówiłam tego.. a może gadam przez sen i wysłałam ci coś? - zaczęłam mamrotać pod nosem.

- Nie nie, nie wysyłałaś, ojciec zamienił ze mną parę słów i po prostu.. rozumiesz. W tamtej siatce masz leki których potrzebujesz. Słyszałem też, że potrzeba by ci było żeby ktoś był przy tobie i pomyślałem, że może chciałabyś zamieszkać u mnie, miałbym na ciebie oko i mógłbym ci jakoś pomóc z tym wszystkim. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.

- Nie lubię się komuś narzucać, to za dużo. -

- Nie narzucasz się, zresztą sam chciałbym abyś zamieszkała ze mną, gdybym nie chciał nie proponowałbym ci tego nie prawdaż? - poczułam jego dłoń na mojej.

- Ale to za wiele.. nie będę w stanie za wszystko ci się odwdzięczyć naprawdę.. nie musisz, wiesz, że dam sobie radę. - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Nie musisz mi się za nic odwdzięczać głupiutka. - poklepał mnie po głowie.

- Dobrze.. Zamieszkam z tobą.. Dziękuje za wszystko Eren. - przytuliłam szatyna mocno co odwzajemnił.

__________________________

*rozdział nie sprawdzony bo chce mi się po prostu spać a chcę wstawić już*

Przepraszam, że ostatnio rozdziały są takie jakieś.. popsute, wiecie o co mi chodzi, nudne, głupie, cringe i takie tam lol

ale sama nie wiem dlazego takie są

cóż, mam nadzieje że się podobał rozdział

Do następnego!

Ostatni Oddech | EremikaWhere stories live. Discover now