Mikasa
- Ale ja, nie chce pomocy. - dodałam szybko.
- Ale jej potrzebujesz. Nie mówię tutaj tylko o chorobie. Z psychiką nadal masz.. A zresztą nieważne chciałaś o tym nie gadać więcej. Zostanę tutaj, jak to przemyślisz powiedz mi, a pojedziemy do Liberio.. Na jakiś czas, muszę mieć w końcu na ciebie oko. - powiedział kobaltooki.
- Czyli długo poczekasz na decyzję. Nie chce opuszczać szkoły, szczególnie że to moje ostatnie miesiące. - krótko odpowiedziałam i zaczęłam iść na górę do swojego pokoju.
Weszłam do swojego pokoju i pierwsze co zrobiłam to podeszłam do półki i wyjęłam z niej tabletki przeciwbólowe. Wzięłam jedną na szybko i rzuciłam pudełko na biurko. Spojrzałam na lustro wiszące na ścianie, miałam jeszcze trochę mokre włosy od tego leżenia na deszczu. Chwyciłam telefon do rąk i oparłam się o biurko, weszłam w wiadomości gdzie było kilkanaście powiadomień.. głównie od Erena. Weszłam w konwersacje i zaczęłam czytać..
Eren:
Gdzie poszłaś podczas lekcji?Ten nowy też gdzieś z tobą polazł
Żyjesz ty tam?
Mikaaasa wyświetl chociaż wiadomość żeby dać mi znać, że jest okej
Wszystko okej?
Nie odpisujesz.
Martwię się
Odpisz proszę
I wiele tego jeszcze było.. Nawet dzwonił wiele razy, a ja przez ten czas nawet nie miałam okazji mu odpisać.. wyświetlić wiadomości nawet, a on się martwił. Ja naprawdę nie nadaje się nawet na dziewczynę.
Mikasa: Przepraszam, że nie odpisałam ci, nie miej mi tego za złe. Na lekcji zrobiło mi się trochę słabo, Hiroshi tylko zaprowadził mnie do pielęgniarki choć nawet o to nie prosiłam. Nic więcej się nie stało.
Odpisałam szybko i zobaczyłam inne powiadomienia. Mniej ważne więc je zignorowałam. Odłożyłam telefon na biurko, a sama położyłam się na łóżko. Odczuwałam jakieś takie.. zmęczenie, nawet nie wiem czym to zmęczenie mogło być spowodowane, tak więc drzemka nie powinna mi raczej zaszkodzić. Zamknęłam oczy i już po jakiejś chwili odpłynęłam.
***
Czułam, że ktoś mnie szturcha i coś tam szepta. Otworzyłam oczy i zauważyłam Levia.
- Wstawaj i rusz tę dupę, ktoś do ciebie. - powiedział jak to zwykle oschle.
- Powiedz temu komuś, że mnie nie ma.. chce spać. - odpowiedziałam rozbudzonym jeszcze głosem i odwróciłam się na drugi bok.
Usłyszałam jego ciche westchnięcie, a następnie poczułam jak ktoś mnie podnosi i przerzuca sobie przez ramię.
- Levi, puść! - klepałam go rękami po plecach będąc cholernie rozespana. Wiedziałam, że już wyszedł z pokoju ale nie wiedziałam tego w którym jest miejscu, ostatecznie wyszarpałam się z jego ramion po czym DOSŁOWNIE z hukiem poturlałam się po schodach.
- Mikasa jaka ty jesteś nieznośna tch.. - szybko zszedł na dół i pomógł mi wstać. - Właśnie dlatego powinnaś się posłuchać i wstać za pierwszym razem. A teraz otwieraj te drzwi, a ja wracam do sprzątania. - wrócił do salonu.
Tak jak kazał poszłam otworzyć. Szczerze mówiąc to ten upadek ze schodów aż taki bolesny to nie był, zresztą, sama się w sumie do spadania ze schodów przyzwyczaiłam. Ziewnęłam zasłaniając usta dłonią i otworzyłam drzwi przecierając rozespane oczy. Zauważyłam stojącego w nich Erena. Tylko czemu o tej godzinie, jest pewnie po 20 a on tutaj.
- Eren? Co tu robisz wieczorem? - spojrzałam na niego i przesunęłam się dając znak aby wszedł do środka co zrobił.
- Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz, no i przy okazji przyniosłem coś dla ciebie. A właśnie, mógłbym wiedzieć co przed chwilą tak huknęło? - patrzył na mnie.
- To tylko pewien KTOŚ kto rozbudzony spadł ze schodów. - powiedział Levi na tyle by z salonu było to słychać.
- Czyli cię obudziłem.. wybacz ja już pójdę w takim razie może i.. - przerwałam i złapałam go za rękę.
- Nie nie nie, to nic i tak miała być to drzemka więc.. Chodźmy na górę do mnie może. - posłałam szatynowi delikatny uśmiech, a następnie poszliśmy na górę. Weszliśmy do pokoju i usiedliśmy na łóżku.
- No to.. Jak się czujesz? W końcu zasłabłaś, byłaś w tym szpitalu i w ogóle wiesz.. - zaczął wypytywać.
- Skąd wiesz, że byłam tam, nie mówiłam tego.. a może gadam przez sen i wysłałam ci coś? - zaczęłam mamrotać pod nosem.
- Nie nie, nie wysyłałaś, ojciec zamienił ze mną parę słów i po prostu.. rozumiesz. W tamtej siatce masz leki których potrzebujesz. Słyszałem też, że potrzeba by ci było żeby ktoś był przy tobie i pomyślałem, że może chciałabyś zamieszkać u mnie, miałbym na ciebie oko i mógłbym ci jakoś pomóc z tym wszystkim. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Nie lubię się komuś narzucać, to za dużo. -
- Nie narzucasz się, zresztą sam chciałbym abyś zamieszkała ze mną, gdybym nie chciał nie proponowałbym ci tego nie prawdaż? - poczułam jego dłoń na mojej.
- Ale to za wiele.. nie będę w stanie za wszystko ci się odwdzięczyć naprawdę.. nie musisz, wiesz, że dam sobie radę. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Nie musisz mi się za nic odwdzięczać głupiutka. - poklepał mnie po głowie.
- Dobrze.. Zamieszkam z tobą.. Dziękuje za wszystko Eren. - przytuliłam szatyna mocno co odwzajemnił.
__________________________
*rozdział nie sprawdzony bo chce mi się po prostu spać a chcę wstawić już*
Przepraszam, że ostatnio rozdziały są takie jakieś.. popsute, wiecie o co mi chodzi, nudne, głupie, cringe i takie tam lol
ale sama nie wiem dlazego takie są
cóż, mam nadzieje że się podobał rozdział
Do następnego!
YOU ARE READING
Ostatni Oddech | Eremika
Fanfiction*Każdą osobę czytającą to a nawet może chorującą na to bardzo przepraszam za błędy. Jednak nie jestem jeszcze taka obeznana w tą chorobę. Z góry przepraszam za liczne błędy.* Mikasa, czarnowłosa o szarych oczach, siedemnastolatka chorująca na rzadką...