Rozdział 13

127 12 1
                                    

Mikasa

Stałam przybita do ściany, nie mogąc nic zrobić. Czułam, że ręka którą jeszcze przed chwilą trzymał na mojej talii powędrowała pod materiał mojej sukienki, a chwilę potem jeździła po moim brzuchu, w dół i górę. Szarpałam się, na nic. Przeszły mnie dreszcze, te spowodowane strachem. Poluzował lekko uścisk, mogłam w każdej chwili wyrwać się z jego objęć, gdybym była silniejsza. Wzięłam chwilę aby pomyśleć, no tak, miałam wolne nogi. Skorzystałam z okazji i uderzyłam go w jego czuły punkt, zgiął się w pół, a ja miałam okazję aby się uwolnić z jego objęć co też po chwili uczyniłam. (sory za ten fragment jak ktoś zażenowanie poczuł - dop. aut.)

- A teraz prosiłabym abyś to miejsce opuścił, albo zadzwonię na policje i zgłoszę za wkradnięcie się tutaj nękanie. - nawet nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chciałam zapaść się jak najdalej pod ziemię, z dala od niego bynajmniej.

- Oj Mikasa, co ja mam zrobić aby cię zdobyć.. - podszedł do mnie i odsunął za ucho moje kilka kosmyków włosów które w tym momencie spadały na twarz. Strzeliłam mu z liścia.

- Od-Odejdź ode mnie człowieku! - krzyknęłam z zauważalnym strachem w oczach i się od niego odsunęłam.

- Nie martw się, jeszcze się spotkamy, zadbam o to. - poszedł w stronę drzwi, a następnie przez nie wyszedł.

Oparłam się o blat i złapałam za głowę. Dlaczego. Dlaczego gdy w życiu zaczęło mi się układać wszystko trafia szlag. Jakim cudem on wie, że jestem tutaj. Czemu nie da mi spokoju. Zadawałam sobie te pytania. Zaczęłam iść w stronę szatni dokończyć co zamierzałam czyli się przebrać. Weszłam do szatni, a następnie z szafeczki wyjęłam swoje ubrania i zaczęłam się przebierać. Zakładałam bluzę gdy na biodrach poczułam czyjeś ręce. Odruchowo odwróciłam się, zamachnęłam ręką aby uderzyć tę osobę, myślałam że Hiroshi wrócił tu po raz kolejny.. i gdy moja ręka miała wylądować na czyjejś twarzy ominęła ją. Kogo prawie uderzyłam? Erena. Na szczęście w miarę szybko zrobił unik.

- No, ciekawe przywitanie nie powiem. - zaśmiał się, a następnie przytulił.

- Musisz mnie straszyć?.. - zapięłam bluzę.

- To nazywasz straszeniem? Mniejsza. Chodźmy już do domu zanim zgaszą wszystkie lampy. - powiedział, a następnie złapał za rękę ciągnąc do wyjścia.

Czułam jak zaczyna robić mi się duszno, przed oczami pojawiały się plamy. Przystanęłam opierając się o ścianę, próbowałam złapać oddech którego mi zaczynało z każdą chwilą brakować.

- Ej co ci jest?! - złapał mnie za ramiona gdy już miałam się przewrócić. Nie miałam siły mówić, pokręciłam głową na znak, że wszystko gra.

- Wszystko jest.. - złapałam krótki ale wystarczający wdech aby lekko unormować oddech. Przynajmniej na chwilę. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. - Dobrze. Nie masz się czym martwić. To.. - oparłam głowę na jego ramieniu. - To tylko z nerwów.

- Nie strasz mnie.. - pogłaskał mnie po głowie, po czym otworzył drzwi i wyszliśmy. Zamknęłam na klucz wejście. - Dasz radę iść? - popatrzyłam na niego jak na głupka.

- Mam nogi, dam radę. - lekko odsunęłam się do niego i szłam ulicą dopóki nie poczułam jak ktoś łapie mnie w talii, a następnie przerzuca sobie na ramię. - Eren ale ja mam nogi!

- Ja również je mam. - zaśmiał się.

Szliśmy, a raczej Eren szedł, a ja na nim wisiałam. Droga mijała raczej w ciszy. Właśnie w chwilach tej ciszy i szumu drzew zdążyłam zasnąć.

***

Obudziłam się o dziwo w swoim łóżku. Przetarłam oczy, podnosząc się do siadu i wyjrzałam za okno. Niebo było dość błękitne jak na luty. Przypomniałam sobie co stało się wczoraj, na myśl o tym lekko się uśmiechnęłam. Spojrzałam na siebie, byłam ubrana tak samo jak wczoraj, to w sumie i dobrze nawet, wiem że Eren nie przebierał mnie na szczęście.

Spojrzałam na godzinę, była 06:30, czyli miałam godzinę żeby się ogarnąć oraz jakieś około 20 minut żeby przyjść nie spóźniając się. Wstałam z łóżka przeciągając się i ziewając. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej zwykłego czarnego golfa oraz szare luźne jean'sy. Ruszyłam w stronę łazienki. Odkręciłam kurek z zimną wodą i chlasnęłam nią sobie prosto w twarz na rozbudzenie.

Po wykonaniu niezbędnych rzeczy czyli szybkiego prysznicu oraz umyciu zębów, wzięłam się za lekki makijaż. Gdy skończyłam była już 07:05. Miałam jeszcze sporo czasu, ale mimo to wzięłam torbę z książkami na ramię, telefon wsadziłam do kieszeni i wyszłam z domu.

***

Otworzyłam drzwiczki mojej szafki i pierwszym co ujrzałam był średniej wielkości biały miś. Zdziwiłam się. Kto i po co dawałby do mojej szafki białego misia.. Po chwili wszystko okazało się jasne kto to tu przyniósł, gdy poczułam czyjeś ręce oplatające moją talię i buziaka na policzku. Odwróciłam głowę i zobaczyłam twarz Erena.

- Najlepszego Mikasiontko. - powiedział Eren z uśmiechem.

- Już mówiłam ci, że cię zabije jak coś skombinujesz. - spojrzałam na niego mordującym wzrokiem a następnie sama do siebie cicho się zaśmiałam.

- Oj no weź. - wziął do rąk misia. - Pan misio chce mieć domek. - powiedział to "słodkim" głosikiem.

- Naprawdę, czasem zachowujesz się jak szóstoklasista. - przytuliłam się do niego, a następnie cmoknęłam go w usta. - Dziękuje.

- To jeszcze nie wszystko, wieczorem cię gdzieś porywam. - szepnął mi.

- Eren.. nie trzeba, naprawdę. - ściągnęłam kurtkę i włożyłam do szafki a następnie ją zamknęłam. Odwracając głowę zauważyłam w tłumie innych pewną znajomą twarz. Co jest do cholery nie tak z moim życiem?

____________________________________

Po pierwsze: Wiem że rozdział jest do dupy i to jego zakończenie już w ogóle XD ale ja obecnie śpię na siedząco co nie, także wybaczcie mi.

Po drugie: Mam nadzieję że się podobało.

Po trzecie: Rozdział nie sprawdzony!!!

Co sądzicie? Kogo Mikasa zauważyła?

Tak więc zmykam już spać, dobranoc wszystkim czytającym to o 3 w nocy, miłego dnia dla tych co czytają rano.

Ostatni Oddech | EremikaWhere stories live. Discover now