part twenty-five

552 60 44
                                    

Dlaczego życie nie może być proste jak dupa Taeyonga?

Wszystko jedynie komplikuje się niepotrzebnie, zawsze musimy znaleźć jakieś niedociągnięcie czy to znienawidzone 'ale'. Każdy wątek możnaby ciągnąć w nieskończoność bez większego sensu, jakby nie można było ustalić tego bez niczego, bo po prostu by się o tym wiedziało.

Ten cwel siedzący na chmurce najwyraźniej uznał, że idealnym pomysłem jest połączenie komedii, dramatu oraz filmu akcji w jedno, przynajmniej ciekawie będzie mu się oglądało jak jego 'dzieci' męczą się i katują, a on na chillku wpierdala popcorn i zmienia wodę w wódę. Raz na kilka tysięcy lat jakiś anioł się nakurwi tak, że wpadnie do rowu.. Tak znajdzie się na Ziemi, wmówi jakieś lasce, że jest w ciąży z frajerem, którego nigdy nie widziała... A Bóg zamiast to odkręcić stwierdza, że pomysł zajebisty i już widzi jak będą się przez to zabijać następne setki lat. Dzieło kinematografii gotowe w kilka wieków.

Teraz mam wrażenie, że zachciało mu się komedii romantycznej, a w głównej roli obsadził mnie, powodując, że wszystko zmieni się za chwilę w starożytny, uwielbiany niegdyś przez greków tragizm. Podsumowując — wszyscy umrzemy.

Dość użalania się nad sobą, czas wreszcie coś zrobić i pchnąć sprawy na jakiś lepszy tor.

Wygrzebałem z szafy nawet moje ulubione perfumy, a bardziej te, które zawsze podobały się Kim'owi. Nie mam gwarancji, że nie pryskam się trucizną, ale czego nie robi się w imię miłości?

Dla odmiany na moich nogach pojawiły się ładniejsze dżinsy zamiast znoszonych, przetartych oraz poplamionych wszystkimi możliwymi substancjami dresów. Ubrałem nawet czarny, przylegający do ciała golf, szczerze powiedziawszy nawet nie wiedział, że mam go w swoim posiadaniu, ale zignorujmy to, liczy się efekt końcowy, który myślę, że jest wystarczająco zadowalający.

Pierwszy raz w życiu po starałem się dla kogoś, proszę to docenić. To wcale nie tak, że zwyczajnie w świecie mam dość gadania Wooyounga oraz Sana. Ta dwójka zdecydowanie nie daje mi żyć ostatnimi czasy, skrzynkę mam zaspamioną różnymi propozycjami stron z gadżetami seksualnymi czy ofertami wykwintnych restauracji, na które stać by mnie było może wtedy, kiedy sprzedałbym nerkę.

Jestem menelem spod Żabki, a nie księciem z bajki. Wybrał sobie co chciał, standardów od tak podwyższyć nie idzie, przykro mi. Gały widziały co brały.

Nie zamierzałem nigdzie go wyciągać z mieszkania, wiedziałem doskonale, że Hongjoong nie przepada specjalnie za atrakcjami pełnymi obcych ludzi. Byliśmy znaczącymi przeciwieństwami, ja jestem seksownym królem towarzystwa, a on aspołecznym szczurem.

Spojrzałem ponownie w lustro wiszące na ścianie w moim pokoju, nie bylo wyjątkowo zabrudzone, całość pomieszczenia wyglądała o dziwo dość schludnie. Ostatnimi czasy zacząłem bardziej się przykładać do tego jak się prezentuje, nie chce bądź co bądź dostać kosza.

Zebrałem się w sobie, a z szafki stojącej przy łóżku wyciągnął starannie zapakowane pudełeczko z czekoladkami, dokładnie tymi, jakie lubi chłopak. Przygryzłem wargę i poprawiłem włosy, upewniając się ostatni raz, że wyglądam chociaż trochę lepiej niż zazwyczaj. Przyciągając do siebie ostatnie szczątki mojej odwagi, wyszedłem z pokoju.

Te kilka kroków w stronę sypialni Kim'a było okropnie długą podróżą, a przynajmniej w mojej głowie. Miałem i tak łatwiej, bo przynajmniej słyszałem już od niego te piękne słowa jakimi jest Kocham cię, mogło być znacznie gorzej, ale teraz to się jedynie pocieszam.

Mam nadzieję, że się nie rozmyślił i nie zmienił zdania na mój temat, co wcale takie trudne by nie było... Przyznaję, odjebałem prawie tak dużo jak PiS w swojej ciągnącej się kadencji.

—— Hej, mogę? —— zapytałem, pukając w dębowe, lekko uchylone drzwi. Stres powoli wchodził mi do głowy, ale na razie chciałem go ignorować.

Kiedy tylko usłyszałem odpowiedź, niepewnie wkroczyłem do środka, chowając malutki prezent za swoimi plecami. Mój wzrok spoczął na starszym, który stał właśnie przy szafie i ubierał kolczyki. W za dużej niebieskiej bluzie wyglądał zdecydowanie uroczo.

—— Coś chcesz? Jak pieniędzy to nie mam, jestem tak samo biedny, jak ty —— parsknął, nawet nie spoglądając w moim kierunku.

Uśmiech wkradł mi się na twarz mimowolnie, sam dźwięk jego głosu sprawiał, że czułem się znacznie lepiej.

—— Nie, nie przyszedłem po pieniądze. Od tego mam Yunho —— rzucił od razu, stawiając następny krok w kierunku niższego chłopaka. —— Ładnie ci w niebieskim —— stwierdziłem, próbując zabrzmieć pewnie. Powodzenie tych słów mogłem ocenić na wystarczająco dobre, bo po krótkim momencie na policzkach Hongjoonga pojawiły się subtelne, różowe plamy.

—— Ah.. Przyszedłeś tu sypać komplementy? Jak coś rozjebałeś znowu to mnie tak nie przekupisz —— powiedział. Usiłował ukryć w ten sposób swoje delikatne zawstydzenie, słyszałem pewną nutę niepewności w jego głosie.

—— Tym razem nic nie rozjebałem! —— prychnąłem oburzony, wywracając niezauważalnie oczami. Niższy wreszcie uporał się z biżuterią i odwrócił w moją stronę, sprawdzając wyświetlacz telefonu. —— Właściwie to... Chciałem cię o coś spytać —— zacząłem nieśmiało, przybliżając się ponownie.

—— Jasne, to pytaj... O kurwa! —— krzyknął praktycznie, od razu zarzucając sobie torbę na ramię. —— Uber podjechał, pogadamy później —— wyminął mnie praktycznie biegiem, klepiąc jedynie szybko po ramieniu.

—— Yhm... No jasne, nie ma sprawy..

•🪐•🪐•🪐•

Żyję ledwo, ale żyję i nudzę się niemiłosiernie, dlatego napisałem to coś.

Boże daj mi motywację do czegokolwiek, nawet poprawiać błędów mi się nie chcę, także wybaczcie mi za to.

Co u was?

Powodzenia wszystkim na egzaminach!! Śpijcie dobrze i dbajcie o siebie proszę.

Miłego dnia!

that's okayTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang