part twenty-six

529 60 34
                                    

Czasami w życiu nam nie wychodzi, ale trzeba próbować dalej. Mam jedynie nadzieję, że Tomasz Hajto nie wpadnie na ten pomysł.

Chciałem pogodzić się z dumnym życiem frajera, ale moja duma ewidentnie coś do tego ma i nie pozwala mi na to. Nie jest to co prawda główny powód kontynuacji tego cyrku, ale wydaję mi się, że należy do istotniejszych oraz wystarczających jako argument.

Przekonała mnie również dzisiejsza pogoda, temperatura nie jest ani za wysoka, ani za niska, praktycznie nieodczuwalny wiatr w niczym nie przeszkadza, a chmury powoli odsłaniają błękit nieba, pokazując promienne Słońce. Wszystko to staje się wręcz idealnym wyobrażeniem randki w niewielkim parku, na samym końcu miasta, gdzie bez problemu można odnaleźć miejsce dla siebie bez obaw o spojrzenia innych ludzi.

Siedzę na jednej z ławek przy fontannie, nawet nie wkurwia mnie woda, które zdążyła już zmoczyć mi plecy. Bardziej stresuje mnie świadomość, że lada chwila pojawi się tu Hongjoong, co wiąże się z drugą próbą spytania go o związek.

Pierwsza zniechęciła mnie co prawda, ale jestem w stanie sobie to wyjaśnić i zrozumieć własną nieumiejętność zwlekania wszystkiego w czasie, a także zwyczajnego pecha.

Mój współlokator powinien być już w drodze, zmianę w pracy skończył 10 minut temu, a według tego co się umawialiśmy, zaraz po niej dołączy do mnie. Mam w planach zaproponować mu obiad w jednej z restauracji i w bardziej cywilizowanych warunkach zadać mu to pytanie, postarałem się bardziej. Nawet odrzuciłem swoje marzenia o nowej konsoli, na rzecz sprawienia mu jakiejś odrobinę większej przyjemności. Jego uśmiech jest zdecydowanie wart więcej, ale nic nie poradzę, że jestem biedakiem. Liczą się chęci, mam ich ewidentnie wystarczająco dużo, jak na własne umiejętności i fakt, że w życiu nigdy się nie starałem. Kiedyś nadchodzi taka chwila, gdy trzeba zmienić swoje przyzwyczajenia.

Telefon upchnąłem w kieszeni i wyciszyłem zupełnie, to jedyny sposób aby uciec od Sana, jego motywujących cytatów z chamskim znakim wodnym Stocka. Nie potrzebuje słuchać tego, jak stać się lepszą wersją siebie, że wystarczy chcieć, bo w nas ukryty jest dziki lew. W nim raczej chowa się jakaś małpa o znikomym ilorazie inteligencji.

W podobny sposób torturuje mnie Wooyoung, tylko on zamiast dziwnych obrazków o miłości, wysyła mi screeny noży na promocji. Nie wiem co powinienem przez to rozumieć. Bać się o swoje życie, czy spytać, czy chce ugotować ze mną obiad? Obie opcje są niebezpieczne, zawsze jeszcze mogę skończyć jako danie główne na środku stołu w piwnicy jego babci.

Odwaliłem się, nie powiem, że nie. Znowu wcisnąłem dupe w rurki, a do tego wygrzebałem fioletową koszule z szafy. Jak już się staram to po całości, trzeba sprawiać wrażenie, że nie jest się menelem spod mostu, który walczy z BIGBANG o karton do budowy fortu.

Włosy również jakoś ułożyłem, znalazłem w końcu jakieś inne buty niż zniszczone trampki, w których zapierdalam od dwóch lat. W dodatku załatwiłem dla starszego.. Drobny prezent, chcę mu po prostu coś dać tak no... Symbolicznie. Kwiaty byłyby raczej za bardzo przesadzone, no i to śmierdzący trup chwasta, po co to komu? Naszyjnik jest moim zdaniem już bardziej praktyczny, nadal staroświecki, ale stanowi lepszą opcję.

Kiedy do moich uszu dotarł ten iście melodyjny śmiech dobiegający z ust Kima, momentalnie podniosłem głowę do góry, praktycznie w ostatniej chwili hamując chęć wstania na równe nogi.

Mój dobry humor nieco się skurczył, bowiem dostrzegłem powód rozweselenia Hongjoonga. Tak, jak zawsze chciałem słyszeć ten śmiech, to teraz zdecydowanie mi się nie spodobał.

—— Trochę mi zeszło, wybacz Song —— rzucił mi na przywitanie najniższy, szczycąc cały świat tym promiennym uśmiechem.

—— Mhm, spoko —— mruknąłem. Miałem nadzieję, że jedynie nadinterpretuję w własnej głowie to wszystko. —— Możemy już iść?

—— Raczej. Padać ma podobno, nie mam ochoty zmoknąć, bo ci się wymarzyło nagle wyjście z pokoju —— prychnął. —— A no, Song.. To Kevin, powinieneś go kojarzyć. Pójdzie z nami, mam nadzieję, że się nie obrazisz.

—— Nie, świetnie. Nie obrażę się —— wycedziłem praktycznie natychmiast, ale chłopak zdawał się nawet nie zauważyć, jak świdrowałem wzrokiem dziurę w brzuchu naszego piątego koła u wozu.

Nie mam pojęcia kim ten frajer jest i co tutaj robi, dlaczego przyszedł z Hongjoong'iem, czemu są razem tacy weseli, ale ewidentnie mi się to nie podobało. Zwłaszcza, że chuj trzymał torbę należącą do starszego, poznaję, bo sam zrobiłem na niej sokiem wiśniowym charakterystyczną plamę w kształcie ananasa.

—— Miło poznać —— powiedział do mniej ten skurwiel z chujowo wyglądającymi włosami. Nawet mu nie odpowiedziałem, nie chciałem. —— Na pewno nie przeszkadzam?

—— Absolutnie —— warknąłem, wreszcie podnosząc się z ławki. Oczywiście w głowie zdążyłem obrzucić go masą pięknych epitetów.

.・゜゜・.・✫・゜・。..・。.・゜✭・

Nic nie mam do dodania.

Co u was?

that's okayOnde as histórias ganham vida. Descobre agora