part thirty

575 45 15
                                    

Zastanawiam się czym motywuje się Kim. Pieniędzy żadnych ze mnie nie będzie, gdy za chwilę umrę jedynie zostanie zmuszony do zakupienia mi trumny... Chyba, że postanowił sprzedać moje wnętrzności na czarnym rynku i podzielić się forsą z babcią Woo, jak doliczyć do moich zwłok również ciało Sana to dorobią się wystarczająco.

Ta kobieta mnie zastanawia, dom ma większy niż Czarnek brzuch, nigdzie już nie pracuje, a o tym czym się zajmowała w życiu ani słowa nie słyszałem. Co w porównaniu do jej ogromnej chęci wspominania jest dość nietypowe.

Podczas jazdy tutaj, Kim prawie zatrzymał się przy cmentarzu ze słowami Wybierzesz sobie od razu wygodną dziurę, chciał do tego pójść zakupić znicz, zaznaczył, że ma być najtańszy i najbrzydszy, plus próbował zajebać moją kartę. Nie dość, że zostanę zamordowany to sam kupuje dla siebie ozdoby na grób.

Nieco pociesza mnie fakt, że najprawdopodobniej San umrze ze mną, ale z drugiej strony kto by chciał umierać z takim menelem. Nie chce jako ostatnie w życiu zobaczyć tej jego paskudnej brody.

Nic w życiu nie osiągnąłem, w testamencie nie mam co spisywać, jednak mam nadzieję, że przynajmniej pozwolą mi ostatni raz zwyzywać Choi od dziwek. W ostatnich sekundach życia będę myślał o tym, jak Jacek Sasin przejebał siedemdziesiąt milinów złotych na wybory, które się nawet nie odbyły i nie poniósł za to żadnych konsekwencji. Nigdy nie ma złej pory na jebanie polityków, pamiętajcie dzieci.

Przynajmniej mogę bez zawahania stwierdzić już pod koniec marnego żywota, że dupa Hongjoonga jest moja i żaden frajer alkoholik nie ma prawa się zbliżać, ewentualnie jeśli marzy mu się wycieczka karetką na oddział intensywniej terapii to zapraszam. Cokolwiek by się nie działo proszę nie zaglądać w historię przeglądarki, a już na pewno niech nie robi tego moja matka, ona jako jedyna uważa mnie za normalnego człowieka. Na pierwszy rzut oka widać, jak bardzo mnie nie zna, no cóż, niech żyje w pięknym kłamstwie.

—— Wszyscy mówią, że miłość sprawia, że nagle zaczynamy życie od nowa, a ja swoje to kurwa zaraz zakończę —— prychnąłem i zsunąłem się delikatnie po krześle, wyprasowana wcześniej koszula teraz już najprawdopodobniej nie wyglądała najlepiej.

—— Każda droga musi się w pewnym momencie skończyć, możemy wtedy wybrać następną ścieżkę i poznawać jej doliny, przyjacielu —— powiedział siedzący tuż obok San. Nasi kochani chłopcy podpisywali pewnie właśnie zgody na transplantacje naszych nerek z Szatanem (babcią) w kuchni.

—— Możesz przestać ćpać przeterminowe żelki? Zginiemy zaraz, nie potrzebuje twojego nudnego pierdolenia...

—— Czasami trudno nam dostrzec prawdę w pozorze prostych rzeczach, jednak-

—— Za jakie kurwa grzechy? —— przerywam mu od razu. To ostatnie co chciałbym pamiętać w ostatnie chwile przed śmiercią, naprawdę.

—— Mordeczko wyluzuj chakry, ile można się tak spinać? Aż mi się żal robi twojego idiotyzmu, pewnie nawet dwadzieścia lat w jaskini by tego nie naprawiło.

—— Mam gdzieś jakąś twoją głupią jaskinie, Choi. Przez ciebie tu jesteśmy.

—— Życie jest ulotne, odnajdź swój wewnętrzny spokój i zrozum co jest prawdziwą wartością, twój zaćmiony, wątpliwego istnienia umysł potrafi to pojąć —— mruknął ze stoickim spokojem, podgryzając jedno z herbatników, których nawet nie mogliśmy odmówić.

—— Zaraz ci kurwa znajdę wewnętrzny spokój...

—— Wyjmij kija z dupy, poskacz sobie trochę nie wiem. Zaburzasz mi nadal aurę, nawet nie zwracasz się do mnie z szacunkiem oraz tytułem.

—— Jakim niby tytułem?

—— Sensei San.

—— Na szczęście Bóg wybacza nawet takim oszołomom —— mruknęła staruszka. Weszła do pomieszczenia z dwójką najniższych, a chwilę później wszyscy usiedli przy nakrytym do posiłku stole.

Przewróciłem oczami, a w odpowiedzi dostałem laską w głowę.

—— Dyscypliny to za grosz. Nie wiem jak ty Hongjoong skarbeczku znosisz życie z takim łobuzem —— pokręciła głową, głaszcząc mojego chłopaka po ramieniu.

Widać na pierwszy rzut oka, że robi po prostu konkurencję dla Diabła. Gorszej kobiety nie znajdziecie.

—— Jakoś jeszcze sobie babciu radzę.

—— Zawsze możesz go do mnie wysłać, pamiętaj kochanieńki. Ja z nim mogę porozmawiać, jeszcze nauczy się czym jest szacunek —— pokręciła głową. Z fartuszka wyciągnęła ręcznie wyszywaną chusteczkę, rozłożyła ją sobie na kolanach.

Ostatnie czego pragnę to być z nią sam na sam, krasnal kocham cię, nie spisuj mnie na te tortury. Jak już checie mnie uśmiercić, to proszę zrobić to szybko.

—— Babcia może się jeszcze spodziewać Songa, niech się babcia nie martwi —— uśmiechnął się szerzej i szturchnął mnie pod stołem.

—— San mi ostatnio wyłączył bajkę! —— poskarżył się Wooyoung, w myślach już odmawiałem modlitwę do mojego plakatu z G-Dragonem.

Nie minęła chwila, a drewniany kij znowu poszybował ku górze, aby uderzyć z impetem w głowę Choi. Może bym się śmiał w innych okolicznościach, wilka z lasu po prostu nie powinno się wywoływać.

—— Jasne dzieci moje kochane, Mingi... Mógłbyś przynieść nóż? Jest tam w szufladzie pod ścianą —— nie ufam jej, za grosz.

Wyboru nie mam, więc wstaję i kieruję się w stronę niewielkiej kolory, od której odrywa się już powoli farba. Ciekawe ile już osób zdążyła na niej złożyć w jakiejś ofierze, pewnie dużo.

—— Eee.. Co tu robi wiatrówka?

.・゜゜・.・。.・゜✭・.・✫・゜・。.

Rozdziałów będzie pewnie tak maksymalnie 40:((

Dodaje i wracam dopiero od babci, pół dnia tam spędziłem, kocham strasznie moja babcie;((

Miłego dnia wam życzę kochani

that's okayOnde as histórias ganham vida. Descobre agora