part thirty-three

399 29 5
                                    

—— Zostawcie mnie! —— wydarł się Seonghwa, biegnąc przed siebie jak najszybciej tylko mógł. Zaraz za nim ruszyła cała reszta z Wooyoung'iem i San'em na przedzie. Mieli rozpalić ognisko, a na zapałke najwyraźniej postanowili użyć Park'a... Niektórzy lubią kiełbasę, inni pianki, a kolejni wybierają Hwe.

Ja swoje zadanie wykonałem, nie było wcale takie trudne jak mogłoby się wydawać. Przygotowałem jedzenie do pieczenia oraz poustawiałem leżaki, miałem chwilę dla siebie, dopiero zaczynało się ściemniać.

Podobnie Hongjoong - naostrzył wszystkie kije i rozstawił napoje, wreszcie mogliśmy cieszyć się własnym towarzystwem w akompaniamencie wrzasków Seonghwy, któremu przyszłość przekąski do ogniska najwyraźniej nie odpowiadała.

Ktoś z nas stwierdził, że potrzebna nam integracja, więc skończyliśmy na środku jakiegoś lasu za miastem.

—— Myślisz, że kiedy im się to znudzi? —— parsknąłem, obejmując go w pasie ramionami. Lubiłem naszą różnicę wzrostu, dzięki niej mogłem tak po prostu oprzeć brodę na czubku głowy starszego i tulić go w najlepsze.

—— Mam nadzieję, że nie prędko —— podniósł głowę, psując mi tym samym idealną podpórkę, ale w zamian dostałem buziaka w szczękę. To też może być, nie będę narzekał.

Kim miał rację, ich wrzaski towarzyszyły nam jeszcze przed dobre pół godziny, jak nie więcej. Wszystko trwało tak długo, aż San nie stwierdził, że to zbyt negatywnie wpływa na jego chakry i postanowił wziąć się za układanie drewna na ognisko.

Jeśli wciąż jesteście zainteresowani jego brodą, to z tego co opowiadał mi Yeosang Woo dorzuca mu do jego mieszanki proteinowej środki nasenne i gdy zasypia, to sam go goli, a on podobno wciąż się nie zorientował. Trochę to przerażające, nie jestem pewien czy legalne, ale cholernie z nimi możliwe. Dodatkowo straszy go wciąż swoją babcią, Choi ryczy od tygodnia, że boi się klątwy i chodzi z jakimś kamieniem w gaciach.

Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że będę przyjaźnić się z kamieniarą to bym go wyśmiał...

Cóż, teraz mam ochotę wyśmiać sam siebie.

—— Co ty odpierdalasz? —— wtrącił się Jongho, gdy San wyciągnął z kieszeni jakiś worek piasku wymieszanego z chuj wie czym... Możliwe, że trawką. Nie zdziwię się, jeśli to próba znarkotyzowania nas oraz połowy lasu. Wsypał to szybko pomiędzy ustawione w kółku z kamieni drewno.

—— Twoje wewnętrzne oko jest zamknięte, a twój umysł zbyt przyćmiony, żeby zrozumieć —— prychnął na niego z pogardą i znowu tam coś wrzucił.

—— Czy on właśnie nazwał mnie debilem?

—— Prawdopodobnie —— przytaknął mu Yunho, wychylając się zza książki.

—— Brakuje mu tylko jakieś harmonijki zrobionej z kawałka patyka...

—— Co ty tam pierdolisz pod nosem, synek? —— zmarszczył brwi Choi i zza swojego auta przyniósł spory bęben.

No tak, mogłem się tego spodziewać.

—— Nie zwracaj na to uwagi
—— westchnął mój kochany chłopak i podszedł do mnie spowrotem z paczką chrupek kukurydzianych w ręku. Ostatnio jadł je ciągle, kilka dni temu dosłownie wyrzucił mnie w nocy na stację na drugi koniec miasta, bez chrupek nie chciał mnie wpuścić do mieszkania, a spanie na wycieraczce mi się nie widzi. Zwłaszcza, że sąsiad wciąż szuka tego, kto wyrzucił mu lubrykant i prezerwatywę na balkon.
—— Idziemy się przejść? —— spytał z tym swoim słodkim uśmiechem na twarzy, zawsze mnie nim rozczulał i nigdy nie potrafiłem mu tak odmówić, więc jedynie skinąłem głową.

—— A jak zje nas niedźwiedź? —— spytałem, kiedy tylko zaczęliśmy się oddalać. On wciąż jadł chrupki.

—— Prędzej zje nas jeden z tych demonów, które opętały Sana —— mruknął trochę ignorancko, ścisnął moją dłoń.

Im dłużej szliśmy i im bardziej zagłębialiśmy się w las, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że brakowało mi jego towarzystwa. Na głos tego nie przyznam, ale wy możecie wiedzieć.

Cały swój wolny czas spędzaliśmy razem z bandą idiotów, zwaną naszymi przyjaciółmi. To nie był już tylko Mingi i Hongjoong, ale Seonghwa, Yeosang, Yunho, Jongho, Mingi, San, Hongjoong i Wooyoung... Chyba nikogo nie pominąłem, nieważne.

Dobrze było mi patrzeć na Kima i jego postać opatuloną ciepłą poświatą zachodzącego Słońca, wpierdalającego w najlepsze kukurydziane chrupki z napisem: dla dzieci.

—— Powinniśmy spędzać więcej czasu razem —— wypaliłem, przerywając tylko ciszę między nami.

—— A nie spędzamy? —— wymamrotał z pełnymi policzkami. Zatrzymał nas przy jakimś głazie, oparł się o jego plecami i podniósł na mnie wzrok, jednocześnie dając mi kolejnego buziaka, gdy się przysunąłem.

—— Spędzamy, ale tak wiesz... Sam na sam, a nie z nimi —— skrzywiłem się trochę, żeby moment później kolejny raz objąć go w talii. —— Trochę tęsknię za tym, nie musimy przecież zawsze wszędzie wychodzić z nimi.. Tak randki nie wyglądają.

—— Randki? Na randkę to ty mnie najpierw musisz zaprosić, Song debilu.

—— A nie zapraszałem?

—— "Zamówiłem kebaba" to nie synonim do "Pójdziesz ze mną na randkę?".

.・゜゜・.・。.・゜✭・.・✫・゜・。.

It's meee
Mam nadzieję, że tak długo nie czekaliście, ale w tygodniu jakoś nie miałem kiedyś się za to wziąć.

Zwłaszcza, że moje życie znowu wiruje, ale się trzymam!

Jak po cb stray kids mordeczki?
Co u was?

Miłej nocy!!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 18, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

that's okayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz