part eleven

710 60 29
                                    

Dziękuję za naprawienie mi biurka, sam bym nie dał rady!
Kocham cię~

Nawet nie wiesz jak wkurwiają
mnie te Twoje zasrane kubki,
które zostawiasz
w s z ę d z i e.
Kocham cię~

Pamiętasz to, idioto?
Wyjebaliśmy się do tej fontanny, byłeś chory.. Ja zresztą też.
Kocham cię~

Nie musisz wmawiać moim starym,
Że jesteś moim sponsorem
i tak nie uwierzą, za szpetny
masz ryj, a ja za dobry gust.
Kocham cię~

Ta bluza, którą mi dałeś jest
serio przeurocza.. (*´꒳'*)
Kocham cię~

Dziękuję, że mogłem się uśmiechnąć,
nie wiesz nawet ile to
dla mnie znaczy.
Kocham cię..?

.・゜゜・.・。.・゜✭・.・✫・゜・。.

Zostawiłem album w pudełko, znowu wpychając je pod komodę, tam gdzie to znalazłem.

Zaczynałem z niewiadomych przyczyn żałować tego, po co to wszystko?

To były nawet miłe słowa, ale no homo bro, zwykłe przyjacielskie wyznania, Hong czasami był taki bardziej atencyjny i musiał się przytulić, a że jak to argumentował, Wooyounga nie dotknie, bo chuj wie co robi z San'em, musi przytulić mnie, a jak się odezwę to skończę zawieszony chujem do góry nad kominkiem. Mi to raczej obojętne, jest tak mały, że nawet go nie zauważam, więc gdy położy się na mnie to nie widzę problemu. Zresztą wolę jak mnie gniecie, niż gdyby miał płakać i źle się czuć, a bliskość drugiego człowieka podobno pomaga.

Ja też go kochałem, był w końcu moim przyjacielem, przez pewien okres w życiu był jedyną osobą, której mogłem zaufać i powiedzieć cokolwiek. Nadal jest dla mnie ważny, to dlatego chyba tak gdzieś trochę żal mi, że nie możemy się pogodzić.

Nie chce stracić kumpla, kto wtedy będzie pisał mi takie frajerskie wyznania w albumie, o którym szczerze zapomniałem?

No na pewno nie San, go jeszcze by Woo zakurwił, że mi seks znowu proponuje, a ja jakby lubię moje życie.

Lepiej będzie jeśli to zostanie tam i zapomnę o tego istnieniu, jeszcze dostanę niewytłumaczalnych wyrzutów sumienia za nic, a nie mam ochoty obwiniać się za coś czego nie zrobiłem. Zresztą, kumple jak to kumple - kłócą się, nie jestem jak jakaś laska i nie będę mu dupska obrabiał z cholera wie kim.

Zawędrowałem więc do kuchni, a na blacie ku mojemu zdziwieniu znalazłem talerzyk z kawałkiem ciastka czekoladowego i karteczkę z napisem "Smacznego". Od Hongjoong, to jego ciasto czekoladowe, którym nigdy nie chciał się podzielić, chociaż uwielbiałem je prawie tak jak on.

Z satysfakcją chwyciłam łyżeczke, zabierając się za pochłanianie kakaowej masy, nie przejmując się tym, czy się ubrudzę czy jednak nie.

Chyba, że wjebał mi tam jakąś truciznę i teraz będzie czekał aż umrę, żeby sprzedać mnie na wolnym rynku za 25 tysięcy dolarów, tak jak Korwin radzi, a jak Korwin radzi, to się tak robi. Przecież będzie miał już wtedy.. 0.0013539571429 sasina, no troszkę brakuje, ale jakby tak sprzedać jeszcze Wooyounga.. Może coś tam będzie z niego. Tak się robi przedsiębiorstwa, drodzy państwo!

Wepchnąłem sobie do buzi kolejną porcję ciemnego kremu, gdy drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem, powodując mój częściowy zawał.

Miałem już pewien odruch i chciałem drzeć się na Yunho, że istnieje coś takiego jak pukanie do drzwi, ale jednak.. Niestety..

—— Mingi, cukiereczku! —— pisnęła kobieta, wchodząc do kuchni, a ten charakterystyczny stukot jej niewielkich obcasów przyprawił mnie o dreszcze. Odstawiłem ciasto na blat, przełykając wszystko i siląc się na uśmiech. Podszedł do mnie, przytulając mnie jak jakiś jebany Hulk, tylko wersja mini z chustą na głowie.

—— Dzień dobry —— mruknąłem, starając się nie zwymiotować własnych wnętrzności. —— Hong jest w pokoju —— wydusiłem, gdy powoli zaczynało brakować mi tlenu. Czy to jego zemsta? Nasłał na mnie matkę?

—— Wiem, wiem, ptysiu ty mój - zaśmiała się, puszczając mnie wreszcie z tego uścisku pytona. —— Mam do ciebie wielką prośbę, skarbeńku.. Bo ty taki wysoki, silny chłopaczek, a ja no widzisz. I stara, i do niczego się nie nadaję. Przyniesiesz mi walizki z auta? Dziękuję ci bardzo! - wepchnęła mu kluczyki do dłoni, nim przyswoiłem do siebie to co mówi.

Otworzyłem szerzej oczy, dopiero teraz rozumiejąc o co jej chodziło. Zacisnąłem dłoń na kluczykach, patrząc na nie i drzwi, w których przed chwilą zniknęła pani Kim.

Przełknąłem głośno ślinę, szybkim krokiem udając się do wyjścia z mieszkania. Zbiegłem po schodach, otwierając bagażnik stojącego na parkingu przy bloku żółty Fiat, należący do niej.

—— Za jakie kurwa grzechy? —— jęknąłem zrezygnowany, widząc ilość bagaży, które przywiozła, a to znaczy tylko jedno... Zostaje na dłużej.

Umrę.

Matko Boska G-Dragonowska.. Miej mnie w opiece.

•🪐•🪐•🪐•

No to co? Pomęczymy trochę Song'a?

Serio się rozkręcam.. Trzy rozdziały dodałam w tym tygodniu, wow.

Standardowe pytanka, lubię czytać wasze komentarze i odpowiedzi, więc troszkę tym pomęczę heh

Co u was? Jak samopoczucia?

that's okayWhere stories live. Discover now