14

923 102 25
                                    

-nie Myślałem o tym...

-parę lat temu alfy miały lepsze warunki do nauki niż omegi nawet jeśli byłeś biedny -prychnął-mieliście.... a kurwa nigdy nikt z was z tego nie korzystał, jebać was-pokazał mu środkowy palec-dobra, czyli twojego starego ja zabiłem twój brat nie żyje a matka?-uniósł brew patrząc na niego

-nie chce o tym mówić...

-pewnie też zdechła co?-popatrzył na niego uważnie, ale gdy alfa nie odpowiedział on głośno odkrząknął -te... jak coś mówię to masz mi odpowiadać bo mój dobry humor może się szybko skończyć wiesz ?-czekał chwilę jak ten coś mu odpowie każdy na jego miejscu byłby ciekaw o to. Gdy już skrzywił się i chciał podnieść głos Kiri odpowiedział

-ona...była omegą bez nazwiska-mruknął cicho i popatrzył przed siebie akurat w stronę małego okna-zmarła przed tą całą wojną przez chorobę, którą się od kogoś zaraziła tam...-przymknął oczy na chwilę

-więc... dlatego masz nazwisko tego skurwiela -mruknął zamyślony-w sumie mnie to zastanawiało czemu jesteś jego bękartem i masz jego nazwisko-wzruszył ramionami

Omega niemająca nazwiska...tak mówiono na omegi, które pracowały i zarabiały swoim ciałem. Oczywiście też były alfy bez nazwiska, ale to bardziej rzadkość. Jednak tak były nazywane dziwki. Po prostu było ładniej powiedzieć omega bez nazwiska niż dziwka. Dzieci takich omeg czy alf dostawały nazwisko drugiego rodzica. Ale jeśli nie było wiadome kto był owym rodzicem to....toooooo no dobra nie wiem co! To nie jest przemyślane, ale to nieważne.

No i bakugo przez chwilę umilkł, ale tak samo jak Kiri który nie chciał już mówić nic o swojej rodzinie.

Dobra teraz zajmiemy się jeszcze inną rzeczą. Każdy już z was pewnie wie, dlaczego Kiri ma taki nieprzyjemny zapach i że ten zapach kiedyś miał inny. Ale po co jest mieć taki zapach co?
Tu chodzi o przeznaczonego. Omega/alfa może znaleźć taką osobę po zapachu feromonów. Po prostu gdy do siebie pasują i tworzą razem przyjemny zapach są sobie przeznaczeni. Oczywiście Kirishima już nigdy nie odnajdzie swojej przeznaczonej omegi dlatego, że do zapachu stęchlizny co może pasować? Chyba coś, co jeszcze bardziej śmierdzi.
Ale co możemy powiedzieć o zapachu bakugo?
On pachniał jak... pomidory...albo jak taki ostry keczap. Jak dla omegi był to strasznie dziwny zapach zazwyczaj to one mają spokojny łagodny i słodki zapach. Ale teraz wracajmy już do akcji tam

W pokoju zaczęło nagle mocno pachnieć pomidorami czy tym keczupem. Alfa zaciągnął się zapachem tego produktu i popatrzył w tamtą stronę jak się okazało co dla niego było dziwne zapach pochodził od bakugo. Wyprostował się i oblizał popękane wargi

- to jest..fajny..zapach -mruknął-zawsze lubiłem jeść dzika z pomidorami~ aż ślinka cieknie -zaśmiał się

-jakie kurwa pomidory gdzie ty kurwa czujesz..-zagryzł warge-...ja pierdole...-wstał szybko

-tooo...jest twój zapach? -zaczął wąchać, ale usłyszał warknięcie

-jeb się -warknął-jeśli spróbujesz wyjść zabije cię, a twój łeb zamarynuje i postawię sobie go w słoiku na szafce! -W szybkim tempie wyszedł z pokoju alfy trzaskając drzwiami, po czym je zamknął

****

W tym czasie w lecznicy deku zajmował się swoim od niedawna częstym gościem. Przysunął się bliżej, a rękę położył na jego klatce piersiowej tak by jemu było wygodnie, ale też i Alfie. Zagryzł lekko wargę próbując zignorować wzrok alfy, który takim przyglądaniem się go trochę dekoncentrował. Westchnął głośniej, a gdy ręka mu zadrżała on na chwilę przestał robić co właśnie robił. Przetarł czoło z potu, przez który kosmyk włosów mu się przykleił do czoła. Podniósł wzrok i popatrzył na Todo swoimi zielonymi oczami.

-Midoriya.... jeśli już nie możesz możemy zrobić sobie przerwę-popatrzył na omegę

-dam radę.. tylko to jest duże-mruknął patrząc na to

-wiem... Przepraszam Midoriya -mruknął patrząc przepraszającym wzrokiem

-nie...ty nie masz za co przepraszać to nie twoja wina, że to jest aż tak duże...zaraz skończę

-na pewno nie chcesz odpocząć? wyglądasz na zmęczonego-patrzył na niego zmartwionym wzrokiem a omega westchnął kolejny raz

-Todoroki-kun... miałem dziś sporo pacjentów nawet przyjmowałem poród -popatrzył na niego-tak, jestem zmęczony, ale nie mogę cię zostawić z tak dużą raną. Kończę już ją zszywać. -mruknął i znów wrócił do pracy skupiony na sto procent.

-nie chciałem ci wcale dokładać więcej pracy sobą...wybacz mi

-nic się nie stało po prostu nie dawaj się już zranić tak żadnej omedze. To że jesteś bezpańskim alfą nie znaczy, że masz być podmiotem. Prawie codziennie do mnie przychodzisz z ranami...zaczynam się o ciebie martwić-popatrzył na niego-ale to nie tak, że nie martwię się o innych pacjentów po prostu...ciebie już zna trochę...no i już skończyłem-mruknął powoli kończąc zaszywać

-rozumiem Midoryia i dziękuje -uśmiechnął się

///

DOMINAWhere stories live. Discover now