25

844 102 28
                                    

-a właśnie, że możemy!-wrzasnął głośno i chciał zabić go, po prostu wbijając siekierę mu w głowę. Jednak jego omega mu na to nie pozwoliła, jego ręce same się poruszyły i rzuciły siekierę w drugą stronę. Jak najdalej od alfy czyli dokładnie to w materac łóżka.

-bakugo...-popatrzył na niego trzymając się za walące serce, a biała serweta padła na ziemię

-nic nie mów!-odsunął się od niego warcząc. Zaczął się rozglądać w lekkiej panice, bo właśnie został bez żadnej broni. A to mogło przecież zagrażać jego dziecku. Bo pamiętajmy, że Bakugo nie zaatakował Kirishimy tylko dlatego, że był wściekły, ale dlatego też że by obronić swojego szczeniaka, bo obawiał się, że i tym razem zostanie on mu brutalnie odebrany. Kirishima przetarł krew z czoła i trochę z oka gdzie popłynęła stróżka krwi. Popatrzył na niego biorąc jednak z ziemi tą haftowaną serwetę, przyłożył ją do rany tamując nią małe krwawienie.

-nadal...nie wiem, o co ci chodzi..-popatrzył na niego jednym okiem, a omega zaciskał pięści

-nie... masz prawa się do mnie zbliżać!-krzyknął pokazując na niego palcem -zabije cię jeśli się zbliżysz!-zacisnął wargi

-bo..?-odłożył materiał, który był w krwi i wstał z ziemi, ale dostał od razu mocnego kopa w brzuch od omegi. Zacisnął oczy łapiąc się za brzuch znów będąc na ziemi.

-bo ci nie ufam i nie pozwolę ci zbliżyć się do dziecka -mruknął nieprzyjemnym tonem i szybko ruszył do drzwi, zanim ten w ogóle się zorientował, że on mówi mu właśnie o ciąży. Zatrzasnął mocno dębowe drzwi które aż dziwnie zaskrzypiały, po czym szybko je zamknął dużym kluczem. Aby alfa nie mógł pójść za nim. Szybko poszedł do swojego pokoju, który był na końcu tego korytarza, daleko od alfy. Gdy już tam był odetchnął widząc, że Izuku poszedł sobie, a on został sam..sam z dzieckiem, które teraz musiał chronić przed...alfami. przesunął małą szafę, by zablokować swoje drzwi. Od razu po tym podbiegł do okna, które otworzył je na rozcież i z całej siły cisnął kluczem od pokoju Eijiro. Klucz poleciał aż do małego oczka wodnego w ogrodzie z głośnym plum. Wystraszone w nim ryby pouciekały od nowej rzeczy a on zasłonił grubymi zasłonami okno po tym jak je zamknął. Podszedł do łóżka i położył się na nim kładąc ręce na brzuch-bezpieczni..-szepnął cicho- już bezpieczni- położył się na boczku obejmując brzuszek.

///

DOMINAWhere stories live. Discover now