17

937 103 8
                                    

-zaczęło się to dawno temu gdy jeszcze byliśmy młodzi. To były jeszcze czasy w naszej wataszy gdzie omegi były traktowane jak zabawki rzeczy, a nasz wtedy obecny władca miał to gdzieś...

-dobrze...ale co takiego się stało? Alfa go zostawił?

-gorzej...-mruknął cicho i westchnął położył rękę na brzuchu-wszystko zaczęło się od trzech Alf i mojej ciąży...-szybko zabrał rękę, a alfa popatrzył na niego w lekkim szoku

*Wspomnienia*

Pogoda była ładna. Wieczór był śliczny niebo z każdą minutą robiło się ciemniejsze, a na ciemnym niebie pojawiały się białe światełka zwane gwiazdami. Pot i łzy spływały obojgu z twarzy, a bose nogi kaleczyły się o różne rzeczy rosnące lub będące tam na trawie. Blondyn na trzęsących się nogach ciągnął za sobą zielonowłosego omegę. Przyspieszył jeszcze bardziej. Ich ubiór już dawno nie wyglądał prawidłowo. Był pognieciony ubrany byle jak na szybko. Izuku nie powstrzymywał łez a do spoconego czoła przykleiło mu się parę kosmyków włosów. Nikt ich nie gonił, a jednak uciekali przez las do domu. Tam, gdzie było bezpiecznie.

****
Kolejny raz obudził się z  krzykiem w nocy. Pot z czoła mu spłynął, a przez otwarte okno zawiał wiatr, który rozwiał jego blond włosy. Przetarł szybko twarz z łez i podszedł do okna i szybko je zamknął. Potem usiadł na łóżku i zacisnął oczy podkulając nogi. Usłyszał pukanie, ale nie zmienił pozycji

-kacchan...znów miałeś zły sen?-mruknął cicho Izuku. Ubrany był w swoją zieloną piżamę włosy miał strasznie roztrzepane. On sam był strasznie blady mu też nie spało się za dobrze. Podszedł do niego i usiadł przy nim

-znów mi się to... śniło-zacisnął ręce na swoich włosach-nie mogę spać z myślą, że oni mają rodziny! I teraz normalnie z nimi żyją! j-jak nas..!

-kacchan... dobrze wiesz, że nic z tym nie zrobimy..-spuścił głowę w dół- może ci zaparzę ziółka?-wstał z jego łóżka jednak zrobiło mu się niedobrze. Poczuł, że wszystko co zjadł chciało wyjść na zewnątrz. Jedynym pojemnikiem gdzie mógł zwymiotować była pusta donica w roku pokoju bakugo. No i też tak zrobił.

-ej..-wstał z łóżka i popatrzył na niego -....co ty zżarłeś-skrzywił się z obrzydzenia, które ostatnio to ciągle czuł. Jednak gdy podszedł zobaczył, że jego przyjaciel trzyma rękę na brzuchu ciągle wymiotując. Blondyn połączył sobie kropeczki. W końcu głupi to nie był. -nie...nie mów, że ty...

-...ja...tak kacchan jestem w ciąży-zacisnął oczy czując, że ten zaraz na niego nawrzeszczy. No i wcale się nie mylił

-i teraz mi to mówisz?! Takie rzeczy?! Ty jebany...kurwa! Trzeba się tego pozbyć, póki obok dziecka jeszcze nawet nie stało!-złapał go za ramiona gdy tylko tamten skoczył robić swoje i otarł usta.

-... mówisz, że muszę się pozbyć... dziecka?-popatrzył na niego będąc w szoku

-no Oczywiście! Kurwa no chyba nie chcesz urodzić dziecka jakiś jebanych alf-zasyczał lekko zaciskając ręce na jego ramionach. Ciężarny popatrzył na niego innym wzrokiem i położył ręce na brzuchu patrząc na niego -...pojebało cię...no pojebało cię! -odsunął się od niego-KURWA! NIE CHCE WIDZIEĆ BĘKARTA ŻADNEGO Z NICH NA OCZY! NAWET JEŚLI TO TWÓJ SZCZENIAK!- wrzasnął i szybko złapał go za koszulę podniósł do góry, a Izuku się po prostu przestraszył bakugo, który był agresywny, ale nie aż tak i to w stosunku do niego.

-właśnie kacchan! To będzie moje dziecko! Nikogo innego!-popatrzył na niego-na pewno nie dowie się nigdy kto jest jego ojcem i wychowam go na dobre dziecko. Nie będzie taki jak osoby,  które nas skrzywdziły!-próbował się odsunąć

-boże! Chłopcy! Co wy tu robicie?! Nie bijcie się!-matka Izuku wbiegła do pokoju i ich rozdzieliła. Bakugo, który już nie trzymał deku pokazał im obu drzwi

-WYNOSIĆ SIĘ!

****

Zasłonił usta. Poczuł dziwne dreszcze i zacisnął pięść. Popatrzył na matkę Izuku, która wyszła z pokoju swojego syna z płaczem. Szybko do niej podbiegł i popatrzył na nią.
-mów do cholery co z nim i jego bachorem!-wrzasnął zmartwiony tym, że parę godzin temu nastąpiło krwawienie i bóle u ciężarnego.

-..o..on... poronił-mruknęła cicho i załamana odeszła po leki, które powinna podać izuku by się uspokoił.

-jasna cholera...-przetarł twarz -ale....może i tak lepiej-mruknął patrząc na drzwi gdzie było słychać potężny szloch-nie chce mieć z tymi alfami nic wspólnego - odszedł w inną stronę.

***

-... kacchan nie zauważyłeś...że dosyć trochę przytyłeś?-zapytał Izuku patrząc na omegę siedzącą sobie na drewnianej huśtawce w ogrodzie

-he?! Masz jakiś problem?! -zmarszczył brwi gryząc jabłko-kazałem ci byś mi dał coś na żołądek! Mam dość latania do kibla i z powrotem

-kacchan...ale ja chyba już wiem co ci jest -szepnął cicho

-.... wydaję mi się, ale chyba jesteś już...w trzecim miesiącu ciąży-popatrzył na niego a bakugo szerzej otworzył oczy kaszląc i wypluwając kawałek jabłka

-pojebało! Nie jestem w żadnej ciąży! Nie...nie mogę być!-krzyknął patrząc na niego a po chwili rzucając w jego głowę ugryzionym jabłkiem

-ale chyba jesteś...chodź zrobię ci badania -złapał go za rękę i pociągnął za sobą

***

-maaamo! Kacchan znów mi ukradł materac kołdrę i poduszki!-krzyknął Izuku widząc swój splądrowany pokój

-Izuku Katsuki jest w ciąży...musisz zrozumieć, że on...ją specyficznie przechodzi

Duży blond wilk właśnie się w najlepsze wylegiwał na ukradzionym materacu. Przekręcił się na drugi bok chodź podczas już czwartego miesiąca było mu trudniej to zrobić.  Ciężarny wstał. Podłogi nie było widać wszędzie walały się koce poduszki czy inne rzeczy omega ubił sobie wręcz gniazdo. Podszedł do jednej kryjówki i wyciągnął spod rzeczy martwego królika, które mimo ciąży sam rano upolował. Poszedł na materac Izuku i zaczął go sobie tam rozszarpywać mając gdzieś to, że materac nasiąka krwią zwierzaka.
Po zjedzeniu królika zabrał się za delikatne wylizywanie swojego brzucha. O tak. Omega w miesiąc, a nawet krócej zdążył pokochać TYLKO SWOJE dziecko.

****

- my się już chyba znamy-usłyszał znajomy głos. Gdy się odwrócił koszyk mu upadł na ziemię a on ręką zasłonił swój brzuch. Widząc trzy alfy. Jeden z nich...był ojcem ale żaden z nich nie chciało bękarta.
Bakugo nie udało się obronić swojego dziecka, które nie przeżyło. Ciężarnych, mimo że w wiosce powinno się ich najbardziej szanować w końcu dziecko to przyszłość watahy... ciężarny został brutalnie pobity i skopany w wyniku czego stracił swoje dziecko, które nie przeżyło alfy były zadowolone.... zadowolone były dopóki bakugo nie pozbierał się i nie wywołał wojny okrutnie zabijając ich pierwszych

///

DOMINAUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum