43

296 40 2
                                    

Bety podeszły do nich po chwili stania przy drzwiach garderoby. Omegi cicho odkrząknęły, po czym zmarszczyły brwi gdy tamci nadal nie ruszyli się w ich stronę, by wykonać swój obowiązek. Bo to był ich obowiązek! Musieli ich przebrać jak tego sobie życzyli!

Jednak teraz na chwilę się cofniemy do początku tego dnia, a może nawet wcześniej. Była godzina piąta rano. Na podwórku świeciły jeszcze latarnie, w których dając blask paliły się odpowiednie do tego świece. Słońce powoli zaczęło budzić się do życia a wysoki czarnowłosy alfa marszczył powoli brwi bijąc się już ręką w czoło.

-Jeszcze raz...ale dobrze mnie wysłuchaj-popatrzył na rudowłosego -TY.NIE.MOŻESZ.PODEJŚĆ.DO.NIEGO.I.MÓWIĆ.KIM JESTEŚ-mówił wolno by jego niepełnosprawny przyjaciel mógł zrozumieć to dokładnie i dobrze

-"ale dlaczego nie mogę? Ja chce.."-zaczął migać przyjacielowi, ale ten złapał go za ręce by już ten nic nie "mówił"

-Bo nasza misja...polega na tym, że teraz będziesz udawał, że się nie znacie. Od teraz jesteś służącym w rezydencji dominy i jesteśmy betami -popatrzył na niego tłumacząc mu plan. Przekręcił jego dłoń i położył na niej mu woreczek z proszkiem w środku.-To zamaskuje nasze zapachy nie zgub, bo było drogie -popatrzył na niego a ten pokiwał głową, że rozumie

-"ale jak ty chcesz zostać służącymi, którzy będą tak blisko rodziny?"-pochylił głowę w bok zakładając na nadgarstek sznurka od woreczka z proszkiem

-mam swoje umiejętności -położył ręce na swoich biodrach patrząc na niego, ale widząc wzrok rudowłosego alfy dodał -dzięki pewnym znajomościom naszego kolegi udało mi się wysłać osobistą służkę bliźniaków dominy na wakacje na...bardzo długo

-"nie żyje?"-dopytał się go chcąc wiedzieć, czy ten po prostu zaplanował jakieś morderstwo bez poinformowania go o takim ruchu. Nie lubił dowiadywać się ostatni, ale kto lubił?

-nie...no co ty...morderstwa to nasz plan D -mruknął do niego wyciągając z worka chustę, którą ukradł ze sznurka na pranie jakiejś babci

-" ale my właśnie realizujemy plan C.."-zmarszczył brwi gdy ten zaczął mu na głowie wiązać chustę

-to miejmy nadzieje, że on wypali -zaśmiał się i z worka jeszcze wyciągnął komplet idealnych stroi -Zaknerin nie zbliżaj się do tego omegi, nasz plan musi wypalić jeśli dobrze pójdzie to już za parę dni...zostanę alfą stada-mruknął nagle dumnie wypinając pierś a wiatr rozwiał jego włosy. Ale tę dziwną scenę przerwało mu klaskanie rudego, który w połowie zdjął już swoje spodnie, by się przebrać -...no i zepsułeś...-machnął ręką z resztą nieważne -wywrócił oczami i sam wziął swój uniform lokaja pracującego w zamku Bakugo.

******

-Tak to my-mruknął kładąc rękę na swoim policzku patrząc na drobną omegę, który patrzył na nich nieufnie -jesteśmy jej kuzynami i będziemy ją zastępować do czasu aż nie wróci od swojej matki. Nasza ciotka jest bardzo chora -mruknął do niego

-Uwaga! Zaraz będzie ósma! Książęta wstają! Gdzie...-w panice wbiegła osoba do pomieszczenia dla pokojówek i innych lokali. Rudowłosy alfa podniósł rękę do góry, że chodzi o nich a wtedy szybko w ręce dostali mięciutkie ręczniki

-jeden wasz zły ruch i każdy z nas będzie mieć przejebane od dominy...nie róbcie nic głupiego nowi -popatrzył na nich ciągle bez zaufania-idźcie przygotować wszystko-pokazał na wózek

*******

Weszli do środka sypialni rodzeństwa. Oczywiście Niemy od razu podszedł do łóżka i z uśmiechem na twarzy przyglądał się Hato. Jakimś sposobem odróżniał ich co czasem było wyzwaniem dla osób, które na co dzień z nimi mieszkały. Usiadł na łóżku i pogłaskał go po policzku zachwycając się jego gładkością. Miał on taką delikatną skórę. Zaczął się zniżać do niego powoli by zaraz swoimi lekko popękanymi od podgryzania wargami musnąć blady poliś omegi

-...przestań-warknął cicho gdy odstawił wózek na wygodne dla niego miejsce -normalnie ich obudź -pokazał też i na drugiego omegę a ten z grymasem zaczął szturchać jednego, a tego bliżej siebie głaskał po ramieniu

-dzień dobry wam - Postanowił się odezwać po tym jak zobaczył, że ten drugi książę się zaczyna przebudzać. Patrzył jak powoli otwiera oczy, a potem jeszcze dłonią przeciera je zaspany i jeszcze nie kontaktujący, jednak nie było to za długo.

-dlaczego firanki jeszcze nieodsłonięte, a okno nieuchylone? Trzeba tu przewietrzyć-od razu się przyczepił do nich co temu naprawdę się nie spodobało, ale jakoś udało mu się nie pokazać, że nie lubi takiego zachowania.-a ty ....czemu ty dotykasz mojego brata- Na początku nie wiedział jak wytłumaczyć zachowanie swojego przyjaciela. Chciał to przemilczeć, ale gdy zauważył zbyt duży grymas na twarzy blondyna jedynie przeprosił za to i odciągał rudego od budzącej się drugiej omegi.

-gdybyś pół nocy nie spędził w bibliotece to byś wyspał się -po tym jak zrobił co tamci chcieli i posłuchał bezsensownego gadania o tym, że woda jest taka, a nie inna na chwilę się wyłączył i ogarną, że ten gada do niego dopiero gdy drugi "służący" niezauważalnie go szturchnął kolanem -czemu jeszcze stoicie tu? Wejdźcie do garderoby i znajdźcie nam ubranie-mruknął-jaki kolor dziś?- to już było do jego brata. Zaczęli gadać o kolorze ubrania, a potem ci weszli do środka garderoby wiedząc już jakiego koloru mają szukać.

-...ile ubrań-zmarszczył brwi gdy zobaczył wielką szafę ciuchów, w której dało się zgubić. Ubrania były pogrupowane kolorystycznie jak i też okazyjnie

-"bardziej ile zapachów!"-zamigał energicznie patrząc na niego wbiegając szybko w jeden wieszak zaciągając się zapachami omegi

-....tsch gdybyś nie był dla mnie prawie jak brat powiedziałbym ci coś -pokręcił głową omijając tego zboczeńca, który nawet wąchał bieliznę ukochanej omegi. Z sześć minut zajęło mu wybranie czegoś z odcieniami bieli. -wstawaj -podszedł do niego i podciągnął go za kołnierz wyciągając z jego kieszeni kamizelki ukradzioną bieliznę, którą teraz on zabrałby ale by dać spadkobiercom. Pokazali im wybór jednego i gdy ci szybko się zgodzili chciał podejść, by zwyczajnie już dać im to ale...omegi przecież miały inne plany

-chyba nie wiecie co robić?-Hato popatrzył na nich krzyżując ręce na piersi

-dziś się nie chcemy sami ubierać więc wy zrobicie to za nas -mruknął -idealnie, bo jest was dwójka -mruknął jednocześnie z bratem podnosząc ręce do góry by tam ci zdjęli z nich piżamy

Pierwszy do łóżka podszedł Zaknerin. Oczywiście, że wybrał ubranie swojego ukochanego. Oczy delikatnie mu lśniły na myśl o tym, że zaraz może popatrzyć sobie na jego ciało czy też za zgodą go podotykać jak już było wiadome był takim....delikatnymmmm zboczeńcem. Ale jak się kocha kogoś to kocha się też nie tylko charakter ale i też ciałko również. Obydwoje stanęli przed nimi i złapali za końcówki od ich piżam by zaraz pociągnąć je do góry. Jednemu wyszło drugiemu już było gorzej.

-AŁA!-krzyknął Neo gdy czarnowłosy za mocno zdjął z niego koszule -CO TY WYRABIASZ!? NIE WIESZ, ŻE NIE MOŻNA TAK SZARPAĆ!? -pod wpływem emocji kopnął lekko służącego w kolanko Co normalnie raczej nie miało by miejsca.

-kto cię w ogóle zatrudnił jako służących -zmarszczył brwi patrząc do tyłu na służącego, który przepraszał jego brata. Poczuł, że musi bronić braciszka przed nie doświadczonym w ubieraniu kogoś służącym. "Jego" natomiast poradził sobie z tym zadaniem wręcz można powiedzieć, że idealnie. Gdy Hato był odwrócony głową ten gapił się mu na biust z nieprzyzwoitymi myślami, na jego szczęście nikt się o tym nie dowiedział. Po małej kłótni wrócili już do reszty ubierania. Trwało to dosyć długo i dużo krzyku i przekleństw wyszło z ust jednego, ale też trochę drugiego. Czterdzieści minut po czasie omegi zeszły na śniadanie zostawiając ich w swoim pokoju. Jednak oni nie zaczęli sprzątać jak mieli tylko jeden położył się na łóżku wdychając zapach a drugi zaczął przeszukiwać szafki omeg chcąc coś znaleźć.

///

DOMINAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz