22

735 93 14
                                    

Wróćmy może trochę do tododeku skoro u Kiribaku jest jak na razie dobrze, a więc kolorowo włosy alfa był nadal stałym pacjentem Izuku. Co tak w ogóle to omegę bardzo martwiło. W sumie to się trochę zaprzyjaźnili przez to. Omega zawsze po skończonych dyżurach przychodził do jego pokoju, by z nim porozmawiać o wszystkim i niczym. Dowiedział się tak, że Todoroki nie miał przyjemnego życia w rodzinie, że jego ojciec źle go traktował, mimo że ten był alfą. Oczywiście nie traktował go jak omegi, ale wypierał na nim ogromną presję mówiąc, że jako alfa musi być lepszy i silniejszy od wszystkich i takie tam. Ale to było w dzieciństwie przed osiemnastką alfy, czyli przed wojną uciekł z domu i od tego dnia do niego nie wrócił, mimo że rodzeństwo chętnie by zobaczył. Gdy Izuku zapytał go, dlaczego wtedy uciekł z wioski razem z resztą przyjaciół odpowiadał, że bo tamci tak chcieli a mu było obojętne czy zostać tu, czy uciec do lepszej wioski. Jednak gdy teraz zapytano go czemu znów nie ucieka gdy domina jest teraz bardziej zajęty i nie wychodzi ze swojego pałacu. Za każdym razem odpowiadał, że teraz ma po co tu zostać. Cały czas mówimy o Izu więc on sobie pomyślał, że ten znalazł ukochaną omegę dlatego chce tu zostać, ale jeszcze wtedy nie wiedział, że tu chodzi o niego.

-słucham?-pochylił głowę w bok ze zaskoczenia patrząc na alfę zaskoczony

-no..mówię to co słyszysz Izuku-mruknął Shoto patrząc na niego-chce ci pomóc...w ogóle pomagać jeśli tylko się na to zgodzisz

-j-ja...-mruknął cicho- jestem zaskoczony to takie nie spotykane, żeby alfa chciał być medykiem-Todoroki złapał go za ręce i popatrzył na niego

-chce być blisko ciebie, chce ci pomagać byś miał lżej i chce byś mógł się wysypiać-popatrzył mu w oczy wywołując rumieniec u omegi

-nigdy nie byłem nauczycielem, ale postaram się być jak najlepszym dla ciebie -uśmiechnął się do niego nieśmiało

-dziękuje bardzo Izuku -mruknął zbliżając się do niego lekko muskając jego czerwony policzek

-...a-a-a...le najpierw przerwa..-szepną czerwony ledwo stojąc na nogach, a gdyby alfa go nie złapał spadłby na ziemie

----

Więc jak mamy coś już o Tododeku to wracamy do naszej wybuchowej jeszcze nie ale niedługo kto wie może pary?

Dni szybko leciały, ale nie dla nich. Alfa i domina nawet nie zauważyli jak złapali wspólny język, a w pałacu rozniosło się pomiędzy służbą, a strażnikami duże plotki. Tamtego dnia kiedy razem patrzyli sobie w niebo jeszcze chwilę porozmawiali. Mieli coś wspólnego ze sobą. Oboje stracili rodziców Bakugo obojga, a Kirishima matkę. Rozmawiali o przeszłości jednak szybko domina z tego zrezygnował. Następne dni też umieli przegadać, nawet omega przysnął przy nim. Co było w chuj nie odpowiedzialne. Jakby Kiri nie był Kirim to bakugo już byłby tym drugim słońcem na niebie. Ostatnio przywódca zobaczył, że on jest z nim za blisko...przecież tak nie mogło być. Ludzie wybrali go na dominę dlatego, że stworzył tę rewolucję, że zabił okropnego alfę stada, że obiecał, że teraz alfy będą cierpieć jak omegi. On po prostu nie mógł polubić żadnej alfy! Straciłby respekt i wszyscy mogli by się od niego odwrócić a do tego nie mógł dopuścić bo jak wiadomo omega sama nie jest silna tylko w kupie...chodź baku był takim jednym wyjątkiem. Sam zauważył, że ostatnio za często śmieje się ze słabych i suchych żartów alfy, że za bardzo mu pozwala...Codziennie wieczorem a nawet rano sobie powtarzał te dwa zdania.

"NIE MOGĘ ZACZĄĆ SIĘ TROSZCZYĆ O ALFY...NIE MOGĘ POSYŁAĆ MU UŚMIECHU...TO TYLKO PROBLEM. GDY SIĘ ODWRÓCĘ WBIJE MI NÓŻ W PLECY"

Dzięki takiemu powtarzaniu sobie, że Kirishima udaje takiego miłego i tak naprawdę czeka, by go zabić lub przejąć tak naprawdę to należące do niego ''stanowisko'' które teraz miał Baku, omega był jakoś spokojniejszy.

Był wieczór Kirishima, który przeziębił się przez to, że już było zimno na podwórku leżał w łóżku. Na czole miał zimną nasączoną wodą szmatkę, którą na twarz rzucił mu Bakugo. Dreszcze przechodziły przez jego ciało, a on co jakiś czas kichnął, przez co ścierka spadał mu na oczy z czoła, a lekarz mu ją poprawiał.

-umieram...-szepnął załamany czując skutki dużej gorączki i bólu wszystkich mięśni

-nie umierasz Kirishima-pokręcił głową rozbawiony-trzeba ci zbić tylko gorączkę, bo inaczej naprawdę możesz nam umrzeć

-czyli...umieram-jęknął

-tsh...zamknij sio gówno włosy-warknął patrząc zażenowany na alfę

-dobrze kacchan..-mruknął patrząc na omegę -a więc on się po prostu przeziębił...

-to dobrze...zajebałbym gdyby miał cykl-warknął wściekle opierając się o framugę drzwi. Ile to już miesięcy? Ach tak...sześć miesięcy....tyle Eijiro już tu był.

-właściwie... to ona też mu się zbliża -popatrzył na Bakugo a ten na Kiriego-dlatego potrzebuje on wyzdrowieć przed nią, bo...

-nie będę się nim zajmował -warknął oschle zaciskając pięść patrząc na deku, który patrzył do swojego notesu i coś mamrotał do siebie-to, że daje mu jeść i lepiej go traktuje nie znaczy, że mi na nim zależy -warknął -przeżyje. Nie obchodzi mnie co się z nim stanie. Dla mnie może zdechnąć-zawarczał

-dobrze...kacchan w takim razie poproś kogoś by zbijał mu gorączkę - szepnął -ja będę zbierał się do lecznicy nie wiem, czy zostawienie Todorokiego samego z moją mamą był to dobry pomysł-przymrużył oczy, na co domina prychnął głośno. Chwile stał czekając aż ten sobie pójdzie. Gdy był pewny, że nikogo nie ma już przy komnacie zamknął drzwi wcześniej kolejny raz upewniając się, że na pewno on sobie poszedł

-oi..-spojrzał na Eijiro-wszystkiego najlepszego...czy coś-warknął i coś rzucił w niego. Gdy alfa otworzył oczy zobaczył dobrze wypieczonego i ładnego mufina na swoim brzuchu. Chwile się zastanawiał czy to baku go zrobił, czy piekarz, ale wziął w rękę babeczkę.

-dzięki..-szepnął i kichnął a okład znów zsunął się mu po czole. Na co bakugo prychnął, ale o dziwo podszedł do niego i poprawił mu okład

-jesteś dzieckiem kończącym.... pewien wiek od jutra...tak jak mówiłem wcześniej.. Będziesz dla mnie dorosły...więc się ciesz ostatnim dniem...-chwile na niego nie patrzył, ale potem znów popatrzył i wysyczał z jadem -Eijiro Kirishima...

"NA ŻADNYM ALFIE NIE MOŻE MI ZALEŻEĆ, BO TO TYLKO PROBLEM....TO PROBLEM...TO JEBANY PROBLEM..."

Myślał głośno w swojej głowie patrząc na chorego alfę, który gryzł słodką mufinkę zrobionąprzez Bakugo.

///

DOMINAWhere stories live. Discover now