15

899 107 5
                                    

-przepraszam Todoroki-kun... ale będę musiał jeszcze zaraz iść do innych pacjentów-popatrzył na niego powoli stając na nogi -zaraz muszę zrobić obchód i jeszcze muszę zanieść każdemu pacjentowi posiłek, bo mojej mamy dziś nie ma i niestety jestem sam.

-rozumiem -mruknął-jednak wydaje mi się, że powinieneś odpocząć, bo jeśli tak dalej będziesz robić sam wylądujesz w łóżku jako pacjent-złapał rękę omegi, ale deku szybciutko ją wyrwał

-.. Todoroki-kun... niestety nie mogę zrobić tego -mruknął-zobaczę co z wszystkimi pacjentami, po czym przyjdę do ciebie z ciepłym posiłkiem -odwrócił się tyłem do niego i poszedł do drzwi. Gdy złapał za klamkę odwrócił się znów do niego -proszę prześpij się trochę, zanim nie wrócę-i otworzył drzwi, a przez ułamek sekundy Shoto zobaczył zabandażowany nadgarstek, jednak nim zapytał się omegi o to ten po prostu odszedł zamykając drzwi, przez co on został sam. Przez dobre parę minut Shoto podziwiał swój pokój, w którym był takim gościem częstym, że nawet właściciele lecznicy nie zdążyli zmienić pościeli, w której spał a on już wrócił z kolejną raną. Ściany w pokoju były takie bladoróżowe a podłoga jasna z panelami z dobrego jasnego drewna. Pokój nie był też wcale duży. Mieściło się w nim jedno łóżko, szafka przy łóżku a z drugiej strony szafki miał ścianę z oknem, które było otwarte a firanka lekko bujała się przez wiatr. No i był stolik z dwoma krzesłami by pacjent jeśli może wstać mógł zjeść normalnie posiłek, który mu zostanie przyniesiony. Nawet nie zauważył kiedy po prostu zasnął śpiący. I tak spał nie krótko
Obudzony został przez cicho skrzypiące drzwi, które domagały się już naoliwienia. Gdy otworzył swoje piękne dwukolorowe oczy zobaczył... no sufit w końcu leżał na plecach, bo przez rany raczej nie mógł się przekręcać. Jednak gdy przekręcił lekko głowę w bok to zobaczył Izuku, który nogą zamknął drzwi starając się być cicho. Ręka mu się lekko trzęsła przez to też taca, którą trzymał w rękach. Był po prostu już zmęczony. Miał ponad piętnastu pacjentów, którzy musieli tu zostać na obserwację, do lecznicy przychodzili inni potrzebujący i jeszcze dziś był kilka razy wzywany, by pójść do domów rannych. I już wiecie czemu nikt nie chce się uczyć na lekarza Jego mama oczywiście zawsze mu pomagała. Jednak musiała jechać po specjalne zioła dla Izuku, bo pamiętajmy, że jeszcze on robi sam leki, które podaję czy sprzedaje w wataszy. Ale teraz nie będziemy użalać się nad biednym Deku
-..och Przepraszam, że cię obudziłem-mruknął cicho kładąc na szafkę tackę, która mu przyniósł. Wylał trochę wody z kubka, który był na tacy, ale na szczęście owsianki nie wylał przez trzęsąca się rękę.

-nie obudziłeś miałem lekki sen spokojnie -zaczął się powoli podnosić, ale izu szybko mu pomógł -dam sobie radę, ale dziękuję-uśmiechnął się do niego lekko gdy już wygodnie siedział.

-przyniosłem ci posiłek i wody...co ty robisz?-mruknął i popatrzył na niego zdezorientowany.

-masz ranną dłoń -złapał go za rękę i podwinął jego bluzkę patrząc na jego lekko zakrwawiony bandaż -powiesz mi co się stało?

///

DOMINAWhere stories live. Discover now