45

261 32 5
                                    

Gdy omegi zostały zabrane w zupełnie nieznane inne strony Dan, bo to było imię przywódcy kazał się każdemu rozejść do swojego domu. Alfy nie zajmowały dużego terenu, większość to był las. Przy drzewach w cieniu były przywiązane konie, które piły sobie wodę. Obok nich stał powóz, którym przetransportowali rodzeństwo. Domy tu nie były najlepszą architekturą. Wyglądało jakby oni właściwie to mieszkali we wcześniej opuszczonym małym miasteczku trochę oddalonym od głównego miasta, gdzie miał zamek domina. Hato został zaprowadzony do jednego z domków, który był tymi lepszymi. Przez całą drogę chciał się wyrwać chcąc do brata, ale nie udało mu się to, czuł się taki bezsilny pierwszy raz. Gdy osoba, która była odpowiedzialna za odprowadzenie go do domu otworzyła drzwi poczuł się wyrzucony jak śmieć, bo tak go ten właśnie tam wrzucił. Skulił się na ziemi z bólu po tak pół minucie zaczynając się czołgać pod ścianę. Czuł strach przez to jak nastraszył go ten ciemnoskóry alfa. Był sam to znaczyło, że zaraz ktoś może przyjść i go skrzywdzić. Dwadzieścia minut zajęło mu by odważył się otworzyć zaciśnięte oczy. Uspokoiło go to, że nikogo tu nie było a on był w czymś, co naprawdę przypominało domek...bardzo stary dom. Nie był to ładny... śmierdziało tam wilgocią i starymi meblami. Pierwsze co zauważył to była biała popękana ściana i grzyb na niej. Podłoga była drewniana, ale zimna. Ogółem czuł tu duży chłód ciągnący się od podłogi, na której leżał. Jedynym plusem był tu kominek, taki staro modny dosłownie w jego stylu. Wierzył bardzo, że on działa i że będzie mógł jakoś go odpalić, by zrobić sobie trochę ciepła. Ramieniem potarł policzek, który go bolał przez to, że się uderzył gdy został tu wrzucony. Cicho pociągnął nosem i zaczął się dalej rozglądać, ten dom to jednak była porażka. Nawet pokoje nie miały drzwi! W salonie, w którym był zauważył mały stary ciemny drewniany stolik i tak sobie pasujące do niego krzesła jedno to nawet nie było krzesło, tylko raczej taboret. Później przed drzwiami wejściowymi był niby dywan, który patrząc na to jak brudny był można było się domyśleć, że robił za wycieraczkę bardziej. Obok komina stała sterta jakichś drewienek, tępa siekiera i stara słomiana miotła. Dalej była kiedyś może i zielona kanapa i przy oknie duża szafa, która nawet nie mogła się domknąć. Było tu jedno okno, które jednak było czymś zaklejone by nie przepuszczało zimna w mroźne dni. Kuchnia i łazienka były tuż obok to były dwa osobne pokoje, ale one nie miały drzwi więc mógł zerknąć jak to tam wygląda. Gdy już miej więcej widział co tu i jak jest domyślił się,  że ktoś musi tu na co dzień mieszkać.

Nikogo nie było długo, leżał na tej zimnej podłodze na której w końcu zasnął. Było już później może po godzinie obudził go zimny podmuch od strony drzwi, a potem usłyszał skrzypienie...ktoś tu wchodzi! Drzwi od domku się otworzyły ze skrzypnięciem. Zacisnął oczy myśląc, że zaraz dostanie mu się od jakiegoś alfy. Gdy usłyszał jak podłoga skrzypi jeszcze bardziej się skulił. Jednak zamiast bólu nic nie poczuł. Wolał jednak zostać w takiej pozycji. Wtedy poczuł jak ktoś kładzie rękę na jego głowie i go zwyczajnie gładzi po jego gładkich włosach, pokazując, że jest bezpieczny. Blondyn otworzył powoli oczy i zobaczył rudowłosego mężczyznę, który uśmiechnął się pokazując na stolik, po czym poklepał się po brzuchu

-..co?..chcesz dać mi jeść?-popatrzył na niego z lekką nieufnością. Lecz coś kazało mu zaufać. Jednak gdy ten jeszcze bardziej się zbliżył on się spiął, był tak blisko, że czuł jego oddech na swoim ramieniu. -nie...-szepnął, ale nie poczuł nic złego, on go rozwiązywał po czym znów poklepał go po głowie i wstał od razu wyciągając do niego rękę by ten wstał do stołu gdzie wcześniej położył kolację.

******

Neo był w podobnej sytuacji...ale w nim nie zakochał się żaden niepełnosprawny dziwny alfa. Gdy tylko znalazł się w domu uderzył się w głowę i po prostu stracił przytomność, leżał tak aż ktoś go nie zaczął dotykać. Otworzył szerzej oczy i zwyczajnie wgryzł się w czyjąś dłoń mocno zaciskając zębiska, które dostał w genach Kirishimy. Był teraz w stanie naprawdę temu komuś odgryźć dłoń, ale gdy zobaczył, że osoba której rękę gryzł się nie rusza powoli zaczął rozluźniać uścisk szczęki aż do momentu kiedy tamten mógł zabrać rękę

DOMINAحيث تعيش القصص. اكتشف الآن