31

739 92 7
                                    

Dni leciały i leciały nikt nie wierzył, że tak się stanie, ale stało się omega w jakimś stopniu polubił alfę, a nawet bardziej niż polubił. Uśmiech pojawiał się co jakiś czas na twarzy ciężarnego jednak zwykle starał się ukryć to przed alfą. Spędzali razem czas 24h, noc i dzień razem. Nie wychodził z gniazda bez Kirishimy, który to miał pilnować go i dzieci. Bakugo kochał spacery więc często chodził po ogrodzie. Kolejny zwyczajny dzień, a Kirishima siedział na łóżku i ślinił się na myśl o mięsku owieczki, która siedziała w kącie wystraszona tym jak on na nią patrzył

-przestań myśleć o jedzeniu mojej owcy!-krzyknął waląc kilka razy ręką w czubek jego głowy.

-..ale jestem taki głodny...-zamarudził, ale wtedy dostał twardą poduszką w twarz

-wara od owcy-warknął znów waląc go poduszką, choć na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech gdy Kirishima się bronił rękami przed poduszką omegi. -już mówiłem weź sobie coś z zapasów-prychnął odkładając po kilku minutach poduszkę już ukrywając uśmiech, który przez kilka minut był na jego twarzy. Położył się obok leżącego alfy, który się śmiał po tym jak został pobity poduchą. Kirishima złapał oddech i popatrzył na blondyna

-tylko chodzi o to, że nic już nie ma -popatrzył na niego niezadowolony, że ciężarny wszystko zjadał co zapolował- trzeba iść do kuchni-popatrzył na niego a bakugo od razu się podnosił i popatrzył na niego jakby powiedział zakazane słowo

-Ty. Nigdzie. Stąd. Nie. Wyjdziesz.-popatrzył na niego mordującym wzrokiem chcąc go zatrzymać w bezpiecznym miejscu

-mamy umrzeć z głodu?-popatrzył na niego łapiąc się za swój brzuch, w którym mu od dobrych paru minut burczało. Popatrzył na niego błagalnie, a ten nadal leżąc się odsunął tylko

-przeżyjesz-wzruszył ramionami jednak nie na długo, bo w jego brzuszku też zaburczało a on się skrzywił kładąc ręce na brzuch

-i co? Przeżyjesz?-uniósł brew patrząc na blondyna, który walną go prosto w twarz znów tą samą poduszką

-zamknij się!-zmarszczył brwi wstając z łóżka ociężale w końcu jego brzuch do małych nie należał. Było to niezłe obciążenie, a data porodu szybko się zbliżała. Omega podszedł do drzwi i pokazał chłopakowi, że ma iść pierwszy, a gdy ten wyszedł za wolno szybko go popchnął by ruszył dupe szybciej, a potencjalne zagrożenie miało zabić młodszego. Gdy jednak tamten przeżył wyprostował się i już podszedł do niego-idziemy do kuchni zrobię jedzenie -mruknął idąc przed siebie pokazując mu by szedł za nim

-o o~ a co zrobisz może...

-jak wspomnisz o baraninie to obiecuje ci, że to ty będziesz moim i dzieci obiadem

-myślisz, że byłbym smaczny?-uniósł brew do góry

-nie wiem, ale jak nie ruszysz szybciej dupy to zaraz się przekonam tego-warknął po prostu już będąc głodny. A głodna ciężarna omega to naprawdę agresywna omega. Nie polecam tego sprawdzać.

-a zatem ruszajmy-pokazał kierunek idąc w tamtą stronę, by sam nie zostać obiadem. Na miejscu usiadł przy ala stoliku w kuchni.-no to, co robisz?-uśmiechnął się, tego dnia zadając już drugi raz to samo pytanie

-nic co będzie tłuste czy mięsne-mruknął szukając składników, które były głównie warzywami ale też i owocami

-aaa....to ja mam jeść zielsko?-popatrzył na niego niezadowolony, na co ten prychnął i popatrzył na niego jak zła matka, która robiła długo obiad, a jej bąbelek nie chciał nawet na to popatrzeć -mmmm... na pewno to zjem

-no ja myślę -mruknął odwracając się do niego tyłem biorąc w rękę bardzo ostry nóż-jak chciałeś zjeść owce to teraz będziesz jeść zielone jak ona -mruknął zaczynając kroić przed chwilą umyte warzywa

-to jakaś zemsta?-pokręcił głową opierając się o rękę gapiąc się na niego. I tak siedział patrząc jak ten coś tam robi. Chwile poczekał i dostał w drewnianej misce sałatkę, blondyn z taką samą może większą odrobinę porcją usiadł przed nim. I tak jedli w ciszy no prawie, bo w połowie Kiri się odezwał-...bakugo-mruknął

-czego? nie smakuje to się jeb -mruknął nieprzyjemnie

-nie..nie o to mi teraz chodzi-pokręcił głową

-no to gadaj tylko konkrety, chyba że chcesz mnie zdenerwować

-..jeśli się dzieci urodzą alfami to jak będziesz je traktował?-zapytał go chcąc wiedzieć, czy jeśli on urodzi dwie alfy...to będzie je źle traktował, czy jednak wszystko zmieni by jego dzieci w świecie miały dobrze

-o co ci chodzi?-mruknął nie rozumiejąc

-jeśli urodziły się by nie omegi traktowałbyś dzieci źle?

-głupi jesteś? To są moje dzieci nieważne czy będą alfami, czy omegami zawsze będą mieć u mnie inne traktowanie-wywrócił oczami -bo to moje istotki, które kocham-mruknął kładąc rękę na brzuchu uśmiechając się delikatnie.-co się tak gapisz -zmarszczył brwi

-nic nic Katsu~ jedzmy-mruknął wracając do posiłku ale z takim spokojem i uśmiechem na twarzy

///

DOMINATempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang