~11~

125 16 2
                                    

Wyszłam naszą furtką i wyjęłam telefon z torebki. Kliknęłam w aplikację  Google Maps i zobaczyłam na mapie że jak będę szła chodnikiem w prawo to dojdę do jakiegoś supermarketu.

Szłam tym chodnikiem jakieś 10 minut i byłam na miejscu. Sklep był DUŻY i to tak na prawdę. Był ogromny. Na parkingu stało dużo samochodów i był też taki ładny. Był w czarnym kolorze. Spodobało mi się to auto i zrobiłam zdjęcie. Może kiedyś na takie mnie będzie stać i sama będę takim jeździła. Kto wie... Wracając doszłam do wejścia (które też było ogromne i nie było to wejście takie normalnie tylko takie które przypomina karuzelę) którym ludzie wchodzili i wychodzili.

Jakoś się przecisnęłam do wejścia i popatrzyłam się w lewo i prawo. Po prawej stronie było mnóstwo koszyków na zakupy a po lewej było dużo kas do sprzedawania zakupów. Było ich chyba ze 20. No w sumie na taki sklep 20 kas to jeszcze było za mało.

Załapałam za ,,mały" koszyk. Chociaż nie wiem jak nazwać to małym koszykiem jak w nim mogłoby się zmieścić dziecko w wieku 6 lat ale nie ważne poszłam w prawą stronę sklepu z myślą o cudownym zbawieniu że tam będzie wszystko co potrzebne. Były tam alejki ze śniadaniem. Ufff... Zobaczyłam też że chodzi za mną jakiś koleś Ale może mi się tylko wydawało.

Jakimś cidem nie zbankrutowałam z tymi zakupami bo juz się martwiłam jak stałam przy kasie. Otóż moje zakupy składały się ze wszystkiego. Na prawdę ze wszystkiego bo po to poszłam do sklepu bo nie było nic. Więc teraz będzie wszystko. Więc pani kasjerka jak już ,,skasowała" ostatni produkt którym były prażynki oznajmiła że wszystko kosztuje 25.05$ co na polskie złotówki daje 125.25 zł.
Odsapnełam w duchu i zapłaciłam.

Doszłm do miejsca na koszyki i zostawiłam tam swój. Oczywiście wvzesniej wszystko spakowałam w ekologiczne torby. Wyszłam ze sklepu z wielkim bananem na mordce i z dwoma siatami zakupów. Były ciężkie ale jakoś dawała sobie radę przez jakieś 500 metrów. Potem musiałam się zatrzymać bo moja kondycja jest bardzo słaba. Akurat doszłam do jakiegoś parku po drodze i usiadłam na ławce. Odsapnełam i wyjęłam telefon z kieszeni.

Włączyłam Instagrama i zobaczyłam że Tom i Haz wstawił coś na relację. Bałam się trochę że mogą zobaczyć czy coś...Ale przecież mają tyle fanów że pewnie mnie nawet tam nie zobaczą.

Pierwszą relację włączyłam Harisona. Mówił tam że niedługo będzie w nowym miejscu ale nie powiedział gdzie. Ciekawe czy Ev wie? Zapytam się jak wrócę do domu...

Potem włączyłam relację Toma która składała się ze zdjęcia które pokazywało jak stoi jakas dziewczyna odwrócona plecami i robi zdjęcie przed jakimś autem... Czekaj czekaj. To przecież JA jak ja tego nie zobaczyłam. I o co chodzi z tym zdjęciem. Było też napisane pod zdjęciem ,,Ciekawe czego tam szukała...".

CO. ZA. SIARA.

Dzięki Bogu nie było widać twarzy i mnie nie odznaczył więc to był jedyny plus. Ale po ci to wstawił? Ciekawe. Ale teraz zdałam sobie sprawę że jeżeli zrobił mi to zdjęcie to musiał być w pobliżu. A dokładniej za mną... Dla tego mi się wydawało że ktoś mnie obserwóje... Moje pytanie brzmi ,,DLACZEGO? I PO CO?". Więc skoro mnie ,,śledził" to mógł też robić to teraz. Rozejżałam się po parku i nie zauważyłam żadnej żywej duszy.

Ok. Czas się zbierać bo moje śniadanie stanie się obiadem. Dochodziła godzina 11 więc wstałam z ławki i zabrałam zakupy że sobą.

Doszłam po 15 minutach do domu. Przeszłam przez furtkę i dotarłam do drzwi wejściowych. Otworzyłam zamek i weszłam do środka. Ev siedziała na kanapie i ktoś z nią był nie widziałam jeszcze kto ale zdałam sobie sprawę że to osoba płci przeciwnej bo buty były męskie.

Zaniosłam zakupy do kuchni i kierowałam się w stronę salonu w którym była Ev i jakis gościu.

Weszłam do salonu i przywitałam się.

- He...- nie dokończyłam bo w salonie siedział chłopak z lekko kręconych włosami i pięknymi brązowo-zielonymi oczami.-...j

- O cześć Liv. Tom przyszedł do nas bo nie miał co robić.- Ev powiedziała i pokazała ręka na kanapę abym usiadła z nimi.

- Miło Cię znowu zobaczyć Liv...- powiedział Tom.

- Yyy... Tak. Ten. Ev możesz zrobić mi herbatę i naszemu GOŚCIOWI?

- Tak jasne...Em Tom zielona, czarna, zwykła, owocowa?- Zapytała Ev

- Em... Zieloną poproszę.- powiedział i przeniósł wzrok na mnie.

- Oki. Za 5 minut jestem z powrotem- 5 minut? Ja mam tyle tu z nim wytrzymać? Nieeee...

- Hej Liv wszystko ok? Pobladłaś trochę...- powiedział i popatrzył na mnie z troską

- No zapewne jest wszystko ok... Tylko  dziwne jest uczucie być stalkowanym przez sławną osobę...- uśmiechnęłam się fałszywie i usiadłam na kanapę.

- Eeee... Tak za pewne nie jest to fajne...-powiedział chłopak i podrapał się po karku.

- Ah tak? Nic o tym nie wiesz???

- Em... Nie raczej nie- nie znałam go za dobrze ale wiedziałam ze nie umie kłamać. Popatrzyłam na niego z jeszcze większym zdziwieniem i chłopak się poddał- No dobra wiem... Łaziłem za tobą ok?

Co jest?

- Ale po co i dlaczego?- zdałam pytania na które chłopak nie chciał odpowiedzieć.- Czemu wstawiłeś tą głupia relację?- na to pytanie chłopak od razu się ,,ożywił".

- Ja na prawdę nie wiem co we mnie wstąpiło... Ale chyba to wydało mi się zabawne że Ty tak stoisz i robisz zdjęcia mojego auta...- powiedział i się uśmiechną do mnie.

- Tak w sumie to chyba musiało komicznie wyglądać...- też się uśmiechnęłam i lekko zaśmiałam pod nosem.

~| Zapraszam do JoannaBonecka |~

Mówię po angielsku ... Kochanie/Tom Holland [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now