⛓30⛓

423 39 24
                                    

Po krótkim chodzie doszliśmy na plac gdzie naprzeciwko nas stoją nas przeciwnicy, Tokyo Manji. Skrzywiłam się na widok Manjiro, od tego porwania obdarzam go i jego gang dużym obrzydzeniem. Wtuliłam się w rękę Hanmy. Nie mogę się doczekać aż będzie po wszystkim i będę mogła się z nim poprzytulać na sofie przy oglądaniu jakiegoś programu telewizyjnego. Naprawdę, nic więcej do szczęścia nie potrzebuję. Shuji ze śmiechem pocałował mnie we włosy, uwielbiam jego pocałunki.

Hanma wpierdoliliśmy im wtedy ale dziś z tej walki nie wrócą żywi do domu, zobaczysz mała, karła i jego parobków łatwo pokonać 

Po tych słowach on i Kazutora wystąpili do przodu zbliżając się do Manjiro i Drakena. Gadali parę minut, potem nastąpiła kłótnia której towarzyszyły niezrozumiałe krzyki. Nie wiem o co się kłócili, nic z ich bełkotu nie mogłam zrozumieć. Niekiedy słyszałam jak Hanma mówi, że zapierdoli cały Toman. Za akcje, którą wyrządził mi ostatnio Manjiro sama z chęcią dopilnuje, aby Tokyo Manji się rozpadli. 

W pewnym momencie Kazutora nie wytrzymał i zajebał Drakenowi z pięści w brzuch. Ten czyn spowodował, że członkowie naszego gangu rzucili się na naszych przeciwników jak urwani ze smyczy. Zaczęło się. Wszyscy bili się, dawali z siebie wszystko. A ja? Ja stoję nieobecna otoczona dookoła krwawymi walkami. Jakbym była sparaliżowana, nie mogę ruszyć nawet palcem. Czemu ja nic nie robie? Obiecałam Hanmie pomóc nam wygrać. Wyszukałam bruneta wzrokiem. Chłopak bije się pokonując swastyki bez problemu, za nim leży sterta chłopaków w czarnych kurtkach. Powinnam pokonać już przynajmniej 5 z nich. Czy to strach? Nie potrafię tego określić... Ostatnio pobiłam ostatnią 4 czy tam 3 chłopaków a tu, tu jest zupełnie inaczej... Nie wiem z której strony mogę spodziewać się ataku, nie wiem nawet czy w ogóle tą walkę przetrwam... Jednak nie powinnam tak stać. Popatrzyłam na Manjiro, który z morderczym uśmiechem wpatruje się w walkę a w jego oczach wyraźnie widać nienawiść i chęć mordu. On coś planuje, trzeba być ślepym by tego nie zauważyć. Pytanie tylko, co on przygotował na dziś i kiedy ujawni swój plan. Czy on planuje zabić Hanme? Jeżeli tak, to nie mogę do tego dopuścić. Muszę go zajebać aby nasz gang ostatecznie wygrał. Jednak zanim zabiorę się za niego muszę zmniejszyć liczbe zbędnych śmieci z jego gangu. Moje ciało w tej samej chwili przepłynęła nieuzasadniona chęć wylewu krwi. Zacisnęłam pięści i z całej siły uderzałam chłopaków z Toman w twarze tym samym łamiąc im nosy i szczęki. Uderzenia były tak mocne, że od razu padali nieprzytomni na ziemię. 4... 5... 6... 
Już czuję jak mi skóra zdziera się z kości palców. Ten ból przyprawia mnie o jeszcze większą złość. 9... 10... 11... Naprawdę tyle sama pokonałam? 15... 16... 17... Już nie mam siły w dłoniach. Kopnęłam ostatniego chłopaka jeszcze dla pewności, że nie wstanie i siadłam gdzieś z tyłu przy wraku różowego mustanga. Oparłam się o chłodną blache a krwawiącą dłonią wytarłam pot z czoła. Popatrzyłam na dłonie, tak nie wyglądają ręce dziewczyny, mama by mnie ostro skarała za to. Mój szybki oddech wypełniał już cichnące odgłosy walki. Wygrywamy? Powoli wstałam z ziemi i wytrzepałam spodnie z piachu i kurzu. 

Jednak nie dane mi było pójście dalej. Znany w całym Tokyo, Manjiro Sano podszedł do mnie. Zbliżył się zdecydowanie za blisko więc odsunęłam się metr do tyłu. Zmierzyłam go morderczym wzrokiem. 

Ja mało ci ostatnio najebaliśmy?

Po powiedzeniu tych słów strzeliłam kostkami u dłoni. Jestem gotowa do ataku a w innym wypadku do obrony. Czekam na jego jakikolwiek ruch, jednak chłopak popatrzył na mnie chłodnym wzrokiem a po chwili uśmiechnął się słodko. Coraz bardziej boje się tego, co on planuje zrobić. Zacisnęłam pięści zła.

Ja nie pozwolę ci skrzywdzić Hanmy mały skurwielu...

Manjiro zamrugał zdziwiony po czym pokręcił głową z uśmiechem. Podniósł na mnie wzrok i powoli się do mnie zbliżył.

Mikey nie chodzi mi o tego dryblasa, mam gdzieś czy zginie czy nie...

Spojrzał w moje oczy. Jak nie on... To kto? Po nim mogę się spodziewać dosłownie wszystkiego.

Ja to co planujesz?

Zapytałam cicho, ledwo to pytanie z siebie wydusiłam. Mam zaciśnięte gardło przez przepływający mnie strach. Stoję na niepewnym gruncie, nie wiem kiedy zaatakuje. 

Mikey chce zemsty za brata, jak Kazutora straci ciebie to zobaczy jakie to uczucie, stracić kogoś bliskiego...

W tym momencie zamarłam. Czyli cały czas chodziło o mnie? Ta chęć mordu którą wtedy widziałam w jego oczach, wtedy naprawdę chodziło o mnie? Pięści zaczęły mi drżeć. On nie ma ochoty atakować. Więc kto? Pochyliłam delikatnie głowę w bok jednak w dolnej części czaszki poczułam nieprzyjemny chłód przez który przenika ogromny ból. Chciałam głośno krzyknąć jednak moje usta mimowolnie się zacisnęły. Mam otwarte oczy a widzę ciemność. To mój koniec? Obiecałam mu... Obiecałam mu, że go nie zostawię... Nie mając kontroli nad ciałem upadłam na chłodny piasek, który po chwili przesiąkł czymś wilgotnym. Prawdopodobnie moją krwią. 

Usłyszałam kroki w moją stronę. Nie widzę nic, jednak jestem pewna, że Manjiro szczyci się wygraną. Możliwe, że widok mojego bezwładnego ciała podnieca go i przyprawia go o przypływ dumy.

Sanzu dobić ją?

Głos ten jest mi całkowicie nieznany. Nie jestem w stanie określić w tym momencie, kto pomógł Manjiro, ale przysięgam nawet jak umrę to będe ich straszyć po nocach.

Mikey nie, niech zdycha w cierpieniach

Po tych słowach odeszli a gdy ich kroki ucichły już całkowicie wyłączyłam myśli.

~Hanma pov.~

Przemęczony już i przesiąknięty potem zacząłem łapczywie wdychać powietrze. Są dużo lepsi niż wcześniej, aż ciężko mi uwierzyć, że tak mało brakowało nam do przegranej. 

Rzuciłem jakiegoś nieprzytomnego chłopaka w bok, już skończyłem z tymi śmieciami. Został tylko jeden i wrócę z moją księżniczką do domu. Wzrokiem zacząłem szukać karła. Nigdzie nie moge go znaleźć, pewnie spierdolił już dawno. Zaśmiałem się do siebie.

Ja chyba wygraliśmy

Grupa jeszcze żywych ode mnie chłopaków zaczęli krzyczeć ze szczęścia. Odwróciłem się w miejsce gdzie powinna stać [Y/N], jednak jej tam nie było. Pewnie nadal napierdala tych przegrywów z Toman. Uśmiechnąłem się do siebie na tą myśl. W tym samym momencie  usłyszałem kroki. Odwróciłem się w ich strone i zobaczyłem karła z jakąś blond zamaskowaną dziewuchą.

Mikey nie, my wygraliśmy

Po tych słowach dziewczyna rzuciła zakrwawiony pręt przed siebie. Czyżby zajebali Kisakiego? Ale jak się domyślili? Dziewczyna ściągnęła maskę i morderczo się uśmiechnęła

Sanzu zajebałem ci dupe, już nie masz czego ruchać

Niski męski dźwiek jego głosu nie tyle mnie przeraził co zdanie które właśnie wypowiedział. Co zrobił?... Szybko pobiegłem w stronę gdzie prawdopodobnie znajduje się [Y/N]. Łzy napływające mi do oczu powoli rozmazują zamglony i tak od kurzu obraz. Szybkim ruchem wytarłem je dłonią i zobaczyłem leżącą w dziwnej pozycji moją księżniczkę. Uklękłem przy niej i delikatnie ją podniosłem.

Ja hej... Już przy tobie jestem...Wszystko jest dobrze....

Powiedziałem to drżącym głosem. Poczułem wilgoć na dłoni którą położyłem na jej tyle głowy. Powoli uniosłem ją do góry i tak jak się obawiałem, to jest krew. Wstałem z kolan i biegnę z nią na rękach w stronę szpitala.

Ja zajebać go!

Rzuciłem do ludzi z mojego gangu podczas gdy wybiegałem z placu. Kazutora zajmie się nim odpowiednio...

Szpital niby był za rogiem a droga do niego wydawała się dłużyć. W końcu gdy dotarłem tam grupa młodych ratowników, którzy stali przed szpitalem zabrali ją ode mnie i zgodnie z procedurami zaczęli udzielać jej pomocy w szpitalu. 
Wszedłem wyczerpany do szpitala. Wchodząc chłodny nawiew klimatyzacji przeszedł przez moje przepocone ciało. Podszedłem do automatui kupiłem sobie wodę. Siadłem na krześle przy sali gdzie zajmują się [Y/N] i czekam niekiedy popijając sobie chłodną zawartość butelki. A obiecała, że mnie nie zostawi. Teraz nie jestem pewny czy jeszcze razem jak kiedyś obejrzymy jakiś nudny kanał telewizyjny wtulając się w siebie. Muszę się pogodzić z tym, że znów będe sam. Nienawidzę tego uczucia pustki jakie dawniej codziennie odczuwałem. Nikt mnie nigdy nie przytulił, nie pocieszył... Od najmłodszych lat jestem sam. A kiedy pojawiła się ona... Nie potrafię opisać tego szczęścia jakie przy niej odczuwałem. W myślach zacząłem odmawiać modlitwy do wszelkiego bóstwa aby jednak wyszła z tego cało. Chociaż sam nie jestem pewien, tak strasznie krwawiła... Po policzku spłynęła mi łza. Telefon dał sygnał o przychodzącym połączeniu. Niechętnie odebrałem telefon.

Kazutora znowu mu zajebałem z tulipana! Teraz już nie wstanie ten mały kutas, flaki mu wypływają dupą!

Cicho się zaśmiałem. Bardzo mu tak dobrze, chodź szkoda mi Banana, znowu go złapią i będzie siedział w pierdlu.

Ja tylko tym razem nie daj się złapać psą

Usłyszałem śmiech w słuchawce. Kazu to Kazu, nie ma takiego drugiego na świecie.

Kazutora mordo, to ja ich będe gonić a nie oni mnie! A tak w ogóle co z nią? Jak się trzyma?

Ja nie wiem, jeszcze nie przyszedł lekarz...

Kazutora no to chujnia... daj znać jak coś

Gdy to powiedział w słuchawce rozległy się syreny policyjne a Kazutora się rozłączył. Schowałem telefon do kieszeni nadal wyczekując wieści od lekarza.

Po dłuższej chwili w końcu lekarz z kilkoma pielęgniarkami wyszli z pokoju. Jak na zawołanie wstałem. Mój wzrok skupiły zakrwawione rękawiczki lekarza, które szybko ściągnął. Jego fartuch też jest zakrwawiony. To... Stało się najgorsze... 

Lekarz mocno krwawiła jednak żyje. Co prawda ledwo ledwo ale żyje

Westchnąłem z ulgą. To cud... Podziękowałem służbie medycznej i pobiegłem do jej pokoju. Po cichu jak ninja wszedłem do jej pokoju. Siadłem przy jej łóżku na małym niebieskim krzesełku. Najdelikatniej jak mogłem złapałem jej dłoń którą zacząłem gładzić. Z uśmiechem popatrzyłem na jej tatuaż. Przez niego musieli wbić welflon w inną żyłe. 

***

Nie wiem ile minęło czasu odkąd przy niej zasnąłem. Wybudził mnie dźwięk stukotu kobiecych obcasów. Postać położyła dłoń na moim ramieniu na co ja się wzdrygnąłem i odwróciłem się w tamtą stronę. Kobieta z twarzy przypomina [Y/N] i Kazutorę. Posłała mi uśmiech a ja odruchowo zwolniłem jej miejsce przy łóżku na krzesełku.

Kobieta dziękuje...

Spojrzała na [Y/N] zmartwionym wzrokiem. Jestem pewien, że to jej mama...

Camila Shuji, tak? Jesteś jej chłopakiem?

Skinąłem głową. Z tego co wiem jej mama mieszkała poza Japonią. Musiała tu przylecieć co najmniej dzień wcześniej...

Camila dziękuje, że się nią zająłeś i przystosowałeś ją do życia w gangu... gdy odejdę i już nie będę zarządzać swoim gangiem ona będzie musiała przejąć władze...

Patrzy z ciepłym uśmiechem na [Y/N] a ja stoję przy niej i zastanawiam się o co jej chodzi. Jaki gang? O co jej chodzi? Odwróciła się do mnie.

Camila a... Kazutora? Jak się miewa? 

Spierdala przed psami, nic takiego. Z resztą, co ją to obchodzi? Gada jak jakaś psychopatka, nie mogę jej nic powiedzieć skoro widzę ja pierwszy raz w życiu. Co z tego, że wygląda jak jej matka skoro nie mam takiej pewności?

Ja przepraszam ale nie znam pani i nie wiem kim pani jest i do czego są pani potrzebne informacje, które chce pani ode mnie zdobyć.

Zdziwiona kobieta zamrugała parę razy a później się cicho zaśmiała. Wygląda przy tym jak mała dziewczynka. 

Camila nie rozumiesz? No więc zacznę od nowa. Jestem Camila z dawnego małżeństwa Hanemiya. Miałam męża stąd który bił mnie, [Y/N] i Kazutorę. Syn nie wykazał chęci ucieczki z kraju więc wzięłam ze sobą tylko malutką [Y/N] której wmówiłam, że Kazutora jest jej kuzynem aby nie cierpiała. Starałam się udawać surową matkę przez dłuugi czas, inaczej nie umiałam wynagradzać jej czasu który praktycznie w całości spędzałam w siedzibie gangu. Jestem przywódczynią gangu w którym, no.... może nie będe ci tłumaczyć co tam robimy bo i tak nie zrozumiesz naszego działania. [Y/N] miała wrócić do mnie parę dni przed końcem wakacji jednak tego nie zrobiła. Wystraszona przyleciałam tu mimo mojej wielkiej nienawiści do tego kraju. Gdy się okazało, że Kazutora jest w więzieniu a jej nigdzie nie ma załamałam się. Szukałam jej do teraz...

W tym momencie przerwała. Dłonią przeczesała jej mokre od potu włosy i się do niej uśmiechnęła. Kazutora i [Y/N]... To rodzeństwo?... Nigdy by mi to nie przyszło do głowy. Nerwowo zacząłem się drapać po karku. Nie wiem co o tym wszystkim mam myśleć, już mnie głowa od myślenia boli...

Camila rozmawiałam z lekarzem... Nie będzie pamiętać wszystkiego, co się przydarzyło do tej chwili... Dlatego proszę abyś się z nią teraz pożegnał. 

CO. Nie ma mowy, że ją zostawię, ona jest dla mnie wszystkim... Wkurwiony złapałem się poręczy od jej krzesła, nie ma prawa mi zabronić przebywania przy księżniczce. Bardzo ją kocham, nie wiem co bez niej zrobię...

Ja dlaczego? Przecież oboje jesteśmy szczęśliwi...

Kobieta spojrzała w moje oczy i znów się uśmiechnęła. Położyła dłoń na moim ramieniu.

Camila bo jedna wasza wpadka i macie oboje życie spierdolone. Poza tym tak będzie dla was lepiej... Masz tyle czasu ile potrzebujesz ale gdy zostanie wypisana ze szpiatala od razu wylatujemy z Japonii

Poklepała mnie po ramieniu i wyszła z pokoju. Załamany siadłem na krzesełku gdzie przed chwilą siedziała kobieta. Błagałem o jej życie a i tak mnie zostawi. Wtuliłem głowę delikatnie  w jej klatkę piersiową. To już ostatni raz kiedy jest przy mnie blisko... 

Ja kocham cię mała... Może jednak o mnie nie zapomnisz... 

Powoli schowałem jej naszyjnik pod koszulkę. Może gdy na niego popatrzy to jej się przypomni jak w wakacje go dla niej zajebałem... I tatuaże na jej dłoniach... Nie może tak po prostu o mnie zapomnieć, za dużo razem przeżyliśmy! 
Delikatnie musnąłem jej usta i opuściłem pokój oraz w szpital w nadziei, że jednak nasze drogi jeszcze kiedyś się złączom.

~Time skip~
~[Y/N] pov.~

Zaczęłam się wachlować jakąś gazetą, którą znalazłam w siedzeniu przede mną. W samolocie jest tłoczno i duszno a okien nie mam jak otworzyć. Mama z uśmiechem siadła obok mnie. Oparłam głowę o jej ramię. Nic nie pamiętam, nawet to jak trafiłam do szpitala czy jak to się stało, że w tak młodym wieku mam tatuaże. Spojrzałam na swoje dłonie. Kim ja byłam przedtem? 

Ja mamo...

Położyła palec na moich ustach i się słodko uśmiechnęła.

Mama csiii... za niedługo wszystkiego się dowiesz...





KONIEC CZĘŚCI I

Łapcie prezent na walentynki<3



Today and Forever [Hanma Shuji X READER]Where stories live. Discover now