Rozdział 20

337 12 0
                                    

Madison

Po wejściu do ogromnej sali, zajęliśmy miejsce obok filaru, przy niewielkim stoliku. Na środku pomieszczenia, niedaleko przed nami, stał jeden podłużny stół, gdzie podczas obrad mogli spokojnie zasiąść reprezentanci wszystkich Klanów. Nie zawsze z niego korzystano, natomiast w osłoniętych lożach wokół niego, na sofach obitych czarną skórą, zawsze gromadziły się pomniejsze grupy zaprzyjaźnionych ze sobą przestępców. To właśnie tam następowały wymiany sekretów.

 Kilka razy, będąc młodsza obserwowałam z boku te spotkania i wtedy wyglądało to zupełnie tak samo. Lubiłam analizować zachowania gości z Klanów, po czym z łatwością je odczytywałam na własną korzyść. Dodatkowo znajomość kilku języków pomagała w podsłuchiwaniu i zrozumieniu ciekawszych rozmów.

Connor niemal od razu oznajmił, że idzie do jednego z barów, znajdujących się pomiędzy lożami. Poprosiłam go, aby w kryształowej szklance przyniósł mi energetyka z lodem. Musiałam się jakoś pobudzić, bo powoli stawałam się zmęczona tym wieczorem, a wybrany przeze mnie napój nie wzbudziłby żadnych podejrzeń postronnych, ponieważ kolorem przypominał whisky.

Brunet przyniósł mi to co chciałam, po czym ulotnił się, burcząc coś pod nosem o biznesie. Wyjęłam na stół książkę, którą niedawno zaczęłam czytać w bibliotece i co jakiś czas popijałam energetyka małymi, wolnymi łykami.

Nie minęła nawet godzina, a podszedł do mnie dosyć młody, postawny blondyn. Udawałam, że nie odrywam spojrzenia od książki, ale od razu zauważyłam, gdy skierował swoje kroki w moją stronę. Nie kojarzyłam kim może być, więc obstawiałam, iż to nikt znaczący, aczkolwiek swoim krokiem i pewnością w postawie sugerował, że czymś, bądź kimś zarządza i nie jest to najniższa pozycja w jego Klanie.

- Cóż taka dziewczyna jak ty może popijać w trakcie czytania ?- Zaczął uśmiechając się do mnie.

Powoli podniosłam wzrok znad książki i spojrzałam mu pewnie, prosto w oczy. Wolnym i zdecydowanym ruchem ręki, nie przerywając kontaktu wzrokowego, podniosłam do ust szklankę i wzięłam kolejny, niewielki łyk, po czym odstawiłam je na miejsce.

Czekałam w ciszy, przeciągając ją jak najdłużej. Nie odzywałam się, chcąc sprawić, iż chłopak się speszy. Już dawno to zauważyłam, że ludzie lubili słowne potyczki, szczególnie podczas próby flirtu, dlatego obserwowałam jak jasnowłosy nieco traci rezon i nie słysząc odpowiedzi na zaczepkę, sam kontynuuje swoją wypowiedź.

- Sądząc po kolorze, obstawiałbym herbatę lub whisky. Jednakże, biorąc pod uwagę jak niewielkie łyki bierzesz, musi być to to drugie, mam rację?

Uniosłam nieznacznie kącik ust, rozbawił mnie, chcąc udawać inteligentnego. Myślał, że prostą dedukcją mi zaimponuje. To pewnie przez to, iż siedzę tu z książką, a nie martini w dłoni.

- Może. - Odpowiedziałam cicho, tonem bez wyrazu.

Jak przypuszczałam, moja odpowiedź słowna zachęciła go do dalszej interakcji.

- Szkoda, że przyjechałaś tu z Connorem. Gdyby to mi towarzyszyła taka kobieta, to jej kubek wciąż byłby napełniany, aby nie musiała się martwić, że zaraz jej się skończy picie, tak jak tobie.

Zaczynał działać mi na nerwy. Nie miał ciekawych informacji, a jedyne co to chciał mnie poderwać. Poirytowana faktem, że nie mogę od razu wracać do swojej lektury, zamknęłam ją chwilowo i i westchnęłam. Wciąż się lekko uśmiechając, wsparłam się wygodnie o oparcie krzesła i założyłam ręce na piersi.

- No cóż, chyba oboje wiemy, że nie zawsze możemy wybrać kto jest naszym towarzyszem. Dziękuję za twoją troskę, jednak zapewniam cię, że dzisiejszego wieczoru mam wszystko czego mi potrzeba. A teraz jeżeli pozwolisz, chciałabym wrócić do swojej lektury. - Posłałam mu miły uśmiech, pokazując iż uważam go za sympatycznego chłopaka, a nie amatora, który myślał, że potrafi zdobyć każdą. Moja łagodna i miła postawa na tyle skutecznie zbiła jego rezon, iż bez dalszego nagabywania podziękował mi za rozmowę i wyraził nadzieję, na kolejne nasze spotkanie.

ZnalezionaWhere stories live. Discover now