Rozdział 14

353 17 0
                                    

Madison

Po wydarzeniach w mojej sypialni unikałam Connora jak ognia. Nie było to trudne, ponieważ on sam też bym zajęty swoimi obowiązkami i nawet obiadów nie jadaliśmy już razem. Mimo tego, że pocałunek pobudził moje ciało i był jednym z lepszych jakich doświadczyłam, to nie potrafiłam przestać odczuwać wyrzutów sumienia. Gdy tylko wspomnienie tej sytuacji pojawiało się w moich myślach, miałam ochotę uderzyć się w twarz. Jak mogłam pozwolić aby te dłonie, na których znajduje się tak spora ilość krwi sprawiły mi przyjemność? Wzdrygnęłam się mimowolnie.

Dwa razy mężczyzna wysłał mi sms na telefon, abym stawiła się w jego biurze, na co ja zawsze wymigałam się ważnymi i pilnymi zadaniami. Nie chciałam go oglądać i bałam się, że będzie oczekiwał ode mnie czegoś więcej. Zdawałam sobie sprawę z tego, iż wtedy zaskoczył mnie i pozwoliłam mu na dotyk, jednak nie miałam zamiaru tego ponawiać. Potrafiłam nad sobą zapanować, a zwykłe pożądanie było dla mnie niczym, skoro psychicznie nie nawiązaliśmy żadnej więzi.

Pozostali członkowie Klanu traktowali mnie nadal tak samo, tak więc domyślałam się, iż Connor porozmawiał z Ryanem i żadne informacje o zdarzeniu nie rozeszły się, tak jak się obawiałam.  Iliana nawet zaproponowała mi, abym dołączyła do ich treningów siatkówki. Co prawda wysoka nie byłam, ale zwinność i siłę posiadałam, tak więc śmiało uczestniczyłam w ich amatorskich rozgrywkach.

Po trzecim treningu odezwało się w moim kolanie nawracające nieraz kłucie. Niestety ze względu na aktywny tryb życia podczas lat szkolnych, czasami budziły się miejsca starych kontuzji sportowych, a jedynym sposobem na nie było usztywnienie danego stawu lub skorzystanie z żelu przeciwbólowego.

Zaraz po poniedziałkowym treningu zaczęłam szperać w szafce w salonie, grzebiąc w apteczce. Żałowałam, że nie mam swojej, bo tam zawsze miałam stabilizator na kolano, czy kostkę lub chociażby zwykły bandaż elastyczny.

- Czego szukasz? - Wzdrygnęłam się słysząc głos za swoimi plecami.

Wrzuciłam zawartość apteczki z powrotem do białego koszyczka, po czym schowałam go, zatrzaskując drzwi szafki. Odwróciłam się i przez sekundę zastanawiałam się, czy chcę mówić o swoich słabościach. Szybko porzuciłam chęć kłamania, aby nie wyszło, iż przeszukuję dom Klanu.

Popatrzyłam na Connora, stojącego za moimi plecami. Opierał się o framugę drzwi i z założonymi rękami obserwował uważnie moje poczynania. Przez krótką chwilę zlustrowałam jego czarne jeansy i białą koszulkę, a moje myśli uciekły w stronę analizy jego różnych ubiorów. Nie miał problemu, żeby włożyć coś normalnego, na luzie, a jednak co jakiś czas widywałam go jak chodził we własnym domu w koszuli i garniturze. Otrząsnęłam się z tych myśli i postanowiłam w końcu odpowiedzieć na pytanie.

- Chciałam znaleźć jakąś opaskę elastyczną na kolano, bo mnie boli, ale niestety nie masz nic sensownego w apteczce, co by mi się przydało.

- Chodź. - Powiedział jedynie, a ja zdumiona wpatrywałam się w jego plecy, jak odchodzi i oczekuje, że podążę za nim.

- Co? - Wyrwało mi się.

Zatrzymał się i zerknął na mnie przez ramię.

- No chodź ze mną. Ubierz kurtkę i buty. Wyjeżdżamy.

Zatkało mnie na sekundę, po czym nie potrafiąc oprzeć się ciekawości, zrobiłam jak kazał. Pospiesznie włożyłam swoją ciepłą, czarną kurtkę i jesienne botki na grubej podeszwie, a na szyję zawiesiłam cieńszy szalik w czerwoną kratę. Kroczyłam za brunetem aż do garażu, gdzie wsiedliśmy do czarnego, sportowego mercedesa.

ZnalezionaWhere stories live. Discover now