Rozdział 24

315 14 2
                                    

Madison

Nadszedł czas świąt. Biblioteka, w której pracowałam była zamknięta na ten okres, aż do Nowego Roku, tak więc mogłam skupić się w pełni na przygotowaniach do kolacji wigilijnej, w której Justin też miał wziąć udział. Wczoraj zaczął padać śnieg, co dodatkowo wpływało na nastrój wszystkich domowników.

Jak się dowiedziałam, większość osób nie opuszczała najbliższego otoczenia Connora, ponieważ nadal musieli być w gotowości, w przypadku ataku przeciwników, jednak ich rodziny mogły bez problemu ich odwiedzić na terenie Klanu. Samą kolację wigilijną mieliśmy zjeść w piątkę, oprócz mnie i mojego brata do stołu zasiąść miał Connor, Michael i Matt ze swoją nową dziewczyną Jullią. 

Pół godziny przed ustaloną godziną kolacji usłyszałam jak od wejścia słychać męskie głosy. Jednym z nich był Michael, a drugim mój brat. Uśmiechnęłam się do siebie w lustrze i wygładziłam jedwabną, bordową suknię. Była prosta, lecz elegancka, luźny dekolt z przodu i odkryte plecy z tyłu sprawiły, że moje ciało wyglądało dużo lepiej niż na co dzień. Wiedząc, że dziś moim towarzystwem będą same przyjazne mi osoby, stwierdziłam iż warto uczcić ten czas w każdym najmniejszym aspekcie. W głowie dziękowałam również anonimowym osobom, które po tym jak tu trafiłam, kupiły mi nie tylko rzeczy codziennego użytku, ale także eleganckie ciuchy.

Wyszłam ze swojej starej sypialni, w której właściwie tylko się przebierałam i korzystałam z łazienki. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie powinnam włożyć eleganckich szpilek, ale szybko to odrzuciłam. Jakoś nigdy nie praktykowałam chodzenia w domu w butach, a oprócz tego wolałam po domu chodzić bez obuwia, nawet jeżeli stopy były okryte jedynie cienkimi rajstopami. 

Uświadomiłam sobie, iż po raz pierwszy czułam się szczęśliwa w domu Connora, a na widok Justina, od razu rzuciłam mu się w ramiona. Zanim usiedliśmy do stołu, każdy wziął do ręki wcześniej przygotowaną potrawę z kuchni i zaniósł do salonu. Poustawialiśmy miski z jedzeniem i zaczęliśmy się częstować. Nieco dziwnie było spędzać wigilię z samymi młodymi osobami, ale miałam przy sobie brata, więc nie miałam zamiaru na nic narzekać.

Jadłam z dużym apetytem, póki nie zauważyłam że Connor przez cały czas bacznie mi się przygląda. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Popatrzyłam najpierw na stół i swój talerz, a później nawet w dół ,na ubranie, czy nie jest brudne, ale nie znalazłam niczego dziwnego.

W momencie, gdy piekarnik się odezwał z kuchni, dzwoniąc iż zapiekana ryba jest już gotowa, wszyscy odwrócili w tamtą stronę głowy, a ja w tym czasie rozłożyłam ręce i posłałam brunetki pytające spojrzenie, tak by inni nie widzieli. Nie zareagował w żaden sposób, ale jego prawy kącik ust drgnął w uśmiechu. Przewróciłam oczami i postanowiłam go zignorować.

Po zjedzeniu potraw Julia i Matt wstali i pożegnali się, ponieważ mieli jeszcze udać się do swoich rodzin na święta, tak więc zostałam sama z Connorem, Justinem i Michaelem. Był to moment, którego wyczekiwałam. Podeszłam do choinki i schyliłam się obok dużej donicy, aby sięgnąć po niewielkie, trzy pakunki, schowane tam przeze mnie wcześniej.

- Proszę to dla was. - Podeszłam do każdego mężczyzny po kolei. - Co prawda to nie dużo, ale niestety mam ograniczone możliwości, jeżeli chodzi o bieganie po sklepach.

Musiałam nieźle się nagimnastykować, aby szczególnie Connor, nie odkrył co i gdzie kupuję. Udało mi się dzięki pomocy Iliany i Claudii, które tak naprawdę za mnie wszystko załatwiły. Postanowiłam każdemu z nich dać drobną pamiątkę w postaci kamiennych kostek do whisky, z grawerem inicjałów ich imion. Mężczyźni niemal równocześnie rozpakowali paczuszki i po chwili zaskoczenie na twarzy zmieniło się w radość i aprobatę.

Znalezionaजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें