Rozdział 2

2K 109 20
                                    

Peter poczuł jak jego pajęczy zmysł go ostrzega, lecz widząc, że gdyby uniknął pocisku, to oberwał by policjant, nie ruszył się z miejsca. Bohater poczuł przeszywający go ból w całym ciele i upadł na ziemię, łapiąc się za brzuch.
- Zabierzcie mu ten cholerny pistolet!- krzyknął Patrick widząc, że jednemu ze zbirów, udało się uwolnić rękę i strzelić do Spidermana.
- Hej młody żyjesz?- zapytał się policjant kucając przy jęczącym z bólu pajęczaku.
- Żyje...- zakaszlał Peter
- Wezwać karetkę?
- Nie! Dobrze wiesz, że nikt nie może się dowiedzieć kim jestem, z resztą ty też nie.
- Tak wiem, ale co chcesz zrobić, nie pozwolę żebyś mi się tu wykrwawił.
- Nic mi nie jest, dzięki za troskę, ale muszę poradzić sobie sam- odpowiedział Spiderman powoli wstając na nogi.
- No dobra..., ale weź jakoś daj znać na posterunku, że żyjesz.
- Jasne, jasne. Ja spadam, zajmijcie się nimi.- powiedział Peter i wyskoczył z banku.
- Powodzenia Spidermanie...- Wyszeptał policjant i poszedł pomóc swoim kolegom w przesłuchiwaniu świadków.

Peter popędził do domu. Z trudem się tam dostał, bo przy każdym ruchu rozrywał go ból od rany po postrzale
- Muszę sobie ogarnąć strój kuloodporny- wychrypiał do siebie Peter.
- Pete?! To ty?- krzyknęła May, po tym jak usłyszała z pokoju siostrzeńca dziwny huk.
- Tak to ja! Ale nie wchodź tu!- krzyknął Peter, gdy usłyszał, że jego ciotka się zbliża do jego pokoju
- Czemu!
- Yyy, przebieram się!!
- Daj spokój, mnóstwo razy widziałem ci bez koszulki- roześmiała się May, wchodząc do pokoju.
- May nie!!!
- PETER!! Co się stało!!- krzyknęła May podbiegając do młodego bohatera, który leżał zakrwawiony na podłodze i ledwo oddychał.
- Trochę oberwałem, ale nic mi nie jest, serio May...- powiedział Peter
- Jak to nic!?! Trzeba zadzwonić po karetkę!
- Nie May, proszę cię, nikt nie może się dowiedzieć, że jestem Spidermanem
- To zadzwonię do Happiego, zabierzemy cię do Avengers Tower, tam cię wyleczą, w końcu jesteś bohaterem, a do tego kilka razy pomagałeś im w misjach.
- Nie, nie, nie ciociu. Oni też nie wiedzą kim jestem, a poza tym ledwo się znamy. Proszę cię...
- No dobrze... Musisz usiąść, trochę się na tym znam, opatrzę ci to.
- Dobra..- wyjęczał i podniósł się żeby usiąść

Time skip

- Skończone- powiedziała zmęczona May, bo jednak nie codziennie opatruje się ranę postrzałową, do tego o pierwszej nad ranem.
- Dzięki May, jesteś wielka- powiedział Peter, wstał z krzesła, ucałował swoją ciocię w czoło i powiedział.
- Idź spać, jesteś padnięta, a jutro masz całodzienną zmianę w F.E.A.S.T.
- Dobrze Pete, ale ty też masz iść do łóżka, jutro szkoła.
- Dobrze ciociu- odparł Peter i poszedł w stronę pokoju.

Lecz tak na prawdę nie miał zamiaru iść spać. Cały dzień był zajęty. Rano szkoła, potem patrol, potem obiad z Happym, kolejny patrol, a teraz musi zrobić to na co nie miał czasu cały dzień.
- Karen włącz wygłuszenie ścian szepnął Peter- opracował to już dawno kiedy May kilka razy była na niego zła, że w środku nocy nie śpi tylko pracuje.
- Zrobione Peter- odpowiedziała sztuczna inteligencja, a pajęczak zobaczył jak cienka warstwą specjalnego materiału owija każdą jego ścianę, sufit i podłogę.
- Dzięki, a teraz włącz tryb ,,niczym Tony Stark"- nagle przed Parkerem pojawiły się różne modele z niebieskich laserów (no wiecie takie jak np. w Ironmanie były). No i zaczął pracować.

Time skip

- Teraz to wykalibruj i ustaw na 24,78, jak skończysz to zacznij analizę- powiedział Peter do swojej sztucznej inteligencji
- Teraz powinno zadziałać- wymruczał do siebie
- Zaczynam analizę, przewidziany czas 27 minut, 16 sekund i 45 milisekund.
- Pete śniadanie!!- krzyknęła May z kuchni.
- Co? Która jest godzina Karen?- zapytał się
- 6:38 Peter - odpowiedziała SI
- Szlag, znowu nie spałem- wymruczał
- No nic trzeba się ogarnąć, Karen wyłącz wszystko i usuń wygłuszenie. Nagle pokój szesnastolatka wrócił do normy, a ten zaczął się przebierać, bo nadal był w trochę zakrwawionym i brudnym stroju Spidermana.

Kiedy się ogarnął, poszedł do kuchni, przywitał się z May i zjadł śniadanie.
- Jak rana? - zapytała się zmartwiona May.
- Co? Rana? A tak, rana, dobrze, już prawie nie boli. - odpowiedział ledwo tomny Peter.
- Wyglądasz jak żywy trup, Pete
- Dzięki May, dzięki- odpowiedział Peter jedząc śniadanie.

Time skip

- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie- powiedział Peter wchodząc do sali.
- Pan Parker! Witam, witam! Kolejne spóźnienie do kolekcji.- wręcz krzyknął profesor
- Masz szczęście, że jesteś dobry z fizyki i cię lubię, ale radziłbym nie próbować tego typu praktyk z innymi nauczycielami.
- Dobrze panie profesorze
- Siadaj Parker i rób zadania ze 57str.
- Dobrze - odpowiedział Peter i szybko poszedł do ławki.
- Hejka MJ - powiedział i szybko ucałował swoją dziewczynę ( W moim opowiadaniu Peter i MJ są razem od pół roku. Michelle wie o tym, że Peter jest Spidermanem)
- Hej przegrywie - uśmiechnęła się Michelle na widok swojego chłopaka.
- Ned nadal jest chory? - zapytała się gdy oboje zaczęli robić zadania zadane przez nauczyciela.
- Tak, wczoraj do mnie pisał, że w tym tygodniu też go nie będzie.
- A właśnie, chciałem się zapytać czy....
- No co tam Pete?
- Chcesz iść ze mną do kina w sobotę? W końcu mija równo pół roku odkąd jesteśmy razem.
- Nie wierzę, że tyle z tobą wytrzymałam. No i, że pamiętałeś.- odparła uradowana MJ.
- Aż tak we mnie wątpisz?- Zapytał z udawaną pretensją.
- No przepraszam przegrywie- szepnęła do swojego chłopaka.
- Niech ci będzie, to jak, pójdziesz ze mną na randkę?
- Oczywiście, ale ja wybieram film.
- No to napisz mi na jaki film, to napiszę ci o której.
- Oki

Wiem, że nie jest to chwilowo bardzo interesujące, ale akcja musi się rozkręcić. Mam nadzieję, że się podobało. Piszcie jeśli widzicie jakieś błędy. Dzisiaj tylko 900 słów.

Marvel__mania

With great power comes great responbility // SpidermanWhere stories live. Discover now