Rozdział 10

1.1K 59 30
                                    

maraton cz.2

- Chłopaczek już bredzi, no cóż, bywa.- powiedział Sarkels...

Doktor się rozłączył. Tak naprawdę zadzwonił tylko po to, by zdenerwować Avengers. Chciał widzieć ich cierpienie. I mu się udało.

- Zacząć proces.- powiedział oficjalnym tonem do swoich pracowników, gdy wszyscy wyszli z sali.

- Tak jest.- odpowiedział jeden z ważniejszych pracowników Hydry.

Po chwili cała sala zabłysnęła oślepiającym światłem. Pracownicy byli na to przygotowani i mieli specjalne czarne okulary. Po 10 sekundach pracowania maszyny, mogli usłyszeć przebijający się przez hałas maszyny gardłowy krzyk siedemnastolatka. Po 6 minutach i 27 sekundach proces zakończył się porażką.

- Coś wam nie działa?- zaśmiał się szyderczo, wykończony pajęczak.

- Zamknij mordę.- powiedział do Parkera.

- Czemu to cholerstwo nie działa?- wrzasnął do swoich pracowników.

- Nie mamy pojęcia szefie...- wymamrotał przerażony reakcją szefa.

- To się kurwa dowiedzcie!- wrzasnął, walnął ręką o blat, na którym leżały komputery i wyszedł.

- Oj no doktorku!!! Nie obrażaj się!!! Przebrniemy przez ten kryzys!!!- darł się za nim Peter.

- Zamknij mordę śmieciu.- Mówili strażnicy, wyprowadzając go (nie zbyt delikatnie) do jego celi.

------------------

- Ja pierdole...- powiedział zrozpaczony Stark.

Wszyscy byli zdruzgotani. Zrobili to. Ich Peter już nie jest sobą. Dodatkowo przybiła ich wiadomość, że tak zamęczali chłopaka, że ten bredził od rzeczy.

Przez kolejne godziny siedzieli w salonie w ciszy. Nikt nie mógł się otrząsnąć, z tego co zobaczył. Nagle do pokoju weszła MJ wraz z Nedem i May. Usłyszeli wcześniej krzyki, a teraz widzieli strasznie cichych bohaterów.

- Co się stało...- wyszeptała May widząc miny bohaterów.

Tony po prostu puścił nagranie. Wiedział, że jest drastyczne, ale nikt tam nie był niedojrzałym dzieckiem, a on wiedział, że nie da rady wypowiedzieć żadnego słowa.

Po obejrzeniu nagrania May wybiegła z pomieszczenia z płaczem, a Ned i Michelle usiedli w ciszy na kanapie.

- A co jeśli to nie były słowa bez sensu?- powiedział Ned z nadzieją.

- Może to jakiś szyfr?- dodał.

- Dzieciaku, wiemy, że to straszne, ale to się stało, a Peter wtedy bredził.- starał się powiedzieć spokojnie Rogers.

- Nie, nie, on może mieć rację...- powiedziała nagle MJ.

Wszyscy na nią spojrzeli, bo każdy wiedział, że kierowała się ona zasadą ,,Oczekuj rozczarowania, a nigdy nie będziesz rozczarowany". Wiedzieli jednak, że bardzo zależało jej na Parkerze, więc mogła zmienić swoje podejście jeśli chodzi o jej chłopaka.

- MJ skarbie...- starała się łagodnie powiedzieć Wanda.

- Nie! Cicho!- krzyknęła. Każdy się usiszył a dziewczyna mruczała ,,Diabeł pochodzi z nieba...".

- Diabłem wcielonym to jest Hydra.- warknął Sam.

- Racja.- odpowiedział Bucky z przekonaniem.

- Może o to mu chodziło.- ożywił się Ned. Avengers spojrzeli na niego jak na wariata, a Ned zaczął tłumaczyć:

- Mówiliście, że sprawdzilście każdy ląd i wody na świecie, a co z niebem? Peter powiedział, że diabeł pochodzi z nieba. Jeśli on również uważał Hydrę za diabła, to może to próbował nam przekazać. Jest w bazie Hydry, ale takiej latającej ponad chmurami.- zakończył wręcz krzycząc brunet.

With great power comes great responbility // SpidermanWhere stories live. Discover now