Rozdział 5

1.9K 97 10
                                    

maraton cz.3

To co zobaczyli jak dolecieli, sprawiło, że wszyscy wstrzymali oddech...

Wszędzie był ogień, wszystkie anteny były poprzewracane. Budynek elektrowni był cały w gruzach.

Gdy bohaterowie wylądowali na pobojowisku zaczęli szukać Spidermana i Electro. Nigdzie nie widzieli ani pająka, ani jego przeciwnika, więc byli bardzo zmartwieni, bo co prawda nie znali Petera Parkera, ale Spidermana już tak. Zawsze był dla nich jedną wielką zagadką, ale mimo to, bardzo go lubili.

- Friday, przeskanuj proszę to miejsce i powiedz, czy jest tu gdzieś Spiderman lub Elektro.- powiedział Stark to swojej AI.

- Wykrywam jedno ciało.- powiedziała SI. I wyświetliła Tonemu drogę do niego prowadzącą.

Ironman rzucił się do wskazanego przez Friday miejsca. Reszta Avengers pobiegła za nim. Gdy znaleźli osobę, o której mówiła AI, zobaczyli opierającego się o skałę mulata, który ciężko oddychał.

- A ty coś za jeden?- Zapytała się Natasha.

- To ja jestem Electro.- powiedział, na co bohaterowie ustawili się do walki.

- Hej, spokojniej!!! Electro to ktoś kto przejął nade mną władzę, nie panowałem nad tym. Spiderman go pokonał i zostałem tylko ja.- zaczął uspokajać Avengersów.

- W takim razie gdzie jest nasz pająk?- zapytał Rogers.

- Nie wiem, pamiętam, że walczyliśmy, znaczy on i Electro, w pewnym momencie zacząłem wchłaniać cały ten prąd tutaj. Nigdy nie byłem tak potężny, pamiętam, że cały mój promień skierowałem na Petera, ale nie działało to tak jak myślałem, że będzie. On to jakby zaczął wchłaniać, cała moja moc zaczęła przechodzić na niego. Nie wiem co się tam stało, ale w pewnym momencie czułem, że uchodzą ze mnie resztki tej piekielnej mocy. Nie mam bladego pojęcia co się potem stało, bo pamiętam tylko, że zacząłem spadać, a potem urwał mi się film.- powiedział zmęczony i przestraszony mężczyzna.

- Szlak by to.- wysyczał Falcon.

- Myślicie, że on wchłonął całą to moc?- zapytała Wanda.

- A myślisz, że jest to możliwe?- odpowiedział pytaniem na pytanie James.

- Niestety tak.- wymruczała kobieta.

- Szefie, wyczuwam ruch pod ruinami elektrowni.

W tym momencie, wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Zobaczyli jak zawalone ściany, zaczynają się unosić, a pod nimi, można było ujrzeć Spidermana. Był cały we krwi, miał porwany strój i można było ujrzeć ból i wycieńczenie na jego twarzy. Bohaterowie było tak zaskoczeni obrazkiem, który widzieli, ze stali i się gapili, a Peter zobaczywszy to wysyczał.

- Dam sobie radę, na spokojnie, to tylko kilkunasto tonowy sufit w kawałkach.

Od razu rzucili się, by mu pomóc, lecz gdy dobiegli do młodego, ten stał już obok gruzowiska.

-Miło, że pomogliście naprawdę.- powiedział zmęczony pajęczak.

- Czy ty właśnie podniosłeś zawalony sufit?- zapytał z niedowierzaniem Kapitan

- Nie wiesz, to była tylko symulacja komputerowa.- zadrwił Peter.

- Jakim cudem ty żyjesz? Ten tam gościu, co był Electro, mówił, że wchłonąłeś całą jego energię.- powiedziała zmartwiona Scarlet Witch.

- Nie do końca ja, zrobiło to takie urządzonko, które zrobiłem.- odpowiedział Spiderman i pokazał Avengersom średniej wielkości kulkę, którą była obudowana różnymi zabezpieczeniami, a w środku niej było widać niebieską energię, odbijającą się o ścianki urządzenia.

- Okej, czyli oprócz tego, że jesteś nadludzko silny, masz te swoje wyostrzone zmysły, pajęczy zmysł, mega szybki refleks, walczysz jak zawodowiec, to jeszcze jesteś geniuszem jak Stark?- zapytał się Sam.

- Geniuszem to na pewno nie, a już na pewno nie jak Tony.- zaśmiał się Parker.

- A teraz wybaczcie, ale idę zobaczyć czy nic nie jest Maxowi.- dodał

- Komu?- zapytała się zdziwiona Wdowa

- Electro.- dopowiedział pająk.

- Czekaj, to ty go znasz w normalnym wcieleniu?

- Tak. Znaczy kojarzę, pracował w miejscu gdzie ugryzł mnie ten cholerny pająk. Oscorp.

- Ha, mówiłem wam, że nikt nie może na serio lubić tego miejsca.- zaśmiał się Tony, na co wszyscy oprócz Petera przewrócili oczami.

Pajęczak ignorując rozmowę bohaterów, podszedł (dodam, że z trudem, bo przed chwilą był przygnieciony przez budynek) do wspomnianego mężczyzny. Pomógł mu się podnieść z ziemi, zapytał jak się czuje i te sprawy kiedy podszedł do nich Steve.

- Proponował bym, żeby Max został w wieży na jakiś czas, żebyśmy sprawdzili czy nie ma w nim resztek tej energii.

Mulat i Peter uznali to za dobry pomysł, więc po chwili lecieli do Avengers Tower.

------------------

- Pete!!- krzyknęła na widok poturbowanego chłopaka, Michelle, po czym do niego podbiegła i z całych sił go przytuliła.

- MJ, nic wam nie jest?- zapytał Peter wtulając się w swoją dziewczynę.

- Mi, May ani Nedowi nie, ale bez obrazy, ty nie wyglądasz za dobrze.- odpowiedziała szatynka odrywając się od swojego chłopaka.

- Ma rację, Parker, jesteś wycieńczony, a w trakcie naszej rozmowy Friday cię przeskanowała i masz liczne obrażenia. Proponowanym pójść z nami na oddział szpitalny, żeby cię poskładali.- powiedział z ukrytym zmartwieniem Stark.

- Dzięki, ale nie trzeba.- bronił się pająk.

- Peter znam twoje podejście do szpitali, ale daj się zbadać, jesteś wykończony i obolały, a twoja szybsza regeneracja wszystkiego nie załatwi.- wyszeptała do ukochanego MJ.

- Niech będzie...- uległ Peter.

Gdy Spiderman wraz Maxem i Brucem, poszli na oddział szpitalny, a May wraz z Happym odwieźli do domu Neda i Michelle, Avengers usiedli do stołu, niektórzy z niedojedzonym obiadem, inni z kawą (patrz Tony) i zaczęli rozmawiać o wszystkim co się stało. A było o czym. Rozmawiali o Electro, jego mocach i pochodzeniu. Lecz przede wszystkim, mówili o Peterze Parkerze. Ta postać była dla nich zagadką. Z jednej strony nieśmiały nastolatek, z drugiej odważny Spiderman, z trzeciej kochający chłopak i siostrzeniec, z czwartej młody geniusz. Miał tyle oblicz, że nikt z bohaterów nie widział w końcu kim tak naprawdę jest ten chłopak. Tony widział w nim młodszą wersję siebie. Dlatego też ten dzieciak tak go zaintrygował. Nie przyznał tego przed przyjaciółmi, ale chciał poznać Petera i spróbować go zrozumieć. Widział, że przed swoją ciotką, przed Happym i wszystkimi ludźmi udaje nastolatka bez problemów. Tak na serio, to tylko jego dziewczyna, jak uważał Ironman miała do niego jakiś większy dostęp. Tony nie wiedział jeszcze, jak bardzo ten dzieciak zamiesza w jego życiu.

Hejka
950 słów. Dzisiaj trochę mniej, ale jakoś nie mam weny. Mam nadzieję, że się podobało i, że docenicie to, że pisze te rozdziały o 1 w nocy, xd. Piszcie w razie błędów, będę poprawiać.
Papa!!!

Marvel__mania

With great power comes great responbility // SpidermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz