Rozdział 15

1K 57 3
                                    

Minęło 5 miesięcy od momentu, w którym Peter wszystko sobie przypomniał. To były długie miesiące. Pełne trudnych momentów, pełne szpitali i lekarzy, pełne rozmów z psychologami, pełne trudu spowodowanego próbami powrotu do normalności. Ostatnie kilkadziesiąt dni, były męczące dla wszystkich mieszańców wieży. Każdy dużo pracował, bo odkrycie ostatniej bazy Hydry okazało się bardzo problematyczne. Znaleźli tam mnóstwo papierów związanych z atakami na Tarczę. Tymi dawnymi jak i planowanymi.

W tym samym czasie najmłodszy bohater zmagał się ze wspomnieniami i koszmarami. Oczywiście jego przyjaciele starali się mu pomagać jak tylko mogli. Tak samo jak May, Ned, czy MJ. No właśnie... MJ. Kiedy pierwszy raz po tej półrocznej przerwie ją zobaczył, serce mu się łamało. Jego ukochana była zalana łzami, wychudzona jeszcze bardziej, niż była, a wory pod oczami sięgały do nosa. Mimo to nadal uważał, że jest ona najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widział.

------------------

Avengers siedzieli przy stole i rozmawiali o misji, z której wczoraj wrócili, gdy do salonu wszedł pajęczak.

- Hej, jak było?- zapytał się przecierając oczy, bo dopiero wstał po nocce w laboratorium.

- Spoko, chociaż Clint strzelił do mnie tymi swoimi strzałami i rozwalił mi trochę zbroję.- odpowiedział Stark, na co Peter zaksztusił się wodą, którą właśnie pił. Kaszląc i śmiejąc się odpowiedział:

- Mogę zapytać, jak?- na pytanie odpowiedział Barton, broniąc się:

- Ci agenci mieli kilka podrób tej twojej maszyny, które też tam latały! Jak ja miałem was rozróżnić?!- Tony odpowiedział mu z oburzeniem:

- Moja zbroja ma o wiele lepszą technologię!!

- Skąd miałem wiedzieć, że latające coś, do którego strzelam, ma zaawansowaną technologię?!- odpowiedział Clint. Parker opierając się o blat, przyglądał się tej kłótni i wtrącił:

- Na przyszłość strzelaj do tych, którzy strzelają do ciebie. Unikniesz takich sytuacji.- inni bohaterowie wybuchnęli śmiechem, gdy na słowa chłopaka, łucznik wystawił mu język i zaczął przedrzeźniać. Szatyn dodał, ale tym razem w stronę Ironmana:

- Mogę ci pomóc ją naprawić jak chcesz.- Tony popatrzył na niego wdzięcznym wzrokiem i odparł:

- Chętnie.

Takie przekomarzanki miały już bardzo często miejsce. Peter otrząsnął się już z szoku po tym co się stało i wrócił do normalnego funkcjonowania. Chodzenie do szkoły, na patrole, całe noce w laboratorium. Wszystko było po staremu. Co prawda Spiderman nie mieszkał już z ciotką, ponieważ zaczął bardzo często pomagać Avengers, jeździć na misję (nie wszystkie) i dużo innych rzeczy, ale przynajmniej kilka razy w tygodniu ją odwiedzał.

Oczywiście miewał jeszcze koszmary, ale było ich coraz mniej i nie kończyły się już atakami paniki, jak na początku. Bardzo często też widywał się z MJ i Nedem, co bardzo mu pomagało. Wszystko było już na dobrej drodze.

Hejka!
Wiem, że rozdział o połowę krótszy niż zwykle, ale kompletnie nie miałam w tym tygodniu weny, no i chciałam zrobić trochę spokojniejszy rozdział, żeby akcja z Hydrą się rozwiązała. Obiecuję, że za tydzień rozdział będzie już normalnej długości i pojawią się nowe wątki. Mam nadzieję, że zrozumiecie i nie pozabijacie mnie w komentarzach.
Życzę wam zdrówka i papa <333

Marvel__mania

With great power comes great responbility // SpidermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz