Rozdział 7

1.5K 70 12
                                    

W prezencie na nowy rok

Pół roku później...

Przez ostatnie 6 miesięcy Peter bardzo zaprzyjaźnił się ze wszystkimi Avengers. W wieży gościł prawie codziennie, a to na trening z Natashą, Steavem, Buckym, albo popracować z Tonym, lub Brucem. Czasami przychodził po prostu pogadać, czy pograć na konsoli. Wszyscy bohaterowie pokochali tego dzieciaka. Każdy podziwiał w nim inna cechę. Tony umysł, Bucky jego umiejętność w walce, Clint jego riposty do przyjaciół i do wrogów, Natasha to, jak bardzo umie ukrywać swój prawdziwy charakter i ogólnie jego umiejętności ,,teatralne" jakie ona do bycia agentką trenowała przez wiele lat, Steave to, jak ten dzieciak chce zawsze zmieniać świat na lepsze. Każda ta cecha sprawiała, że Peter był wyjątkowy i niepowtarzalny.

Spiderman, również bardzo polubił towarzystwo bohaterów. Po pierwszym miesiącu, już zupełnie przestali go traktować jak dziecko, widząc to jak dobrze radzi sobie na misjach i jak dojrzałe ma zachowanie.

——————————————————

- Siema.- powiedział Peter wychodząc z windy.

- Hej młody.- odparł Tony i uśmiechnął się na widok pająka. Nie chciał tego przed sobą przyznawać, ale bardzo polubił tego dzieciaka. Nie tylko dlatego, że był genialny, ale też to jakim jest człowiekiem. Z każdym dniem coraz bardziej przypominał mu samego siebie w młodości.

- Hej Peter.- również odpowiedziała nastolatkowi obecna w salonie Wanda .

- Co tam dzisiaj robicie.- westchnął zmęczony i usiadł przed Starkiem.

- Nic ciekawego, część drużyny jest w siedzibie tarczy, Clint pojechał do rodziny na weekend, a Natasha do siostry. A ty co taki zmęczony co?

- Ciężki dzień i tyle.- odparł Parker, i wyrwał pajęczyną szklankę wody od Tonego, którą właśnie sobie nalał.

- Hej!- zaśmiał się Stark, na co pająk wzruszył ramionami i się napił.

Pogadali jeszcze chwilę, po czym Peter uznał, że pójdzie potrenować na siłownię, skoro i tak nikogo nie ma.

Time skip

Gdy Peter skończył trening był cały mokry i zmęczony, więc poszedł się wykąpać i ogarnąć w swoim prowizorycznym pokoju w wieży, żeby nie wracać w takim stanie do domu. Kąpiąc się, Peter myślał o tym, czy powinien mówić Avengersom, że ma dzisiaj urodziny. Myślał o tym kilka razy, ale uznał, że dziwnie by się to mówiło. No bo co, miał by podejść i powiedzieć ,,Tak w ogóle to mam dzisiaj urodziny" No jak by to brzmiało. Nawet gdyby miał to zrobić miesiąc temu ,,Taka sprawa, za miesiąc mam urodziny". To by było naprawdę dziwne. Nie myśląc o tym więcej, wyszedł z pod prysznica, wysuszył się, ogarnął i poszedł do salonu. Gdy tam wszedł, poczuł pajęczy zmysł i w tym samym czasie usłyszał.

- Niespodzianka!!!

Niestety, jego odruchy na dodatkowy zmysł były silne i za nim się zorientował połowa gości zebranych przed nim była w pajęczynie.

- O szlak, przepraszam, to nie było zaplanowane.- powiedział gdy się zorientował, że właśnie strzelił pajęczyną w kilku Avengersów i Happiego.

Reszta gości, której nie zakleił, wybuchła śmiechem, a Bruce dodał.

- Cóż, tego nie przewidzieliśmy... Mniejsza z tym, wszystkiego najlepszego młody.- zaśmiał się, a reszta również zaczęła składać życzenia. Peter zaczął odklejać pajęczynę, którą unieruchomił kilku przyjaciół, którzy po odzyskaniu wolności również zaczęli się śmiać i składać życzenia.

With great power comes great responbility // SpidermanHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin