Rozdział 11

1.1K 60 13
                                    

maraton cz.3

Ktokolwiek przyszedł, nie zdążył na czas...

Peter odleciał. Nie czuł już nic. Słyszał jakieś krzyki i dźwięki bitwy, ale nie mógł się ruszyć, ani otworzyć oczu. Czuł się jakby miał paraliż. Nie wiedział, czy tak się ma czuć podczas wymazywania pamięci, czy tak się czuję jak się umiera. Bo on nie wiedział, co się z nim dzieje. Czy żyje, czy umiera. Nie wiedział nic. Powoli wszystkie dźwięki, które słyszał zamieniły się w jednolity pisk. Ten straszny dźwięk zaczął rozwalać mu głowę. Czuł ból nie do zniesienia. Lecz nagle męczarnie ustały. Spiderman nawet nie zauważył kiedy podczas amoku, w którym był, urwał metalowe łańcuchy, które trzymały go na urządzeniu. Siedemnastolatek upadł na podłogę. Wszystko rozmazywało mu się przed oczami. Chłopakowi wydawało się, że ma zwidy, ponieważ ujrzał przed sobą jakąś sylwetkę, a potem zemdlał.

------------------

Avengers wbiegli do budynku. Bohaterów było naprawdę dużo, więc szybko przedzierali się przez bazę. Sam i Natasha pobiegli do sterowni, by przejąć władzę nad gigantycznym statkiem. W tym samym czasie wszyscy agenci Tarczy walczyli z agentami Hydry, a Avengers rzucili się na poszukiwania Spidermana. Nigdzie nie mogli go znaleźć, lecz się nie poddawali. Po jakiś 10 minutach usłyszeli głos Buckego w słuchawce:

- Wszyscy do mnie.- nie powiedział nic więcej, a po chwili stali przy nim prawie wszyscy bohaterowie. Właśnie stali przed wejściem do pomieszczenia pełnego cel. Na końcu, w ciemnym miejscu zobaczyli coś na rodzaj ,, ulepszonej" klatki. Podeszli tam i ujrzeli tylko krew.

- Edith, sprawdź proszę do kogo należy ta krew.- powiedział z zaciśniętym gardłem Tony.

- Do Petera Parkera szefie.- usłyszał słowa, których się obawiał.

- W tym cholerstwie trzymali go pół roku!?- zdenerwował się Clint i kopnął coś na wzór kajdanek, którymi jak podejrzewali chłopak był przypinany.

- Ej ludzie!!! Znalazłem coś!!- usłyszeli wołanie Jamesa. Bohaterowie od razu podbiegli do swojego przyjaciela. Zobaczyli, że stoi on właśnie, przy ukrytym wejściu. Avengers natychmiast wbiegli na tajemniczy korytarz. Rozglądając się zobaczyli przez szyby różne dziwne maszyny. Na końcu korytarza zobaczyli bardzo dobrze znane im urządzenie, a na ziemi obok, znajomego nastolatka. Wstrzymali oddech. Peter leżał nieruchomo na podłodze, cały we krwi.

Tony, Rogers i Wanda natychmiast podbiegli do siedemnastolatka, a reszta bohaterów zaczęła szukać czegoś ważnego na tajnym korytarzu.

- Peter! Hej słyszysz mnie! Młody!- zaczął mówić Stark.

- Tony, on jest nieprzytomny.- powiedziała dziewczyna.

- Steve musimy go jakoś donieść do odrzutowca.- starał się zachować trzeźwe myślenie Ironman.

Mężczyźni delikatnie podnieśli chłopaka i poszli do wspomnianej maszyny.

Time skip

Od skoku na bazę Hydry minęło 40 minut. Wszyscy wsiedli już do samolotu, a agent, który pilotował, zaczął stratować.

- Co z nim.- zapytała się cicho Natasha, która dopiero dowiedziała się, że znaleźli chłopaka. Załamany Stark powiedział do swojej SI:

- Edith, powiedz proszę co jest Peterowi, ja nie dam rady.

- Panicz Peter Parker ma złamane 7 żeber, krwotok wewnętrzny, dużą ilość oparzeń 3 stopnia, skręconą kostkę w lewej nodze i kolano w prawej. Złamaną lewą rękę. Dodatkowo wykryłam dużo ran kłutych, kilka postrzałowych, z tego jedną świeżą. Do 3 ran wdało się zakarzenie. Z mniejszych urazów jest bardzo obity, ma złamany nos i przecięty łuk brwiowy.

- O kurwa...- wykrztusił Bucky.

- Bruce się nim właśnie zajmuje.- powiedziała Wanda.

- A jak z jego... pamięcią...- zapytał się Sam.

- Nie wiadomo, jak znaleźli go przy tym pierdolonym wymazywaczu pamięci był nieprzytomny, a teraz dałem mu dużą ilość środków nasennych, bo jak wrócimy od razu trzeba zrobić mu operację.- poinformował dr.Banner wychodząc z sali leczniczej. Bohaterowie siedzieli cicho. Oprócz Avengers i dwóch sterujących statkiem agentów, w odrzutowcu nikogo nie było. Wreszcie Tony zdołał się zapytać:

- Jakie są szanse żeby przeżył..- mówił cicho i przełknął głośno siłę.

- 50%..., ale to i tak dużo, normalny człowiek z połową jego obrażeń już by dawno nie żył.- odpowiedział mu smutno Bruce.

- On przeżył piekło.- dopowiedział Banner wracając do nieprzytomnego szatyna. Nikt się już nie odezwał. Nikt nie potrafił.

Time skip

Minęło już 15 godzin od powrotu Avengers z misji i rozpoczęcia operacji Petera. Bohaterowie siedzieli w salonie na kanapie, bo nikt nie miał zamiaru teraz spać.

- I co?- zapytała się Natasha, gdy zobaczyła wchodzącą do pokoju doktor Cho.

- Żyje.- powiedziała z uśmiechem doktor, a wszyscy odetchnęli z ulgą.

- A co z jego... myślami...?- również zapytał się Tony.

- Trudno powiedzieć, bo cały czas jest uśpiony, ale wykryliśmy u niego tylko małe zamieszanie w głowie. Jak Bucky tu przyszedł pierwszy raz miał kompletny chaos w muzgu, więc jest nadzieja.- odpowiedziała kobieta.

Obecni w pokoju odetchnęli z ulgą. Porozmawiali jeszczę chwilę z Cho, zadzwonili do Furego i poinformowali go o obecnej sytuacji, a potem udali się do łóżek, bo wszyscy byli wykończeni po męczącym dniu.

——————————————————

Peter powoli się budził i odzyskiwał świadomość. Poczuł pod sobą coś miękkiego, co było strasznie podejrzane, bo nie pamiętał kiedy ostatnio leżał na czymś tak wygodnym. Jego zdziwienie było tak wielkie, że od razu jak się zorientował co się dzieje poderwał się i otworzył oczy. Nagły ruch spowodował u niego ból, a mocne światło go oślepiło. Po pewnej chwili, gdy szatyn próbował zorientować się co się dzieje, usłyszał otwierające się drzwi, więc spojrzał w ich stronę.

- Młody!! Jak dobrze, że się obudziłeś. Napędziłeś nam stracha Peter.- zaczął mówić Tony, ale chłopak mu przerwał i powiedział:

- Gdzie ja jestem?- Stark się dziwił na pytanie chłopaka, ale odpowiedział mu od razu, że w sali szpitalnej w wieży. Na co szatyn zadał kolejne pytanie:

- Okej... a ty to kto?

Heja!!!
Tak wiem. Polsat. Przeżyjecie. Dzisiaj tylko 880 słów, bo nie mam weny, ale mam nadzieję, że nie jesteście źli. Cieszę się, że ostatnio było trochę więcej głosów, bo jest to bardzo motywujące. W razie błędow, piszcie. Jak coś, to jest to ostatni rozdział jeśli chodzi o maraton. Następny wrzucę dopiero w niedzielę, bo szkoła wraca i już nie mam tyle czasu.
Papa i miłego dnia <3333

Marvel__mania



With great power comes great responbility // SpidermanWhere stories live. Discover now