Rozdział 18

820 49 14
                                    

Było południe następnego dnia. Avengers siedzieli właśnie przy stole i próbowali wymyślić co zrobić z zaistniałą sytuację. Od razu gdy zrozumieli co się dzieje, wysłali Happiego po May i Neda, i jak dojechali to wraz z MJ zostali ukryci w wieży. Jak bliscy Petra byli bezpieczni, to bohaterowie powiadomili Tarczę co się dzieje i już od kilku godzin Fury wraz z agentami próbują wymyślić jakiś plan.

Gdy Tony uruchomił protokół ochronny, dowiedział się, że w całej wieży był podłączony przez Petera, a raczej przez Venoma, podsłuch, więc nikogo nie zdziwiło, że chłopak nie wrócił do wieży. Wiedzieli, że potwór nie będzie się już ukrywał.

------------------

- Szefie, radziła bym odpalić wiadomości.- odezwała się nagle Al. Na te słowa Stark od razu włączył telewizor i przełączył na kanał gdzie leciały wiadomości.

- Z ostatniej chwili, czarny stwór widziany na Manhattanie i w Queens, przeprowadza istną demolkę w tych okręgach. Pojawił się 10 minut temu, a już zanotowano 6 zgonów i 38 osób jest rannych.- usłyszeli Avengers i zamarli. To się na prawdę dzieje. Pierwszy otrząsnął się Kapitan i powiedział:

- Dobra, wszyscy się ogarniać, musimy tam jechać i go złapać.

Time skip

Bohaterowie właśnie dojechali do miejsca gdzie widziano ostatnio Venoma. Zobaczyli chaos. Inaczej nie można było tego nazwać. Ulice pełne były ognia, przewróconych samochodów, krzyczących i biegających we wszystkie strony ludzi. A na środku stał powód tej katastrofy. Policjanci strzelali do potwora, ale był to bezsensowny zabieg. Stwór nic nie robił sobie z kul, które co chwilę uderzały w jego czarną, klejąca skórę i nie zwracając uwagi na stróżów prawa próbujących go powstrzymać, dalej rozwalał wszystko wokół.

Bohaterowie natychmiast zaczęli ,,zaganiać" ludzi w bezpieczne miejsce. Gdy strzały ustały, kosmita odwrócił się nieco zdziwiony, przez brak dźwięku broni i zobaczył uzbrojonych Avengers stojących na przeciwko. Gdy Venom spojrzał na herosów, Ironman zabrał głos:

- Oddawaj naszego dzieciaka!- Stwór rozumiejąc o co chodzi, uśmiechnął się przerażająco i odpowiedział:

- Chodzi wam o tego, pożal się Boże, Spidermana? On już nie jest wasz, jest częścią mnie.- Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nagle złapał się za głowę i wydał z siebie ryk. Potrwało to jeszcze kilka sekund, podczas których kosmita próbował opanować ból, kiedy nagle ustał. Venom ponownie podniósł głowę z tym strasznym uśmieszkiem, oblizał się i powiedział:

- Jak widać, jeszcze walczy, ale jest słaby. Niedługo już nie będzie WASZEGO pajęczaka. Zginie.- po tych słowach bohaterowie nie wytrzymali i rzucili się do walki. Nie wiedzieli tylko, z kim mają do czynienia.

Potwór powalał po kolei każdego z Avengers. Po chwili leżeli już wszyscy. Każdy z nich przygotowywał się na zjedzenie głowy, czy przetrącenie karku, ale to nie nastało. Usłyszeli natomiast głos potwora:

- Ten wasz pajączek już lepiej się bronił. Nie jesteście dla mnie żadnym zagrożeniem, a nie chcę mi się odgryzać głowy Avengersom, bo już się dzisiaj najadłem, więc znajcie moją łaskę.- po tych słowach Venom wskoczył na ścianę wieżowca i biegł przed siebie.

Time skip

- Chcecie mi powiedzieć, że nie umiecie pokonać jakiegoś kosmity?!- krzyczał Fury przyglądając się poobijanym mieszkańcom wieży.

- Cholera Fury! To nie jest pierwszy lepszy kosmita! Po za tym, nie wiemy, czy jak go zabijemy, to czy Peterowi się coś nie stanie!- odkrzyknął już zdenerwowany miliarder.

- To coś zabija wszystkich po drodze, macie mi go przynieść żywego lub martwego. Nie obchodzi mnie czy Parker przeżyje.

- Coś ty powiedział!- syknął Tony.

- To co słyszałeś Stark! Venom jest zbyt dużym zagrożeniem, żeby się tym przejmować.- odparł jednooki.

- Wypad z mojej wieży i nie próbuj mieszać w to swoich agentów.- powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu Ironman.

- Macie 48 godzin na złapanie Venoma. Później będę angażował w to naszą najnowszą technologię anty kosmiczną.- odparł Fury, wchodząc do windy.

- Nawet jeśli go znajdziemy, to nie ma opcji, że go złapiemy.- powiedział Bucky, gdy drzwi windy za dyrektorem Traczy się zamknęły.

- Wiem.- westchnął załamany filantrop, opadając na krzesło.

Time skip

- Kurwa!!!- krzyknął z bezsilności Bucky, rzucając szklanką, która rozbiła się na drobne elementy.

- Została nam pierdolona godzina, jak my mamy niby coś zrobić?!- krzyczał sfrustrowany Clint.

Od 47 godzin bez przerwy, Avengers próbowali znaleźć jakikolwiek ślad Venoma. Na próżno. Nikt nie przyznał tego głośno, ale każdy już wiedział, że nie znajdą go na czas. Zawalili. Peter tyle razy ratował im dupę, a oni nie mogą nawet go znaleźć, kiedy on ich potrzebuje. I oni mają się nazywać przyjaciółmi? Nie uchronili go nigdy przed żadnym niebezpieczeństwem. Zawsze przychodzili z pomocą po fakcie. Najpierw Electro, potem Hydra, a teraz to. Jak mogli do tego dopuścić?

Każdy zadawał sobie teraz to pytanie, więc pokój był pogrążony w ciszy. Nic dziwnego więc, że kiedy nagle usłyszeli huk, a światła zaczęły migać jak jakieś opętane, to każdy się poderwał z miejsca.

- Friday co jest?- zapytał się Tony przywołując zbroję.

- Venom stoi na dachu i powoduje przeciążenia.

- My go od dwóch dni szukamy, a ten sobie tak tu przychodzi?! Co jest?!- krzyknął James.

- Nie wiem, ale wszyscy brać swój sprzęt i na dach.- odpowiedział mu Stark.

------------------

- Czego chcesz, Venom!!- krzyknęła Natasha, stojąc obok swoich przyjaciół z drużyny, w stronę potwora. Ten był odwrócony plecami, ale na dźwięk głosu kobiety, odwrócił się. To co zobaczyli zmroziło im krew w żyłach.

Potwór trzymał w macce przerażoną Michelle. Dziewczyna miała przestraszone oczy, a buzię zaklejoną mazią pochodzącą od stwora. Nagle bohaterowie usłyszeli głos kosmity.

- Jak ostatnio spotkałem waszego pajączka, czułem jak ważna była dla niego ta dziewczynka. Chłopak jest silniejszy niż myślałem i cały czas się we mnie miota, a to nie jest zbyt przyjemne. To powinno go uciszyć.- zanim Avengers zdążyli cokolwiek zrobić, Venom włożył głowę dziewczyny do paszczy i już miał zagryźć zęby, gdy nagle...

Siemka!
Tak wiem Polsat, ale cóż, takie życie. 920 słów. Wiem nie za dużo, ale weny nie mam w ogóle, a nie chce na odwal pisać. Nie zabijcie mnie za to, ładnie proszę. Mega dzięki za tak gigantyczną liczbę wyświetleń i głosów pod tą książką, jestem mega z nas dumna. Dlatego też zachęcam do głosowania, żeby opowiadanie to, trafiło do większej liczby ludzi. A tak w ogóle, to powoli zbliżamy się do końca! Trochę jeszcze zostało, ale już powoli widzę metę... Dajcie znać jak wam się podobał rozdział w komentarzach, a ja wam życzę miłego dzionka, papa <333

Marvel__mania

With great power comes great responbility // SpidermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz