• 𝐍𝐈𝐍𝐄 •

244 18 10
                                    

𝐂𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐍𝐢𝐧𝐞

❝𝐓𝐚𝐥𝐤𝐢𝐧𝐠 𝐚𝐛𝐨𝐮𝐭 𝐭𝐡𝐞 𝐩𝐚𝐬𝐭❞

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

❝𝐓𝐚𝐥𝐤𝐢𝐧𝐠 𝐚𝐛𝐨𝐮𝐭 𝐭𝐡𝐞 𝐩𝐚𝐬𝐭❞


Wzięłam łyka gorącej kawy. Spojrzałam na Barry'ego, czekając, aż opowie mi o swojej przeszłości. Chciałam dowiedzieć się jak najwięcej o nim i opowiedzieć o moich odkryciach na temat tożsamości Flasha Joyce.

- No cóż... moje dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych. Kiedy miałem zaledwie jedenaście lat straciłem matkę.- na mojej twarzy malowało się współczucie- W moim domu rodzinnym zdarzył się pewien wypadek, którego nie mogę do końca wyjaśnić. Podczas całego zamieszania mój ojciec kazał mi uciekać i kiedy za jakiś czas tam wróciłem, jego już nie było.- zacisnął powieki- Policja go zabrała, obwiniając o śmierć Nory. A on jest niewinny. Nie zrobił tego!

Złapałam go delikatnie za dłoń. Podniósł na mnie wzrok pełen bólu.

- On do tej pory tam siedzi. To jest niesprawiedliwe Lou.

- Wiem to Barry.- potarłam kciukiem po jego skórze- Jeśli będziesz chciał, to pomogę ci coś z tym zrobić. Mój tata ma znajomości.

- Wierzysz mi?- zapytał

Spojrzałam na niego niezrozumiale.

- Nikt mi nie chce wierzyć. Powtarzają, że to on musiał to zrobić, bo nie było żadnych śladów, które by wskazywały na innego sprawcę. A nikogo nie obchodziły zeznania dziecka.- prychnął

Uśmiechnęłam się delikatnie.

- A czemu nie miałabym ci wierzyć? Ty jak nikt inny powinieneś wiedzieć, co się wydarzyło tego dnia. Jeżeli ty tak mówisz, to musi być prawdą.

Ja jego twarzy pojawił się wdzięczny uśmiech. Mój wzrok spadł na nasze wciąż złączone dłonie. Chyba nikt z nas nie miał zamiaru ich puścić.

- A jak było u ciebie?- zagadnął- Ciągle słyszę o Joyce i twoim ojcu, ale co z mamą. Jeżeli mogę zapytać.- dodał szybko

Zabrałam niezręcznie dłoń. Nie był to komfortowy temat.

- Ona nie żyje. Nie zdążyłam jej nawet poznać.- mruknęłam

- Przykro mi.

Nie miałam nawet jednego głupiego zdjęcia z nią. Tata mówił mi, że zmarła przy moim porodzie. To strasznie niesprawiedliwe, że tylko ja przeżyłam tamtego dnia. Powinna być tutaj. Razem z nami wszystkimi.

- Jak się nazywała?- szatyn zapytał niepewnie

- Jane.- podniosłam kąciki ust

- Jestem pewny, że gdyby tu była, byłaby dumna z tego, jaką wspaniałą ma córkę.

Spojrzałam mu głęboko w oczy, nie dowierzając jak ten facet na mnie działa. Jego słowa roztapiały mnie od środka.

- A z czego miałaby być dumna?- pokręciłam gwałtownie głową, odrzucając nieprzyjemne myśli- Ale i vice versa. Twoi rodzice muszą być naprawdę dumni z ciebie. Bo takiego gościa jak ty, to tylko ze świecą szukać Allen.

Zamilkliśmy na moment. Ponownie napotkałam jego zielone tęczówki, które wpatrywały się we mnie intensywnie.

- Wiesz...- zaczął niepewnie-...masz taką ciemną plamkę na prawej tęczówce. Zauważyłaś to kiedyś?

Moje serce zabiło mocniej.

- Nie. Właściwie to nikt nigdy nie zwrócił na to uwagi.- uśmiechnęłam się szeroko

Barry chciał coś jeszcze dodać, jednak przerwał mu dzwonek dobiegający z jego telefonu. Przeprosił mnie szybko i odebrał.

- Co jest Cisco?- szatyn zdziwił się, słysząc odpowiedź Ramona- Serio?- zerknął w moją stronę- A czy Louise też może przyjść? ... Jasne, dzięki.

Zmarszczyłam brwi, widząc jak Barry rozłącza się.

- Cisco chce nam coś pokazać w STAR Labs. Jeśli chcesz, możesz pójść ze mną.- wyjaśnił mi

- Nie chce wam przeszkadzać.- pokręciłam głową

- Nie będziesz. Cisco i Caitlin chcą tylko porozmawiać o nowym sprinterze, który się dzisiaj pojawił.

Mój żołądek zacisnął się w supeł. Stuknęłam nerwowo paznokciami o stolik.

- O kim?

- Nie widziałaś w wiadomościach? Pojawił się w mieście ktoś inny niż Flash. Jest to kobieta, która walczyła z meta i pomogła czerwonemu sprinterowi.- wyjaśnił Allen- To, co może jednak też pójdziesz?

Zastanowiłam się chwilę, po czym skinęłam głową

- Niech będzie.

Wolę mieć wszystko pod kontrolą. Muszę zobaczyć, ile mogą się o mnie dowiedzieć i przede wszystkim nie dopuścić, żeby odkryli moją tożsamość.

- W takim razie ruszajmy.- uśmiechnął się

Wstając z krzesła, chwyciłam za moją torbę.

- Idź pierwszy.- odsunęłam suwak

Barry kiwnął głową i ruszył powoli przed siebie. Ja w tym czasie chwyciłam za telefon. Włączyłam w nim aparat i nakierowałam kamerkę na siebie. Zainteresowana przyjrzałam się swoim tęczówkom. Rzeczywiście zauważyłam na jednym z nich małą plamkę. Barry miał wcześniej rację, dostrzegając taki szczególik.

To be continued...




~Ella Brekker~

SILVER STORM ‒ BARRY ALLENWhere stories live. Discover now